Reprezentacja Francji po raz pierwszy w historii tryumfuje w rozgrywkach Ligi Światowej. W finale „Trójkolorowi” nie dali żadnych szans Serbii, wygrywając mecz 3:0.
Deklasacja!
Już od samego początku spotkania Francuzi zamierzali narzucić swój rytm gry, co udawało im się z nadzwyczajną łatwością. Serbowie, którzy również znaleźli się w finale niespodziewanie, byli mocno spięci, dlatego nie potrafili oni dorównać tempo rywalom (6:2). Nagle jednak zawodnicy z Bałkanów złapali wiatr w żagle, błyskawicznie doprowadzając do wyrównania (7:7). Podopieczni Laurenta Tillie nieco szarpali grą, lecz to wystarczyło, by powrócić na kilku punktowe prowadzenie (15:10). Grupowi rywale Polaków wciąż poszukiwali odpowiedniego rytmu, ale na ich nieszczęście nie mogli oni znaleźć sposobu na złamanie oponentów. „Les Blues” z kolei bawili się swoją grą, co pozwoliło im na szybkie wygranie partii (25:19).
Czytaj także: Mistrzostwa Europy: jutro półfinały !
Pierwsza zmiana stron przyniosła sporą zmianę w wydarzeniach na boisku. Mianowicie przez krótki czas mecz wyglądał w ten sposób, że raz jedni, a raz drugi zespół zdobywał punkty serią. W ostatecznym rozrachunku wynik i tak oscylował w okół remisu (7:6). Od tego momentu doszło do bardzo wyrównanej walki, gdzie obie ekipy walczyły o każdą piłkę (14:14). Wydawało się, że taki obraz na dłużej zagości w spotkaniu, lecz po drugiej przerwie technicznej zawodnicy z Serbii ponownie zastygli w jednym ustawieniu, a główną tego przyczyną był blok na Aleksandrze Atanasijeviciu (19:16). Takiego prezentu nie zamierzali marnować francuscy gracze, idąc za ciosem, by po chwili prowadzić w meczu już 2:0.
Po przerwie Grbić starał się szukać jakiegoś rozwiązania, mocno przemeblowując skład. Rezerwowi jednak spisywali się całkiem przyzwoicie, dzielnie rywalizując z dobrze dysponowaną drużyną przeciwną. Siatkarze z Francji na początku seta byli jakby trochę zdekoncentrowani, lecz po chwili wszystko wróciło do normy (10:10). Półfinałowi pogromcy Amerykanów starali się utrzymać dobre tempo, lecz jeden drobny przestój sprawił, że stracili oni 4 „oczka” w jednym ustawieniu, przez co wynik niebezpiecznie im uciekał (15:13). Mistrzowie Europy z 2011. roku nie złożyli broni, a dzięki skutecznej i bardzo siłowej grze bezlitośnie wykorzystali przestój przeciwników (18:22). „Tri colores” wyczekali jednak moment i w niesamowitym stylu odrobili oni całą stratę, głównie za sprawą świetnej zagrywki Ervina N’Gapetha (22:22). Ostatecznie Serbowie nie byli w stanie już się podnieść, a Francuzi mogli cieszyć się z historycznego zwycięstwa (25:23).
Francja – Serbia (25:19, 25:21, 25:23)
Francja: Rouzier, Toniutti, Tillie, Le Roux, Ngapeth, Le Goff, Grebennikow (libero)
Serbia: Atanasijević, Jovović, N. Kovacević, U. Kovacević, Lisinac, Podrascanin, Rosic (libero) oraz Kostić, Majstrović (libero), Starović, Petrić, Okolić, Stanković