W poniedziałek 20 lipca Radosław Sikorski ogłosił za pośrednictwem Twittera, że nie będzie kandydował w nadchodzących wyborach parlamentarnych. Decyzja byłego szefa MSZ wywołała spore zaskoczenie zarówno wśród politycznych dziennikarzy, jak i samych polityków. Głos w sprawie rezygnacji Sikorskiego zabrał Michał Kamiński, sekretarz stanu w kancelarii premier Ewy Kopacz. Polityk mówiąc o byłym marszałku Sejmu przyznał, że „to niedobrze świadczy o polskiej polityce, że tacy ludzie muszą z niej odchodzić”.
To jest człowiek absolutnie nietuzinkowy. To niedobrze świadczy o polskiej polityce, że tacy ludzie muszą z niej odchodzić. (…) To był człowiek, który swoim talentem tak wielu ludziom przeszkadzał, tak wielu ludzi miało świadomość, że nie dorasta mu do pięt, że go zaszczuwali.
– powiedział Kamiński na antenie TVN24.
Czytaj także: Tygodnik \"ABC\" ujawnia: Sikorski ofiarą zmowy na szczytach władzy
Sekretarz stanu w kancelarii premier Ewy Kopacz wśród zasług Sikorskiego wymienił przede wszystkim jego pracę na stanowisku ministra spraw zagranicznych. Kamiński powiedział, że Sikorski „był bardzo dobrym ministrem spraw zagranicznych, posiadającym uznaną markę na świecie”.
Zdaniem Kamińskiego, to nie niechęć ze strony partyjnych kolegów była powodem, dla którego Sikorski postanowił zrezygnować z kandydowania w nadchodzących wyborach. Polityk twierdzi, że były szef MSZ zdał sobie sprawę jak wielką cenę za jego obecność w polityce płaci jego rodzina i podjął świadomą decyzją o rezygnacji. Dodatkowo, w ocenie Kamińskiego, Sikorski został zaszczuty.
Podjął decyzję i myślę, że z perspektywy czasu będziemy jako obywatele jej żałować, bo to jest człowiek, który był bardzo profesjonalny. Zachował się tak, jak się zachował, nie chcąc pewnie też być obciążeniem, problemem dla PO. Podjął bardzo męską decyzję.
– zakończył.
Czytaj także: Sikorski nie będzie kandydował w wyborach parlamentarnych
Radosław Sikorski zrezygnował z piastowania funkcji marszałka Sejmu po ujawnieniu przez Zbigniewa Stonogę akt śledztwa w sprawie tzw. afery podsłuchowej. Polityk zapowiedział wówczas, że wycofuje się z dużej polityki i zamierza pracować na rzecz Platformy Obywatelskiej w regionie. Sugerował również, że otrzyma „jedynkę” na liście wyborczej z Bydgoszczy. Jego wypowiedź była jednak wielokrotnie prostowana m.in. przez Ewę Kopacz, Tomasza Siemoniaka czy Hannę Gronkiewicz-Waltz. Cała trójka sugerowała, że jest za wcześnie, aby przydzielać miejsca na listach komukolwiek.