Susza od kilku tygodni daje się we znaki rolnikom. Stanu klęski żywiołowej, co prawda, jeszcze nie ogłoszono, ale Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi już szykuje pomoc dla poszkodowanych. Mają oni otrzymać wsparcie finansowe w łącznej wysokości 60 mln zł. Na rekompensatę można liczyć również z ubezpieczenia.
Każdy rolnik, który otrzymuje dopłaty bezpośrednie do gruntów rolnych, jest zobowiązany do ubezpieczenia przynajmniej połowy swoich upraw. – Co istotne, 50% kosztów polisy pokrywa państwo, ale tylko wtedy, gdy uprawia się wybrane rośliny, między innymi kukurydzę, ziemniaki, chmiel czy tytoń – zaznacza Andrzej Paduszyński, dyrektor Departamentu Ubezpieczeń Indywidualnych z Compensy.
Odszkodowanie przysługuje w przypadku poniesienia strat wywołanych nie tylko przez suszę, lecz także inne zdarzenia losowe: huragan, powódź, deszcz nawalny, grad, uderzenie pioruna, obsunięcie się ziemi, lawinę, ujemne skutki przezimowania lub przymrozki wiosenne.
Obowiązkowa polisa zapewnia jednak jedynie minimalną ochronę. Wielu rolników wykupuje dodatkowe ubezpieczenie. Sięgają po nie też inne osoby prowadzące działalność rolniczą, w szczególności hodowcy zwierząt gospodarskich, ryb czy pszczelarze. – Rozszerza ono zakres ochrony np. o straty wynikające z pożaru spowodowanego iskrą z maszyny – informuje ekspert.
Ostatnie lata pokazały, że z pogodą nie ma żartów. Wystarczy chwila i można stracić dorobek całego życia. Przezorny rolnik zawsze powinien dmuchać na zimne i ubezpieczać swoje uprawy.