Ceny węgla na rynku są niskie i nic nie wskazuje na to, by miały znacząco wzrosnąć. To fatalna prognoza dla polskiej branży wydobywczej. W tej sytuacji powinna ona kontynuować restrukturyzacje, zamykać zbyt drogie kopalnie i zwalniać zbędnych pracowników.
Ostatnie miesiące nie przyniosły wyraźnego przełomu na rynku węglowym. Przeciwnie, pod koniec sierpnia cena tony węgla ARA, czyli kupowanego w portach Amsterdam, Rotterdam, Antwerpia, spadła poniżej 54 dolarów. To najniższy poziom w tym roku i mniej niż połowa tego, co za węgiel płacono w 2011 roku.
– Cały czas sytuacja na rynku węgla jest trudna, zarówno na rynku węgla energetycznego, co ma znaczenie dla spółek takich jak Bogdanka czy śląskie kopalnie, jak i na rynku węgla koksowego, co oczywiście przekłada się na bardzo słabe wyniki i problemy finansowe Jastrzębskiej Spółki Węglowej – ocenia Marcin Gątarz, analityk Pekao Investment Banking. – Niestety, także perspektywy dla rynku węgla energetycznego i koksowego są mało sprzyjające i wydaje się, że nie należy się spodziewać ich odbicia w najbliższych kwartałach.
Czytaj także: Stan współczesnej oświaty. Czy czas na radykalne zmiany?
Szans na poprawę sytuacji analitycy na razie nie dostrzegają. Przeciwnie, jak zaznacza Marcin Gątarz, w tej chwili trudno prognozować mocne odbicie cen w dającej się przewidzieć przyszłości, chociażby nawet kilku lat. Wszystko dlatego, że na świecie obserwuje się odchodzenie od węgla i tendencję do zmniejszania emisyjności instalacji energetycznych.
– Mamy dużego gracza, zarówno na rynku węgla energetycznego, jak i koksowego, czyli Chiny. Wydaje się jednak, że obserwujemy pewne spowolnienie w tempie rozwoju gospodarczego tego kraju. Z drugiej strony odejście w pewnym stopniu od bazowania na węglu, także na węglu importowanym, również w pewnym stopniu wpływa to na rynek węgla importowanego. Od strony popytowej chyba trudno zakładać, że nastąpi jakieś nagłe ożywienie. Za to od wielu kwartałów słyszymy o racjonalizacji po stronie podażowej, czyli zamykaniu kopalń. Wszystko wskazuje jednak na to, że to wciąż odbywa się zbyt wolno, aby zrównoważyć słabnący popyt.
To oznacza, że polskie kopalnie mogą walczyć o odwleczenie czekających je reform, ale trudnych decyzji uniknąć im się nie uda.
– Wydaje się, że spółki nie mają już dzisiaj wyjścia, szczególnie, jeśli chodzi o długo odwlekane rozwiązanie kwestii pracowniczych, zmniejszenie zatrudnienia – uważa analityk Pekao Investment Banking. – Widać, że jest pewien postęp, szczególnie, jeśli spojrzymy na Jastrzębską Spółkę Węglową, gdzie te dane są dla nas najbardziej dostępne, bo jest to spółka notowana na giełdzie. Widać, że zarówno w ostatnich kwartałach, jak i w zamiarach zarządu pewne działania, które do tej pory nie były widoczne, są wykonywane, czyli zatrudnienie jest ograniczane. Nie zatrudnia się już nowych pracowników na miejsca tych, którzy wcześniej odeszli na emeryturę.
Szczególnie spółki państwowe wymagają głębokiej restrukturyzacji. Mimo że teoretycznie już się ona w tej chwili się toczy, to jej efekty jeszcze nie są zbyt dobrze widoczne. Przychody Grupy Kapitałowej Jastrzębskiej Spółki Węglowej za I półrocze 2015 roku przekraczały 3,5 mld zł i były o niemal 12 proc. wyższe niż rok wcześniej. Strata operacyjna grupy wzrosła jednak z 383 mln zł do 681 mln zł, a strata netto z 341 mln zł do 623,5 mln zł.
– W Jastrzębskiej Spółce Węglowej jest nowy prezes i nowy program poprawy wyników – mówi Marcin Gątarz z Pekao Investment Banking. – W przypadku Kompanii Węglowej mamy pewne doniesienia dotyczące poprawy wyników i efektywności tej spółki. Natomiast wydaje się, że wciąż jeszcze to może nie być wystarczające, aby w długim terminie utrzymać rentowność i działalność tych spółek. Pewnie dalsze działania restrukturyzacyjne będą konieczne w dalszej części roku i w 2016 roku