Do kwietnia 2016 roku Polska powinna zakończyć prace nad przepisami w sprawie e-zamówień publicznych. Zgodnie z wymogami unijnymi cały proces udzielania zamówień będzie się odbywał drogą elektroniczną. To dla zamawiających oszczędność kosztów na poziomie nawet kilkudziesięciu procent. Z tego narzędzia korzystają już duże grupy kapitałowe, w tym spółki Skarbu Państwa, oraz niektóre jednostki administracyjne.
– Na rynku zakupów dzieje się w ostatnich latach bardzo dużo. Widzimy, że w polskich korporacjach, w spółkach Skarbu Państwa wdrażane są strategie globalne. W ciągu ostatnich 10 lat ten rynek i świadomość polskich kupujących bardzo się zmieniła – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Piotr Matysik, prezes zarządu spółki Marketplanet, dostawcy platformy zakupowej.
Wciąż jednak większość przetargów rozstrzygana jest wyłącznie w oparciu o kryterium cenowe. Wprawdzie zgodnie z prawem zamawiający częściej określają dodatkowe kryteria, ich waga w całym procesie jest jednak niewielka. Zdaniem Matysika to jedna z przeszkód w efektywnym realizowaniu zamówień publicznych. Drugą jest brak ich elektronizacji, dlatego będzie ona w najbliższych latach dużym wyzwaniem dla wszystkich graczy na tym rynku.
Czytaj także: Stan współczesnej oświaty. Czy czas na radykalne zmiany?
– Już teraz mamy w Polsce dwie grupy kupujących, tych, którzy wykorzystują narzędzia elektronicznie. Są to bardzo duże grupy kapitałowe, w tym spółki Skarbu Państwa, które dla uporządkowania swoich wewnętrznych procesów już wdrożyły tego typu narzędzia i bardzo powszechnie z nich korzystają – wyjaśnia Matysik. – Jako dostawca tego typu rozwiązań dokonaliśmy wielu wdrożeń. W oparciu o nasz system pracują departamenty zakupowe takich firm, jak PGNiG, PGE czy Tauron, więc firmy strukturalnie są już do tego gotowe.
Drugą grupą są jednostki administracji publicznej. One najczęściej korzystają z aukcji elektronicznych. Zdaniem Matysika brakuje jednak rozwiązań w zakresie elektronicznej komunikacji z dostawcami.
– To obszar, w którym jest bardzo dużo usprawnień, dużo potencjału do uwolnienia i dużo nowych możliwości, które spowodują, że będziemy się posługiwali mniejszą ilością papieru, wszystkie postępowania będą prowadzone szybciej, a dostawcy będą mieli lepszy dostęp do informacji o tym, co dzieje się w postępowaniach – wyjaśnia prezes Marketplanet.
Elektronizacja zamówień publicznych oznacza przede wszystkim oszczędności dla zamawiających, szczególnie dla dużych podmiotów, które procedują kilka czy kilkanaście tysięcy postępowań rocznie, oraz oszczędność czasu.
– Czas, który spędzają na przygotowaniu tych dokumentów i ustaleniu warunków zamówienia w formule analogowej, jest bardzo długi. Gdyby zespół projektowy, który tworzy taką specyfikację, mógł pracować na wspólnym dokumencie i mieć pewność, że ten dokument jest jedyną, niepowtarzalną specyfikacją istotnych warunków zamówienia, toby dynamika tego procesu wzrosła – podkreśla Matysik.
Marketplanet szacuje, że przy e-zamówieniach możliwe są oszczędności procesowe na poziomie 10-15 proc.
– Wprowadzając elektroniczne narzędzia, możemy również obniżyć koszty zakupu. Kumulując wolumeny i obliczając sobie, ile nasza grupa kapitałowa kupuje, możemy w skali całej organizacji obniżyć koszty, oczywiście w zależności od kategorii zakupowych, o kilka, a nawet kilkadziesiąt procent – mówi Piotr Matysik.
Do października 2018 r. zamówienia publiczne muszą się stać w pełni elektroniczne. Do tego czasu ma rozpocząć działanie platforma e-Zamówienia, dzięki której udzielający zamówień będą mogli przeprowadzić całe postępowanie o udzielenie zamówienia droga elektroniczną. Czas na przygotowanie nowych przepisów w tym obszarze Polska ma do kwietnia przyszłego roku.
Wartość rynku zamówień publicznych, jak wynika ze sprawozdania Urzędu Zamówień Publicznych, w ubiegłym roku wyniosła 133,2 mld zł, co stanowiło 7,72 proc. PKB. Dla porównania w roku 2013 wartość rynku była szacowana na 143,2 mld zł.