Reprezentacja Polski w sobotę odnieśli drugie zwycięstwo na mistrzostwach Europy. Polacy, bo niezbyt ciekawym i bardzo trudnym boju, pokonali Słowenię 3:1.
Liczy się wynik
Polacy, będąc w dobrych nastrojach po zwycięstwie nad Belgią, od początku przejęli inicjatywę na boisku, szybko uzyskując przewagę (8:5). Słoweńcy mieli spory problem z rozwinięciem skrzydeł, popełniając sporą liczbę niewymuszonych błędów. Nic zatem dziwnego, że mieli oni coraz większą stratę do rywali (15:9). Z czasem jednak sytuacja zaczęła się odwracać na korzyść zawodników z Bałkanów, którzy powoli gonili swoich przeciwników. Okres słabszej gry Polaków zatrzymać chciał Stephane Antiga, prosząc o czas (18:16). Przerwa została wzięta w dobrym czasie, gdyż nasi siatkarze powrócili do dobrej dyspozycji, wygrywając z drobnymi problemami pierwszego seta (25:20).
Czytaj także: ME: Polacy odpadają z trunieju
Mimo świetnego startu (2:0), „biało-czerwoni” nie mogli na chwilę przystanąć, gdyż oponenci konsekwentnie wykorzystywali każdy błąd z naszej strony (5:5). Słowenia z każdą kolejną akcją napędzała swoją grę, prezentując się przede wszystkim coraz lepiej w obronie (10:10). Nasi rywale byli mocno zmotywowani, z kolei „Orły” ponownie, jak w piątek, tak i tym razem źle rozgrywali drugiego seta (13:13). Rywalizacja „punkt za punkt” utrzymywała się bardzo długo, gdyż żadna ze stron nie potrafiła osiągnąć jakiejkolwiek przewagi. Wszystko zmierzało zatem do rozgrywania tzw. „końcówki” (19:19). Niestety ta okraszona dużą liczbą błędów zakończyła się zwycięstwem rywali (28:30).
Trzecia partia była stu procentową kontynuacją poprzedniej odsłony. Wciąż zdobywanie punktów przychodziło jednym i drugim bardzo ciężko, więc nie było zaskoczeniem, że wynik oscylował wokół remisu (5:5). Niczego nie zmieniła nawet przerwa techniczna, gdyż cały czas dochodziło do wymiany ciosów. Jedynym minusem był fakt, że mecz nie porywał, ponieważ oparty był na dużej liczbie błędów (12:12). Dopiero pod koniec seta Polakom udało się zbudować zaliczkę, choć i ona składała się z głównej mierze z pomyłek Słoweńców (22:18). Oponenci nie zamierzali odpuszczać, broniąc pięć piłek setowych, by po chwile sami mieć szansę na wygranie części (24:25). Stephane Antiga postanowił wziąć przerwę, która okazała się strzałem w dziesiątkę, ponieważ jego podopieczni ponownie objęli prowadzenie w spotkaniu (28:26).
Słoweńcy wyglądali na mocno zmęczonych, co tylko pomagało naszym siatkarzom utrzymywaniu ich na bezpieczny dystans (6:2). Na boisku zaczęły pojawiać się coraz większe emocje, zarówno te pozytywne, jak i negatywne. Nie zmieniało to jednak obrazu gry, który w końcu był dla nas coraz bardziej korzystny. Gracze prowadzeni przez Andreę Gianiego nie mieli już pomysłu na grę, przez co tracili oni kolejne punkty seriami (14:5). Dalszy fragment odsłony był jak prawdziwą demonstracją siły polskiej drużyny (19:8). Po chwili Polacy mogli cieszyć się już ze zwycięstwa, które niemalże na pewno gwarantuje nam ćwierćfinał ME (25:13).
Polska – Słowenia 3:1 (25:20, 28:30, 28:26, 25:13)
Polska: Kurek, Kłos, Bieniek, Drzyzga, Kubiak, Mika, Zatorski (libero) oraz Konarski, Łomacz, Buszek, Szalpuk
Słowenia: Pajenk, Gasparini, Vincić, Koncilja, Cebulj, Urnaut, Kovacić (libero) oraz Sket, Kozamiernik, Ropret