Reprezentacja Polski uległa reprezentacji Słowenii 3:2 w ćwierćfinale mistrzostw Europy. Mecz, choć nie należał do najpiękniejszych, przyniósł kibicom solidną dawkę emocji.
Piękny powrót bez happy endu
Na początku spotkanie zdecydowanie nie układało się po naszej myśli. Skazywani na pożarcie Słoweńcy narzucili bardzo mocne tempo, szybko osiągając solidną przewagę (4:10). Nasi siatkarze powoli, aczkolwiek konsekwentnie odrabiali stratę, szybko łapiąc kontakt z oponentem (11:13). Siatkarze z Bałkanów dzielnie jednak stawiali opór faworytom, nie pozwalając im na całkowite odrobienie strat (15:19). W samej końcówce Polacy popełnili bardzo dużo niewymuszonych błędów, gładko przegrywając partię (17:25).
Czytaj także: LŚ: Horror dla Polski!
Wydawało się, że był to tylko błąd w sztuce, ponieważ podopieczni Stephana Antigi z impetem weszli w drugą odsłonę, głównie za sprawą zagrywek Mateusza Bieńka (6:2). Na Słoweńcach nie zrobiło to jednak wrażenia, dlatego błyskawicznie odrobili oni stratę (7:7). „Biało-czerwoni” grali bardzo statycznie i defensywnie, z czego skrzętnie korzystali rywale, powoli budując solidną zaliczkę (13:16). Gracze prowadzeni przez Andreę Gianiego całkowicie dominowali nad naszymi zawodnikami w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła, toteż nie dziwił fakt, że z dużym zapasem wygrali oni drugą partię (19:25).
Krótka przerwa dobrze wpłynęła na „Orłów”, którzy co prawda nie zachwycali grą, lecz potrafili w końcu skutecznie przeciwstawić się drużynie przeciwnej (9:6). Każdy zdobyty punkt wymagał jednak sporego nakładu sił. Przez chwilę znów robiło się bardzo niebezpiecznie (13:12), lecz Polacy byli w stanie wrócić do swojej przewagi (16:12). Po drugiej przerwie technicznej na boisku nie brakowało emocji, gdyż Słoweńcy po kapitalnej pogoni, doprowadzili do wyrównania (22:22). Ostatecznie jednak udało się naszym siatkarzom przedłużyć spotkanie (25:23).
Następna część od startu była bardzo wyrównana, a żadna ze stron nie zamierzała odpuszczać (6:5). Zdobywanie każdego oczka przychodziło w niezwykłych trudach i choć to Polacy prowadzili grę, to jednak Słowenia wciąż czuła swoją siłę, dzielnie stawiając opór mistrzom świata (14:13). Kluczowy dla losów seta był drugi time-out, po którym „biało-czerwoni” „odskoczyli” oponentom, mając cztery punkty przewagi (20:16). Giani chciał jeszcze ratować wynik przerwą na żądanie, lecz nic to nie dało, a o losach meczu musiał zadecydować tie-break (25:19).
Decydująca odsłona zaczęła się lepiej dla naszych rywali, głównie za sprawą słabej postawy Bartosza Kurka (3:5). Słoweńcy wykorzystywali każdy nasz błąd, przez co mieli oni kilka punktów w zapasie (6:9). „Orły” nie odpuszczały, dzielnie doprowadzając do wyrównania (12:12). Po bardzo emocjonującej końcówce na nasze nieszczęście to nasi rywale wytrzymali emocjonującą końcówkę, niespodziewanie awansując do półfinału (14:16).
Polska – Słowenia 2:3 (17:25, 19:25, 25:23, 25:19, 14:16)
Polska: Drzyzga, Mika, Kłos, Kurek, Kubiak, Bieniek, Zatorski (libero) oraz Nowakowski, Buszek, Konarski, Łomacz
Słowenia: Vincić, Cebulj, Kozamernik, Gasparini, Urnaut, Pajenk, Kovacić (libero) oraz Sket, Klobucar, Koncilja.