Reprezentacja Polski pokonała kadrę Rosji 3:2 w drugim spotkaniu rozgrywanym w ramach Ligi Światowej. W porównaniu do czwartkowego meczu, Rosjanie pokazali się z dużo lepszej strony, co znacząco wpłynęło na atrakcyjność spotkania.
Wielkie emocje i wielkie zwycięstwo!
Od początku spotkania obie ekipy musiały wejść w spotkanie, gdyż zarówno jedni, jak i drudzy popełniali proste błędy. Stroną dominującą byli gospodarze, którzy wyszli w tym samym składzie, co w czwartek. Rywale jednak trzymali dystans dzięki dobrej grze w ataku Maksima Michajłowa (7:7). Po przerwie technicznej nasi siatkarze mozolnie budowali punktową zaliczkę, ale przychodziło im to z dużo większym trudem niż w pierwszym spotkaniu (12:9). Po raz kolejny ważnym elementem naszej gry była zagrywka, która mocno rozbijała szeregi obronne oponentów, co sprawiało, że mieli oni problem z wyprowadzeniem akcji (15:11). Z tego powodu Andriej Woronkow postanowił zmienić parę przyjmujących z Sergeya Savina i Aleksandra Markina na Jewgienija Siwożelza i Denisa Birjukova. Była to dobra decyzja trenera Rosji, gdyż jego zespół konsekwentnie niwelował stratę (20:18). Końcówka seta należała jednak do polskiej reprezentacji, która z dużym zapasem objęła prowadzenie w spotkaniu (25:19).
Czytaj także: LŚ: Polacy budują serie zwycięstw!
Po zmianie stron „biało-czerwoni” szli za ciosem, błyskawicznie odskakując oponentom na kilka „oczek” (4:1). „Sborna” grała przede wszystkim bardzo niedokładnie, przez co nie była w stanie doprowadzić do wyrównania (9:6). Gospodarze jednak też zaczęli lekko spadać z tempem. Na dodatek mistrzowie olimpijscy zaczęli grać dobrze blokiem, dlatego przy stanie 12:11 Stephane Antiga poprosił o czas. W naszej drużynie drastycznie spadł poziom przyjęcia, lecz kapitalna gra w ataku Bartosza Kurka sprawiała, że wciąż mogliśmy grać „punkt za punkt” (16:15). Do przyjęcia na nieszczęście dołączyła zagrywka, przez co to rosyjscy siatkarze zaczęli dyktować tempo meczu (19:20). Przyjezdni zdobywając dwa punkty przewagi, kurczowo trzymali się prowadzenia, kończąc swoje ataki (20:22). W tym momencie znów jednak dał o sobie znać Mateusz Bienie, który zdobył punkt atakiem, by po chwili zablokować rywala, co pozwoliło nam wyrównać (22:22). Gdy wydawało się, że wszystko jest przesądzone w tej partii (22:24), ze sporą dozą szczęścia udało nam się jeszcze wyrównać. Ostatecznie jednak Rosjanie dopięli swego, wygrywając 24:26.
Krótka przerwa i wygrany set mocno podbudował gości, którzy coraz śmielej poczynali sobie na parkiecie (1:4). „Orły” miały coraz większe problemy z utrzymaniem płynności swojej siatkówki, a każdy z elementów siatkarskiego rzemiosła nie wyglądał u nas obiecująco (6:8). Podopieczni Antigi nie potrafili przebić się przez coraz szczelniejsze bloki oponentów, dlatego wynik zaczął niebezpiecznie uciekać (11:15). Trzeba jednak przyznać, że Rosjanie zaczęli grać na prawdę dobrze, dzięki czemu z dużym spokojem utrzymywali wypracowaną zaliczkę (12:16). Nagle jednak nasi siatkarze dwukrotnie popisali się punktowym blokiem, niemalże całkowicie niwelując stratę (17:18). Na taki stan rzeczy zareagował Woronkow, prosząc o przerwę dla swoich graczy. Chociaż „Sborna” wciąż prowadziła, to nie mogła popełniać błędów, gdyż rywale „deptali im po piętach” (20:22). Końcówka była w wykonaniu mistrzów olimpijskich koncertowa, dlatego to oni objęli prowadzenie w spotkaniu (20:25).
Czwarty set od początku przynosił kibicom zgromadzonym w hali ErgoArena dużo emocji, gdyż drużyny wymieniały się na prowadzeniu. Z tej sytuacji wyszli w końcu Polacy, którzy zaczęli uzyskiwać coraz większe prowadzenie (9:5). Rosjanie nie mogli wrócić do swojej dobrej gry, a w naszym zespole zaczęły działać zmiany, gdyż zarówno Fabian Drzyzga, jak i Rafał Buszek wnieśli nową jakość na boisko (14:9). Polska reprezentacja znów wróciła na właściwe tory, na co starał się reagować Woronkow. Rosyjski trener nie był jednak w stanie znaleźć sposobu na rywali, dlatego wciąż utrzymywaliśmy solidną przewagę (19:14). „Biało-czerwoni” rozpędzili się na tyle, by z dużym zapleczem wygrać odsłonę, doprowadzając tym samym do tie-breaka (25:19).
Decydującą partię nieco lepiej rozpoczęli polscy zawodnicy, którzy mozolnie budowali swoją przewagę na boisku (4:2). Wystarczyła jednak chwila, by przewaga naszego zespołu wzrosła do 4 „oczek” po tym, jak błąd dotknięcia siatki zrobił Artem Smoljar, a po chwili Kurek popisał się świetnym atakiem (7:3). Mimo dużych problemów i wielu niedokładności, nasza reprezentacja wciąż miała przewagę, co coraz bardziej wpływało na Rosjan (11:8). Przyjezdni nie składali jednak broni, notując świetną serię przy zagrywce Michajłowa, zamykając nas w jednym ustawieniu (12:12). Zarówno jedni, jak i drudzy nie zamierzali odpuszczać, dlatego o końcowym tryumfie zadecydowała emocjonująca końcówka, w której więcej zimnej krwi zachowali siatkarze gospodarzy (18:16).
Polska – Rosja 3:2 (25:19, 24:26, 20:25, 25:19, 18:16)
Polska: Kurek, Wrona, Łomacz, Kubiak, Mika, Bieniek, Zatorski (libero) oraz Jarosz, Możdżonek, Buszek, Nowakowski, Drzyzga
Rosja: Sawin, Aszczew, Michajłow, Kołodinski, Markin, Smoljar, Wierbow (libero) oraz Birjukow, Siwożelez, Moroz, Butko, Obmoczajew (libero)
MVP: Bartosz Kurek