Przegrać etap o jedną setną sekundy boli tak samo jak porażka 0,1 pkt w konkursie Pucharu Świata w skokach narciarskich. Analogia jest nieprzypadkowa. Wczoraj bowiem na pierwszym etapie Giro d’Italia taką właśnie różnicą przegrał były skoczek narciarski, Primoz Roglic.
W reprezentacji Słowenii zadebiutował w 2003 roku. Trzy lata później został indywidualnym młodzieżowym mistrzem Słowenii. Sezon 2006/07 był natomiast jego najlepszym w karierze. To właśnie wtedy Roglic sięgnął z drużyną po mistrzostwo świata juniorów. Zwieńczeniem sezonu miał być start w konkursie Pucharu Świata w Planicy. Niestety, na pierwszym treningu Słoweniec upadł i złamał kość nosową.
Czytaj także: Skoki narciarskie: Podsumowanie sezonu 2013/2014
Przygoda Roglicia ze skokami trwała do końca sezonu 2011/12. Brak sukcesów, problemy z kolanem i brak motywacji skłoniły młodego Słoweńca do zmiany dyscypliny. I tak 10 marca 2013 roku Roglic po raz pierwszy znalazł się w profesjonalnym peletonie. Do wczoraj jego największym sukcesem było zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Tour d’Azerbaïdjan. Od obecnego sezonu Słoweniec ściga się w barwach ekipy World Tour, Team LottoNL – Jumbo. Rok 2016 Roglic rozpoczął całkiem udanie, zajmując trzecie miejsce na 2. etapie Volta ao Algarve oraz drugie na 7. etapie Volta Ciclista a Catalunya.
Lepszego debiutu w wielkim tourze Słoweniec nie mógł sobie wyobrazić. No chyba, że po cichu liczył na etapowe zwycięstwo. A te było naprawdę blisko. Przez długi czas Roglic przewodził stawce, by na samym końcu przegrać z faworytem miejscowej publiczności, Tomem Dumoulinem. Holender był szybszy od byłego skoczka zaledwie o jedną setną sekundy i to on na dzisiejszym etapie pojedzie w różowej koszulce. Rogliciowi pozostaje natomiast szukać okazji na kolejnych etapach. Patrząc na postępy Słoweńca można mieć nadzieję, że w przyszłości wygra jeszcze niejeden etap.