Ludobójstwo na Wołyniu było jednym z wielu tragicznych wydarzeń, jakie spotkały Polaków w XX wieku. Jednak to, co razi w szczególności, to niemal całkowite jego przemilczenie. Na przeciw wychodzi popularyzator historii Kresów Wschodnich Marek A. Koprowski z książką „Wołyń. Mówią świadkowie ludobójstwa”.
7 historii o ludziach, którzy zeszli do piekła. Bo jak można nazwać inaczej to, co miało miejsce na Wołyniu? Z dnia na dzień sąsiad sąsiadowi stał się katem. Całe rodziny ginęły tylko za to, że byli Polakami. Ukraińcy przy pomocy wszelkich dostępnych środków wymordowali około 60 tys. osób. W ruch poszły siekiery, piły, druty kolczaste, broń palna czy biała. Opis bestialskiego ludobójstwa jednak nadaje się na zupełnie inną historię.
W książce Koprowskiego znajdziemy swoiste reportaże widziane z pierwszej osoby. Ich bohaterowie nie tylko przyglądali się jak Ukraińcy mordują Polaków, ale otwarcie przeciw temu zaprotestowali. Mężczyźni opowiadający historię Wołynia byli w tamtym okresie żołnierzami 27. Dywizji Piechoty Armii Krajowej. Kobiety zaś służyły jako sanitariuszki. Oprócz zmagań z Ukraińcami, w publikacji zawarto również opisy międzywojennego Wołynia, czasy okupacji sowieckiej oraz powojenne losy bohaterów „Wołynia…”.
Czytaj także: Powstańcy na profilowe!
O tym, jaka martyrologia spotkała mieszkających na Wołyniu Polaków, niech świadczy poniższy fragment książki:
Chłopi ukraińscy rozebrali tych młodych żołnierzy do naga. Pokładali na wozy drabiniaste jak snopki siana i zakłuli widłami. Potem ciała ich wywieźli i potopili w jamach torfowych. Wszystkich wymordowali, a zdarzenie to, ze szczegółami, wryło się boleśnie w moją pamięć na zawsze. Po latach, już w wolnej Polsce, starałem się zwrócić uwagę polskim władzom na to miejsce mordu polskich żołnierzy. Powinno ono zostać upamiętnione. Przecież to był mały Katyń na Wołyniu. Rozmawiałem o tym m.in. z nieżyjącym już ś.p. Andrzejem Przewoźnikiem z Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, ale sprawa po dziś dzień nie została załatwiona. Szkoda, bo za kilka lat umrą ostatni ludzie pamiętający tę tragedię. Ja do końca życia nie zapomnę twarzy ukraińskiego chłopa, który ściągał wtedy buty z nóg mordowanych polskich żołnierzy.
A to tylko jeden z wielu opisów zawartych w publikacji Koprowskiego…
Książkę można nabyć pod TYM linkiem.