74 lata temu, w dniach 2 – 6 października 1939 roku, została stoczona bitwa pod Kockiem, ostatnia walka polskiego żołnierza podczas wojny obronnej 1939 roku.
W dniach 16 – 18 września, zgrupowanie „Polesie” generała Franciszka Kleeberga zaczęło swoją wojenną tułaczkę od walki z agresorem pod Kobryniem. Po odcięciu od jednostek polskich okrążonych na Lubelszczyźnie, generał podjął decyzję wymarszu w kierunku Warszawy. 27 września oddział Kleeberga przeprawił się przez Bug i znalazł się w rejonie Włodawy. Dzień później zgrupowanie zreorganizowało się i od tego momentu stało się Samodzielną Grupą Operacyjną „Polesie”. W skład SGO wchodziły: 50 Dywizja Piechoty (dowódca płk Ottokar Brzoza – Brzeziński), 60 Dywizja Piechoty (dowódca płk Adam Epler, Dywizja Kawalerii „Zaza” (dowódca gen. bryg. Zygmunt Podhorski), Podlaska Brygada Kawalerii (dowódca gen. bryg. Ludwik Kmicic-Skrzyński) i inne mniejsze oddziały – ogółem ok. 20 000 żołnierzy. 29 września jednostki SGO „Polesie” wyruszyły z rejonu Włodawy na pomoc oblężonej Warszawie.
Po otrzymaniu wiadomości o kapitulacji stolicy gen. Kleeberg postanowił opanować składy amunicji w rejonie Dęblina i przejść w Góry Świętokrzyskie, by podjąć tam walkę partyzancką. Zamiar ten się nie udał. Po zajęciu Kocka i okolicznych miejscowości, 1 października, jednostki SGO „Polesie” zostały otoczone przez Niemców, dążących do zniszczenia ostatniego polskiego zgrupowania (były to dwie dywizje zmotoryzowane – 13. i 29., które tworzyły XIV Korpus Zmotoryzowany (gen. Gustav Anton von Wietersheim).
2 października rozpoczęła się walka w rejonie Hordzieży i Serokomli. Dywizja Kawalerii „Zaza” odpierała natarcie 13 DPZmot. na szosie Kock – Serokomla. Polskie oddziały dzielnie odpierały ataki Niemców do godzin wieczornych.
3 października w sztabie gen. Kleeberga pojawiła się koncepcja działań zaczepnych, które od rana zaczęły być wprowadzane w życie. Z operacyjnego punktu widzenia, nie miało to większego sensu. Kleeberg wiedział o upadku Warszawy, lecz chciał podtrzymać duch bojowy w oddziale. Pod koniec dnia podjął decyzję o wycofaniu swoich oddziałów na pozycje obronne.
Następnego dnia obie niemieckie dywizje przystąpiły do wściekłego kontrnatarcia tylko z jednym celem – zniszczenia SGO „Polesie”. Kleeberg i jego sztabowcy szybko stworzyli plan zniszczenia obu jednostek, który z powodzeniem wprowadzali w życie nazajutrz.
Świetna współpraca poszczególnych jednostek pozwoliła taktycznie wyeliminować 13 i 29 DPZmot. z walki i zmusić je do odwrotu. Niesamowite, gdy tego samego dnia w Warszawie odbyła się defilada zwycięstwa z Adolfem Hitlerem na czele, to SGO „Polesie” zadawała poważne straty siłom niemieckim.
Sukces jednak został przyćmiony meldunkiem kwatermistrza, mjr. Stawiarskiego o stanie amunicji, który był fatalny i nie pozwalał na dalsze, efektywne prowadzenie walk.
We wsi Hordzieżka, w chłopskiej chałupie, zebrała się część wyższych dowódców. Gen. Kleeberg podjął decyzję o kapitulacji. Od 19:30 miał obowiązywać rozejm, zresztą nie dotrzymywany przez Niemców.
6 października do godziny 1.00 w nocy trwała wymiana ognia pomiędzy wojskami polskimi i niemieckimi, ok. 2.00 parlamentariusze polscy przekazują uzgodniony tekst aktu kapitulacji.
Gen. Kleeberg zostawił po sobie ostatni rozkaz skierowany do jego żołnierzy:
Żołnierze!
Z dalekiego Polesia, znad Narwi, z jednostek, które oparły sie w Kowlu demoralizacji – zebrałem Was pod swoją komendę, by walczyć do końca.
Chciałem iść najpierw na południe – gdy to się stało niemożliwe – nieść pomoc Warszawie.
Warszawa padła, nim doszliśmy. Mimo to nie straciliśmy nadziei i walczyliśmy dalej, najpierw z bolszewikami, następnie w 5-dniowej bitwie pod Serokomlą z Niemcami.
Wykazaliście hart i odwagę w czasie zwątpień i dochowaliście wierności Ojczyźnie do końca.
Dziś jesteśmy otoczeni, a amunicja i żywność są na wyczerpaniu. Dalsza walka nie rokuje nadziei, a tylko rozleje krew żołnierską, która jeszcze przydać się może.
Przywilejem dowódcy jest brać odpowiedzialność na siebie. Dziś biorę ją w tej najcięższej chwili – każąc zaprzestać dalszej bezcelowej walki, by nie przelewać krwi żołnierskiej nadaremnie. Dziękuję Wam za Wasze męstwo i Waszą Karność, wiem, że staniecie, gdy będziecie potrzebni.
Jeszcze Polska nie zginęła. I nie zginie.