Kadrę przejął po fatalnym występie Polaków na Euro 2012. Miał być zbawcą, zmienić wizerunek wyśmiewanego wszędzie poprzednika, zasiać ziarno profesjonalizmu, być kimś, kogo nie będziemy się wstydzić, kto będzie godnie reprezentował nasz kraj na ławce trenerskiej.
Nie da się porównać prezencji Smudy i Fornalika. Są na tak różnych biegunach, że przy Franiu to pojęcie może powodować jedynie zdezorientowane pytające spojrzenie i drapanie się po głowie. Tutaj wspólnych cech nie znajdzie nikt. Można jednak znaleźć coś, co ich łączy. Oczekiwania jakie mają wobec nich dziennikarze i kibice, bo te zawsze są takie same. Każdy nowy selekcjoner ma być tym, który uratuje polską piłkę, kto nauczy grać swoich podopiecznych w tempie ekspresowym. Niestety jest to niemożliwe, nie da się pojechać pociągiem regionalnym prędkością tego intercity. Na początku zaczyna się zawsze niby podobnie, jak się kończy wie już każdy. Mianowicie tak, że po roku od przejęcia kadry, głowy Fornalika chcą wszyscy. Chcieli już dawno, od jakiegoś czasu przebąkiwali o zmianie, ale to Mołdawia przelała czarę goryczy. Teraz się domagają. Żądają!
Przy nominacjach i forsowaniu pomysłu obsadzenia Fornalika w roli selekcjonera kadry, byli zachwyceni stylem w jakim prowadził Ruch Chorzów. Jego drużyna w sezonie 2011/2012 do końca liczyła się w walce o tytuł. Stało się tak tylko dlatego, że dostał wcześniej spory kredyt zaufania. Rzadko zdarza się, by w polskiej ekstraklasie trener pracował w jednym klubie 3 lata. Jest to spory problem w naszej lidze, brak ciągłości. Niestety przekłada się to również na kadrę. Mądre głowy apelujące, by nie zwalniać trenerów po sezonie pracy nagle zapominają o swoich wcześniejszych postulatach, dołączając do hordy domagającej się zwolnienia Fornalika. Rysuje się tu straszny brak obiektywnego myślenia, choćby odrobiny wyobraźni. Rozumiem, że każdy z nich na pewno poprowadziłby tę kadrę znacznie lepiej, pod ich wodzą gralibyśmy efektownie jak Brazylia, efektywnie jak Hiszpania i co pojedynek ogrywali Anglię. I to najlepiej na Wembley. Niestety życie to nie Football Manager, panują trochę inne zasady.
Czytaj także: Ten Obcy, czyli Ludovic Obraniak w reprezentacji Polski
Pan Waldemar jako trener ma swoje wady. Może nie podobać się to, że nie zawsze pojawia się na meczach swoich podopiecznych z reprezentacji. A jeśli już, to wybiera mecze Borussii i obserwację polskiego tria, które obserwacji wcale nie potrzebuje. Można kpić, że powołania niektórym piłkarzom wysyła korzystając z podpowiedzi mediów. Cóż, Smuda nie robił nawet i tego. Kadra potrzebuje selekcjonera, który jest dobrym motywatorem i solidnym trenerem. Nie wiem jakim motywatorem jest Fornalik, ale jestem skłonny przychylić się ku temu, że jego warsztat trenerski jest jak najbardziej na reprezentacyjnym poziomie. Człowiek potrzebuje czasu, by ogarnąć kadrę PO SWOJEMU. Jeśli ktoś miał złudzenia, że w ciągu roku uda mu się wygrać z silną Czarnogórą, zawsze niebezpieczną Ukrainą i Anglią, którą pokonaliśmy w historii tylko jeden raz, powinien przestać żyć marzeniami i spojrzeć szerzej na realia. Piłkarzy mamy słabych, nawet nie przeciętnych. Kilku jest dobrych, można pokusić się o stwierdzenie, że bardzo dobrych, ale my wygrywać musimy jako drużyna, bo niestety żaden nasz grajek nie jest na poziomie Messiego, by umieć rozstrzygać mecze w pojedynkę.
W Kiszyniowie przegrali piłkarze. To nie Fornalik tylko Polański nie potrafił płasko podać do stojącego na piątym metrze Lewandowskiego, który tylko czekał by dołożyć nogę. To też nie Fornalik, a Mierzejewski strzelał z ostrego kąta w trudnej sytuacji, zamiast dogrywać do Roberta czekającego w tym samym miejscu co chwilę wcześniej. To nie Fornalik podejmował za Rybusa fatalne decyzje, to nie on zwlekał z podaniami do lepiej ustawionych partnerów, nie on wstrzymywał akcje. Gdyby nie fatalne decyzje kilku piłkarzy i beznadziejna skuteczność, do przerwy strzelilibyśmy trzy, cztery bramki i byłby spokój. Mołdawianie nie mieliby na pewno żadnych pretensji.
Ile razy w tych eliminacjach powtarzały się podobne scenariusze? Z Mołdawią był progres, graliśmy ofensywnie, pojawiały się ciekawe akcje, choć tylko w pierwszej połowie. Nie wiedzieć dlaczego w drugiej części gry nasi piłkarze zawsze opadają wyraźnie z sił i oddają pole do popisu rywalom. Nie wierzę by była to kwestia motywacji, bo ta zawsze jest przed spotkaniem i niemożliwe by nagle gdzieś znikała. Powtarzają się jak zwykle błędy w obronie, jak nie Glik to Wasilewski, jak nie Wasilewski to Komorowski. Aż żal jedynie, że młody Bereszyński nie jest lewonożnym zawodnikiem, bo Wawrzyniak i Boenisch do kadry się po prostu nie nadają.
Boniek dostał Fornalika w schedzie po byłym szefie PZPN, nie był jego wyborem, więc można przeczuwać, że w końcu straci cierpliwość i Waldka zwolni. Z jego kontaktami nie powinno być problemu ze znalezieniem dobrego trenera zagranicznego, ale czy to na pewno jest kadrze potrzebne? Może po prostu należy okazać więcej cierpliwości i zaufania, nie dać ponosić się emocjom, umożliwiając budowanie obecnemu selekcjonerowi kadrę na ME 2016? Prezes PZPN jest rozsądnym człowiekiem, niemniej na pewno liczy się z różnymi opcjami, szczególnie że to on będzie rozliczany z wyników kadry za swojej kadencji. I może skończyć się typowo po polsku – wywaleniem i rozpoczęciem z kimś innym od nowa. A za dwa lata kolejna zmiana.
Fot: YT