Ostatnie wydarzenia w Berlinie i tragiczna śmierć polskiego kierowcy wstrząsnęły całą Polską. Na nowo rozgorzała dyskusja na temat niebezpieczeństwa, jakie sprowadzają do Europy tzw. uchodźcy. Są jednak w naszym kraju osoby, w które ta tragedia uderzyła mocniej. To żony zawodowych kierowców, które teraz jeszcze bardziej boją się o życie i zdrowie swoich mężów.
Praca kierowcy nigdy nie należała do bezpiecznych. Teraz, po zamachu w Berlinie, strach i niepewność rodzin kierowców nasiliły się. Trudno pozbyć się niepewności, czy ciężarówka nie zostanie wykorzystana w zamachu, a sam kierowca nie straci życia. Na portalu kobieta.wp.pl opublikowano poruszającą rozmowę z żoną zawodowego kierowcy, Edwiną Karłowską-Hryszko.
Bardzo, bardzo mocno wstrząsnęły mną wydarzenia z Berlina. Ciężko cieszyć się świętami, gdy myślę, co przeżywa tamta dziewczyna, żona zamordowanego kierowcy i jego dzieci. Ja na szczęście mam teraz męża w domu, ale właśnie odebrał telefon i nie wiadomo, czy znów gdzieś nie pojedzie. Nie chciałabym, żeby teraz gdziekolwiek wyjeżdżał – mówi pani Edwina.
Czytaj także: Ciche ludobójstwo
Żona kierowcy przyznaje, że do tej pory Niemcy były traktowane jako względnie bezpieczny kierunek służbowych podróży, w przeciwieństwie do kursów na Wschód. Mój mąż lubi jeździć do Niemiec. Jest porządek, kierowcy są kulturalni, uprzejmi. Zupełnie inaczej jest na wschodzie, gdzie często jeździł mój tata, także zawodowy kierowca. Na wschód nigdy nie jeździło się bezpiecznie – trzeba dawać łapówki, nie wolno stawać w odludnych miejscach, a na trasie „wolna amerykanka”, bo wielu kierowców nie przestrzega prawa o ruchu drogowym. I dlatego na tamtejszych drogach jest tak niebezpiecznie – mówi Edwina Karłowska-Hryszko.
Kobieta starając się uspokoić emocje tłumaczy sobie, że przez to, iż jej mąż jest zawodowym wojskowym i przeszedł gruntowne przeszkolenie, być może w sytuacji zagrożenia życia potrafiłby sobie poradzić. Nawet myślimy, że gdyby to na niego trafiło, może potrafiłby obezwładnić przeciwnika i do tej tragedii w Berlinie by nie doszło, a ludzie nie straciliby życia. Dodaje również, że choć dotąd była przeciwniczką posiadania broni do użytku osobistego, dziś poprosiła męża, by postarał się o pozwolenie na broń. Wiem, że krzywdy sobie nią nie zrobi, a może mu uratować życie – wskazuje kobieta.
Źródło: kobieta.wp.pl
Fot.: Twitter.com/Paweł Żuchowski