Każdy człowiek istnieje, bo otrzymał wielki dar. Bez względu na to, czy ktoś wierzy w Boga, czy też jest niewierzący, bez względu czy uznaje, iż ten ów dar pochodzi od Boga, czy dali nam go rodzice, każdy z nas przyzna, że życie jest bezcennym podarunkiem, który uczynił z nas człowieka. Czy człowiek współczesny dba o ten dar? Czy wogóle potrafi o niego dbać? Innymi słowy czy szanuje życie? Dzisiaj widzę dwie postawy ludzkie wobec tego zagadnienia. Jedni życie szanują i chronią. Jest ono dla nich wartością niepodważalnie istotną. Ich celem jednak nie jest życie samo w sobie, lecz trzeba je uznać, jako jedyną drogę i środek do czynienia dobra. Chronią życie nie, ażeby czerpać z niego tylko i wyłącznie korzyści i przyjemności, lecz po to by służyć swoją pomocą i życiem drugiemu człowiekowi, by nie zmarnować świętego daru danego nam tylko raz i co trzeba pamiętać nie na zawsze. Drudzy zaś bardziej lub mniej świadomie rozpasają swój hedonizm do wielkich rozmiarów, depcząc przy tym nie tylko zdrowy rozsądek i zasady moralne, ale przede wszystkim życie drugiego człowieka, a zarazem własne człowieczeństwo. Po przez zadufanie we własnym ego plują na życie i godność ludzką. Na swój ołtarz wynoszą materializm w najgorszym marksistowskim wydaniu, co skutkowało widocznym dzisiaj przemysłem śmierci. Mimo, że w świecie obecne są obydwie postawy, nihilistyczne podejście anty-życiowe jest niestety bardzo i na pewno za bardzo popularne, dlatego wedle mnie oraz według słów św. Jana Pawła II, którym trzeba przyznać racje, żyjemy dzisiaj w cywilizacji śmierci.
Cud powszedni
Życie tak cenne, tak kruche, ale często traktujemy je jak coś oczywistego i nieistotnego. Gdy głębiej zastanowimy się nad tym, co dla nas w życiu ważne, a przez to jak bardzo ważne jest dla nas życie, nabieramy swoistego wstydu „jak mogliśmy nie dostrzec tej wielkiej wartości”. Zawstydzenie przeobraża się w egzystencjalną refleksje na temat własnego życia. Zwykle dzielimy je na kilka etapów. Okres dzieciństwa, piękny czas poznawania podstaw życia społecznego w małej, ale bardzo blisko zżytej ze sobą grupie, czyli rodzinie. Wtedy właśnie w dziecku tworzy się osobowość, jeszcze plastyczna i nietrwała daje mocny fundament na następne 80 lat. Wpływ na psychikę dziecka, szczególnie na początku jego życia spoczywa na głównie na rodzicach. Wiele aspektów przyszłości zależy właśnie od rodzinnego domu. Tu rodzą się więzi i zdrowe instynkty społeczne. Tu uczymy się kochać, a ciepło uczucia i atmosfery domowego ogniska zapada w pamięć na zawsze. Wedle polskiego przysłowia „Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci”, wszystko to, czego dziecko doświadczy w tym etapie, będzie kiełkować niczym nasiona w dorosłym życiu.
Po tym okresie następuje etap nauki i kształcenia się. Wychodzimy z domu, aby poznać świat sensu stricte jeszcze dla nas obcy. Szkoła podstawowa, gimnazjum, liceum lub technikum, potem nie obowiązkowe, ale z pewnością przydatne studia, nowe środowisko, nie zawsze dobre i uczciwe, czasem twarde i okrutne. Nowi ludzie, tworzenie relacji z rówieśnikami i przełożonymi (nauczycielami). Człowiek dorasta, szuka odpowiedzi na wielkie pytania: Kim jestem? Dokąd zmierzam? Jego charakter i osobowość przyjmują swój ostateczny kształt. Okres szkolny, czas ćwiczenia umysłu i duszy, to prawdziwa szkoła życia, nie tylko w związku z nauką, ale również z okresem dorastania. Z tej burzy uczuć i emocji może narodzić się silny filar, który zniesie wszelkie trudy życia, albo wątła konstrukcja, którą przewróci najlżejszy powiew wiatru.
Ukształtowani i dorośli, mam na myśli prawdziwą dorosłość rozumianą po przez dojrzałość, odpowiedzialność oraz wewnętrzną mądrość, niektórzy osiągają ten stan w wieku 20 kilku lat, inni wydaje się, że nigdy, ale jednak zazwyczaj następuję w wieku około 25 lat. Wtedy to wkraczamy w wiek jak to niektórzy mówią „produkcyjny”, kiedy doskonalimy się, nabieramy doświadczenia życiowego, stabilizujemy się najczęściej znajdując stałą pracę, zakładając rodzinę, w której cykl rozpoczyna się od początku. Wychowanie dzieci znów spoczywa na rodzicach. Oczywiście trzeba pamiętać, że błędy popełniamy na każdym etapie życia, nie da się ich uniknąć choćbyśmy bardzo chcieli. Ale nie należy popadać w dekadentyzm, lecz trzeba wstać, otrzepać się po upadku. Wyciągnąć z niego wnioski, aby upadek ostatecznie wyszedł na naszą korzyść.
I tak wiedzie się ludzkie życie, aż do starości i naturalnej śmierci. Pełne radości, ale i tych smutnych chwil cierpienia, które też są potrzebne. Pełne zaskakujących momentów i sytuacji, czasem rutynowe, a czasem tak bardzo nieprzewidywalne. Dlaczego wypisałem typowy wzór ludzkiego życia? Chciałem wywołać u Ciebie Czytelniku refleksje na temat Twojego własnego życia. Chciałem, aby ten, kto czyta moją publikacje, pomyślał o swoim życiu i o jego etapach. Różnych okresach, miłych i smutnych, burzliwych i spokojnych, tych ważnych i mniej istotnych. Właśnie najlepiej na własnym przykładzie, dzięki swoim wspomnieniom i przemyśleniom zaczynamy rozumieć, jak ważne dla nas osobiście jest życie, ile dla nas znaczy i jak bardzo nam na nim zależy. Tak naprawdę tu leży sens tej publikacji. Sens ochrony życia, leży w jego wartości. Jeżeli człowiekowi zależy na jego własnym życiu, jakim prawem chce on zabrać prawo do życia innej osobie?
Patrząc na swoje życie, na to ile szczęścia dają nam dom, rodzina, nasze dzieci, nasze pasje i sukcesy, jak bardzo ważne jest dla nas życie naszej żony, matki, babci, córki, naszego męża, ojca, dziadka, syna dochodzimy do wniosku, że nie materializm jest wartością, ale to życie jest cudem, skarbem i darem. Dla nas, a także od nas. Ratując lub chroniąc bicie ludzkiego serca, dajemy ten dar, stworzony z naszej miłości do drugiej osoby. Dlaczego życie jest cudem? Najpierw trzeba obalić pewien mit o pospolitości życia. Wedle powszechnej opinii życie jest naturalne i zwykłe. Ja powiem wręcz przeciwnie, „życie jest cudem, przeciwnym prawom natury, jeśli przez naturę rozumiemy przyrodę martwą (mamy prawo tak ją nazywać wobec niesłychanej dysproporcji ilościowej między ogromem martwego wszechświata a nikłym promykiem życia, który tli się od stosunkowo niedawnego czasu na naszej planecie i niewiadomo czy powtarza się gdziekolwiek indziej), a jako rzecz nienaturalna nie mogło powstać drogą naturalną. Jakimże naturalnym sposobem rozpadające się bezustannie składniki przyrody martwej mogły bez zewnętrznego impulsu ułożyć się nagle w wprost przeciwną drogę odbywające organizmy żywe? Teoria samorództwa jest równie niemożliwa jak teoria perpetuum mobile. Życie musiało zjawić się na ziemi drogą nadnaturalną: osobnym aktem stworzenia”. Jest wielkim skarbem, o który dbałość spoczywa na nas samych. Nikt nie wie, kiedy choroba, starość, albo śmierć przyjdzie. Od momentu poczęcia, gdy życie góruje nad wszystkim, co martwe, samo rozpoczyna swój marsz do końca. „Następuje powrót do natury, której naczelnym prawem jest ustawiczny rozpad. Dlatego śmierć jest naturalna, życie – nienaturalne. Dlatego śmierć jest nieuchronną konsekwencją życia, ono zaś nie tylko cudem, ale i sztuką nie lada. Życie to ekwilibrystyka na linie grożącej bezustannym pęknięciem. Rzadko, który organizm umiera ze starości, przeważnie pada ofiarą gwałtu, przemocy, zabójstwa, bądź z zewnątrz, jak i przy chorobach infekcyjnych, nieszczęśliwych wypadkach, morderstwach, bądź z wewnątrz, jak przy chorobach organicznych. Wystarczy nieznacznie podwyższenie lub obniżenie ciepłoty środowiska, aby zniszczyć środowisko życia. Wystarczą niewielkie, niezbadane dotąd, bo niedostrzegalne zmiany warunków życiowych, aby sprowokować straszliwe zwyrodnienie tkanek, zwane rakiem, które w niedługim czasie zabija żywy organizm. Albowiem stan choroby bardziej naturalny od tego szczęśliwego zbiegu okoliczności, który nazywamy zdrowiem”. Jest wyjątkowym i cennym darem, który tak łatwo stracić, co myślę, że solidnie potwierdziły już dwa cytaty z książki pt.”Wczoraj i jutro” autorstwa Jana Mosdorfa.
Życia nie można kupić, nie można stworzyć, podrobić. Mimo wysoko rozwiniętej technologii i medycyny, wypraw w kosmos i w najodleglejsze części ziemi, naukowcy nawet nie są bliscy rozwikłania tajemnicy życia, która chyba na zawsze pozostanie tajemnicą. Celem w tym wszystkim nie jest ochrona tajemnicy jak to niektórzy naukowcy-ateiści próbują wmówić, lecz ochrona cudu życia, jego godności związanej z godnością człowieka.
Zabić dar
W życiu każdego człowieka są takie chwile przełomowe, które coś w nas zmieniają. Zamykają jakiś rozdział, czasem otwierają zupełnie nowe drzwi do nieznanego nam świata gdzie zaczynamy od nowa. Pierwsza miłość, gdy widzimy świat przez przysłowiowe różowe okulary. Wszystko jest takie nowe, interesujące, bo nieznane i przyjemne, pocałunek, przytulenie drugiej osoby, niespokrewnionej, ale jednak tak bliskiej naszemu sercu. Uczy nas kochania, oddania się, poświęcenia dla kogoś innego niż tylko sobie. Często zdarza się ona w okresie szkolnym, jeszcze dość beztroskim, ale i niekiedy trudnym dla młodej duszy. Gdy kończy się szkoła i zaczynamy pracować, przenosimy się z wykładów, lekcji, szkolnej ławki do świata pracy i wyzwań zawodowych. To kolejny przełom, gdyż zaczynamy utrzymywać siebie, dom, rodzinę. Stajemy się bardziej odpowiedzialni, mądrzejsi wraz ze zdobywanym doświadczeniem. To trudne zadanie, przed którym każdy człowiek w pewnym momencie stanie. Zmieniają się nasze priorytety, spojrzenie na otaczający nas świat, bo jesteśmy już jego pełnoprawnymi uczestnikami. Każdy dzień życia stawia przed nami coraz to nowe, trudniejsze wyzwania, ale no cóż, bez tego życie było by łatwe i nudne.
Ale ta publikacja jednak nie jest ani o szkole, ani życiu zawodowym, lecz o życiu i jego wartości. Tytułem wstępu już mówiłem o tzw. „przełomowych chwilach w życiu”, ale nie wspomniałem chyba o najważniejszym. O narodzinach naszych dzieci. Prawdę mówiąc trudno o tym pisać, a jeszcze trudniej zastanawiać nad tym momentem, gdy sami nie byliśmy w podobnej sytuacji. Ciężko jest przedstawić tak pełną uczuć chwilę, gdy dajemy życie. Nowe życie, nowej istocie, gdy stajemy się rodzicami, boję się, że tylko rodzic jest w stanie zrozumieć magię tej chwili, jednak z całego serca postaram się ją oddać. Gdy kochamy tą jedyną osobę, to podejmujemy decyzje, aby nadać nowy sens naszemu życiu, już nie indywidualnemu, lecz jako małżeństwo.
Mężczyzna przestaje być tylko mężczyzną, a kobieta nie jest już tylko kobietą. Stają się ojcem i matką. Dla wielu par posiadanie dziecka to największe marzenie. Dziecko to wielkie poświęcenie i odpowiedzialność, ale jednak wielka radość. Poczęcie dziecka to tylko i aż początek jego, podkreślmy to, życia. I tu widać dwie postawy ludzi względem życia. Ludzie dojrzali i odpowiedzialni rozumieją, jakie mogą być skutki stosunku seksualnego (nie będę podawał szczegółowo skąd biorą się dzieci, gdyż chyba każdy powinien to wiedzieć). Wiadomo, że może (powinien) on zakończyć się zapłodnieniem i ciążą. Ludzie mający intelekt nie powinni być zdziwieni tym faktem i tacy ludzie biorą odpowiedzialność za swoje czyny. Strach w takiej sytuacji jest czymś normalnym, jest to coś „nowego i nieznanego”, ale trzeba mieć w sobie tyle odwagi, aby zmierzyć się z tym i stanąć na wysokości zadania. Nikt nas nie będzie oceniany z wychowania dziecka, czas pokaże nam nasze błędy, które z pewnością dadzą o sobie znać w przyszłości, jednak nie ma ludzi, którzy nie popełniają błędów, pamiętajmy o tym. Myślę, że każdy rodzic powie, że jeżeli w wychowanie dziecka włożymy, miłość połączoną z rozsądkiem to się uda. Mimo tych trudności związanych z ciążą, utrzymaniem i wychowaniem dziecka, każdy rodzic z ludzkimi skłonnościami przyzna, że to bezcenne doświadczenie. Rodzic niejednokrotnie tak bardzo kocha swoje dziecko, że jest w stanie oddać za nie własne życie. Aż trudno sobie wyobrazić tą wielką miłość i chęć poświęcenia się dla mniejszej istoty. Matka broniłaby swojego potomstwa niczym lwica, nawet w starciu z silniejszym przeciwnikiem. Matczyna i ojcowska miłość nie zna granic, jest bezwarunkowa i na swój sposób szczególna.
W opozycji do tej ludzkiej postawy, stają Ci, którzy akt seksualny traktują bez poszanowania, bez jakiejkolwiek wyjątkowości. Traktują go tak pospolicie, jak zjedzenie obiadu. Ciąża jest dla nich wielkim zaskoczeniem i karą, jakby nie wiedzieli jak rodzą się dzieci. Egoizm nie pozwala im nawet myśleć o poświęceniu dla drugiej, tak bezbronnej istoty, jaką jest dziecko. Jak pisałem wcześniej, każdy musi brać odpowiedzialność za swoje czyny, kto nie potrafi, czynów tych powinien zaniechać. Podam przykład pijanego kierowcy, który nie powinien wsiadać za kierownice samochodu, a jeżeli natomiast wyrządzi sobie krzywdę to jest to tylko i wyłącznie jego wina i nie ma prawa mieć do nikogo pretensji. Istota problemu leży, gdy za jego błąd zapłaci ktoś inny.
Za głupotę i nieodpowiedzialność „niedoszłych rodziców” najczęściej płaci najmniej winne dziecko. Płaci najwyższą cenę, jaką jest jego życie. Moim celem jest skonfrontować prawdziwą miłość z czystym egoizmem, aby jasno i niepodważalnie wykazać słuszność racji życia. Wielu z nas ma dzieci. Czy pozwolilibyśmy, jako matka bądź, jako ojciec, aby ktoś obcy skrzywdził nasze dziecko? Już nie mówię nawet czy sami potrafilibyśmy zranić, co gorsza zabić swojego syna lub córkę? Odpowiedź jest chyba oczywista! Każda normalna matka i ojciec dołożą wszelkich starań, aby chronić swoje dziecko. A z drugiej strony są ludzie, o których już była mowa, którzy za chwile przyjemności, która zaskutkuje ciążą są w stanie zabić (dokonać aborcji). Mówią, że popełniają błędy, że nie są gotowi na rodzicielstwo, to pytam „Dlaczego za ich błędy będzie cierpieć dziecko?” Jeżeli ktoś nie rozumie skutków swoich decyzji, to znaczy, że jest niedojrzały, a zatem nie powinien podejmować samodzielnych decyzji. Ich nie można traktować poważnie, ich trzeba skarcić za głupotę i tchórzostwo. To jest najczęstsza przyczyna aborcji tzw. niechciana ciąża, ale również gwałt oraz problemy materialne. Uważam je bardziej za głupi pretekst, aby ulżyć swojemu hedonizmowi. Brak pieniędzy często wpływa na nasze decyzje, ale czy usprawiedliwia morderstwo? Nigdy. Czy wolno nam dokonać zabójstwa na żebraku tylko, dlatego bo „będzie żyć w ubóstwie”? To cecha materialistów i całkowity brak człowieczeństwa. Gwałt jest przyznam trudnym tematem, ale nie można go unikać, natomiast niechciana ciąża to jak wyżej napisałem brak odpowiedzialności.
Mówiąc o aborcji chcę pominąć drastyczne opisy jak się jej dokonuje. Nie jestem lekarzem, ale ten rodzaj morderstwa jest wykonywany na kilka sposobów. Niektóre powiedzmy, że „humanitarne” (bo jak o zabójstwie można powiedzieć, że jest humanitarne?) ale niektóre mrożą krew w żyłach niczym wyjęte z horroru i nie jest to przesada. Oszczędzę tych brutalnych opisów, a jeżeli ktoś chce się przekonać, internet jest pełen informacji i zdjęć jak to wygląda naprawdę (nawet serwisy pro-aborcyjne opisują jak mordowane są nienarodzone dzieci). Piszę nie żeby kogoś urazić, lecz żeby przedstawić w świetle faktów i prawdy ten „przemysł śmierci”. A zacząć trzeba od fundamentów porośniętych mitami.
Dziecko, życie, człowiek. Naukowcy mówią „poszukujemy życia w kosmosie” mają na myśli jednokomórkowce, mikroskopijne organizmy, ale jednak żyjące. Doktor medycyny, który ukończył studia powie nam jasno, że życie w organizmie kobiety powstaje w momencie zapłodnienia. To niepodważalny fakt naukowy, a nie żadna polityczna doktryna. Jak się ma do tego polityczna propaganda liberalno-lewicowa? „Chorym jest mówienie o dzieciach nienarodzonych – embrion nie jest człowiekiem. Nawet w momencie urodzenia my jesteśmy zaledwie zadatkiem na człowieka. Człowiekiem stajemy się całe życie, o ile wkładamy w to dużo, dużo wysiłku.” Poglądy Marii Szyszkowskiej, działaczki socjalistycznej i antyklerykalnej, są odzwierciedleniem nihilistycznej wizji świata bez moralnej wartości. Po pierwsze żeby sprzeciwiać się nauce, trzeba odwrócić się od myślenia, co niestety wielu zrobiło, podważając autorytet medycyny. Ten cyniczny pogląd umożliwia demokratyczne głosowanie na temat „Kiedy człowiek staje się człowiekiem?” Jakim prawem pytam. Jeżeli w łonie matki rozwija się życie, to czym jest przed staniem się człowiekiem? Zwierzęciem, przedmiotem, niczym? Serce dziecka zaczyna bić w 21 dniu, posiada główkę, tułów, organy, zawiązki kończyn w 24 dniu, posiada odruchy nerwowe, czyli czuje w 41 dniu. Jak go nie nazwać mniejszym człowiekiem? Jeśli to jest życie, to jest to wczesne życie człowieka, czyli człowiek. Matka Teresa z Kalkuty powiedziała: „Tym, co najbardziej niszczy pokój we współczesnym świecie jest aborcja – ponieważ jeśli matka może zabić własne dziecko, co może powstrzymać ciebie i mnie od zabijania się nawzajem?” Właśnie, w trakcie II wojny światowej zginęło około 60 mln ludzi, w Auschwitz ponad 1 mln osób, natomiast w wyniku aborcji corocznie, zgodnie z wieloma raportami ginie około 40 mln nienarodzonych dzieci w skutek aborcji. To prawdziwy holocaust Heroda, który nadal trwa. Wspomnę jeszcze o hipokryzji aborcjonistów (zwykle ze środowisk lewicowych i liberalnych), która polega na tym, iż prawo do życia przyznają mordercom i zbrodniarzom, broniąc ich przed karą śmierci. Uznają ją za „nieludzką i barbarzyńską”, natomiast pozwalają i walczą o prawo do zamordowania bezbronnego dziecka, wedle widzimisię pseudo-matki (żadna prawdziwa matka nie zabije swojego dziecka). Stawiają wyżej życie przestępcy, niż życie dziecka, czy to jest normalne? A po cichu rozgrywa się tragedia dwóch osób.
Tragedie dziecka zamordowanego jest oczywista, ale mało kto mówi o tragedii matki. Nie jest to żadne usprawiedliwienie aborcji, ale jak pokazują liczne przykłady, kobiety nie zawsze poddają się aborcji w skutek własnej decyzji. Presja otoczenia, rodziców, czasem partnera. Sytuacja ekonomiczna, szok związany z wiadomością o nieplanowanej ciąży oraz strach przed rodzicielstwem często popychają kobietę w stronę tej okropnej decyzji. Ale jakie są dalsze losy tych kobiet? O to feministki się nie martwią. Badania i psycholodzy potwierdzają, że aborcja silnie wpływa na jej psychikę. Aborcja dla dziecka to śmierć, dla kobiety piętno, które będzie nosiła do końca życia, bo zabiła miłość w sobie, miłość dziecka, które pokochałoby ją uczuciem naiwnym, dziecięcym, ale nieznającym granic. Powstają pytania i myśli: Jak by wyglądało dzisiaj moje dziecko? Czy kochałabym je? Dlaczego to zrobiłam? Czy postąpiłam słusznie? W tym momencie, w sercu niedoszłej matki rozstrzyga się spór, czy to był już człowiek, a sumienie podpowiada, że było to bijące serce nienarodzonego syna lub córki. Syndrom poaborcyjny występuje u większości kobiet, które usunęły ciąże, poczucie straty, samotności, smutku przez wiele lat tkwi w kobiecie. Rebecca Walker, była aktywna feministka, która dokonała aborcji i wspierała ruchy proaborcyjne, w 2007 opublikowała książkę pt. „Baby Love: Choosing Motherhood After A Lifetime of Ambivalence” wspomina, że skutki aborcji odczuwała przez dekady. Według byłej feministki: „Mowa feministek, że aborcja nie powoduje żadnych konsekwencji, jest po prostu błędna.”
Ważnym elementem poglądów feministek jest aborcja, jako prawo kobiety. Po pierwsze to nie żadne prawo, tylko wołanie o uprawomocnienie zbrodni. Po drugie, jak prawo jednego człowieka może ograniczać prawo drugiego człowieka? Idąc tym tropem, człowiek mający mniejsze prawa od innego „równego” mu człowieka jest dyskryminowany. Jakże Ci piewcy tolerancji mogą pozwolić na jawną dyskryminacje ze względu na wiek (kobieta może mieć np. 18-40 lat, a dziecko mające np. 2 dni albo tygodnie jest dyskryminowane, gdyż podważane jest jego prawo do życia). Po trzecie, kobiety często popełniają ten błąd, iż mówią, że to ich ciało i mogą wykonać aborcję na życzenie, owszem to ich ciało, ale jednak w ich ciele rośnie i żyje drugi człowiek. Owszem to jest jej dziecko, jej w sensie oddane pod jej opiekę i zdane na jej łaskę, ale nigdy nie można powiedzieć, że dziecko jest własnością kobiety. Dziecko to nie rzecz, która posiada właściciela. Ze względu na swoją bezbronność posiada opiekunów, czyli rodziców. Pamiętać należy, że to relacja syn/córka – matka/ojciec, w której nie powinno znaleźć się rozporządzanie, władanie, lecz miłość i szacunek. Kłamstwo ich poglądów wynika z urażonej psychiki kobiecej oraz egoizmu.
Aborcjoniści to kolejna fanaberia zrodzona na gruncie socjalistycznej myśli Marksa, wchłoniętej przez lewice, przystosowanej przez ruch feministyczny do kolejnego obszaru życia ludzkiego, tym razem uderzając w jego początek. Widzę to oburzenie i gniew tych środowisk na cały mój tekst. Z licznych kontaktów (nieprzyjemnych zresztą) z nimi wnioskuję, że jestem, jak oni to mówią, klerofaszystą, bądź innym prawicowym terrorystą. Dla obalenia tej ewentualnej tezy chce powołać się na dwie osoby, z którymi jasno mówię, że ideowo się nie utożsamiam, jednak w tym wypadku zdanie mamy jednakowe. Mahatma Gandhi, pacyfista, który wedle wielu nie jest tak wspaniałym wyzwolicielem Indii, jak zwykło się mówić, powiedział: „Dla mnie oczywistym i jasnym jak słońce jest fakt, że aborcja ma znamiona zbrodni.” To świadczy już o pewnym kłamstwie, które zaraz złamie. Były aborcjonista, Bernard Nathanson, człowiek, który przyznaje, że zabił wiele dzieci, ale dzisiaj żałuje i próbuje naprawić wyrządzone światu krzywdy, napisał książkę, jako szczere wyznanie swojej winy. Publikacja nosi tytuł: „Medycyna i ideologia”. Cenne źródło informacji na temat prawdziwego oblicza środowisk pro-aborcyjnych. W jednym rozdziale autor pisze: „Grup niekatolickich, które w sposób zdecydowany wypowiadały się przeciw przerywaniu ciąży, było bardzo wiele. Nigdy jednak nie dopuściliśmy do tego, by opublikowano ich listę i zapobiegaliśmy pojawieniu się przypuszczenia, że może istnieć inna opozycja niż katolicka.” Dlaczego? Aby przekonać ludzi do swoich poglądów, ruch ten musiał znaleźć kozła ofiarnego, wskazać „sprawcę wszelkiego zła” i sam siebie ogłosił zbawieniem. Winnego znalazł w Kościele. Zagłębienie się w fałszywej antyklerykalnej retoryce nie pozwoliłoby na przypuszczenia, że ktoś oprócz katolików mógłby przeciwstawiać się aborcji. To tylko powiększyłoby listę wrogów aborcji, która negatywnie wpłynęłaby na jej wizerunek. W innym fragmencie książki wspomina: „W propagandzie na rzecz aborcji stosowaliśmy: ukrywanie wszystkich dowodów naukowych na to, że życie zaczyna się od poczęcia i zawładnięcie środkami masowego przekazu.” To są marksistowskie metody typu „kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą.” Nie możemy pozwolić na fałszowanie otaczającego nas świata, faktów i zdrowego rozsądku, nich prawda rozjaśni nam drogę na kolejne dni walki o życie.
Zakończenie
Wszystko, co tu napisałem, pisałem prosto z serca i rozumu. Dołożyłem wszelkich starań, aby w sposób jasny i klarowny przedstawić jedną z największych tragedii naszych czasów. Jedna aborcja to zbrodnia, jej legalizacja to zbrodnia przeciwko ludzkości. Trzeba krzyczeć przeciwko temu prawu, które pozwala na zabijanie w majestacie sprawiedliwości społecznej i w imię utopijnej wolności bez cnoty, bez moralności i zasad etycznych. Słowami Ronalda Reagana: „Zauważyłem, że wszyscy, którzy są za aborcją, zdążyli się urodzić.” Więc skoro mieliśmy to szczęście i dar urodzenia się, nie zbierajmy tej możliwości innym, a skoro jesteśmy ludźmi chrońmy ludzi, tych najmniejszych i przekażmy dar życia dalej.
Obecnie „życie nie tylko można, ale trzeba jasno definiować: rozpoczyna się od poczęcia. Osoba poczęta jest istotą ludzką, nie ma takiego momentu podczas życia płodu, w którym mogłoby dojść do zmiany niczego w coś, przekształcenia czegoś, co nie jest osobą w człowieka. Życie jest nieprzerwanym procesem – od swojego początku, od zapłodnienia do końca.” To pierwszy krok, nie wolno nam ustąpić, pod żadnym pozorem. Zrównanie ze sobą i pomieszanie pojęć zabiegu medycznego oraz morderstwa to po pierwsze złamanie zasad etyki lekarskiej i przysięgi Hipokratesa, po drugie grzech przeciwko 5 przykazaniu, przeciwko Bogu i przeciwko człowiekowi, jako stworzeniu boskiemu, a po 3 i ostatnie najważniejsze to podła i niebezpieczna zabawa w Boga, próba porzucenia człowieczeństwa.
Na samym końcu zamieszczę cytat papieża Franciszka: „Brońcie nienarodzonych przed aborcją, nawet, jeśli będą was prześladować, oczerniać, zastawiać na was pułapki, ciągać was po sądach czy zabijać Was. Żadne dziecko nie powinno być pozbawione prawo do urodzenia” abyśmy się nigdy nie poddali nawet w trudnych chwilach oraz słowa św. Jan Pawła II: „Wołam do wszystkich ojców i matek mojej Ojczyzny i całego świata, do wszystkich ludzi bez wyjątku: każdy człowiek poczęty w łonie ma prawo do życia!” aby to wezwanie trafiło do każdego człowieka dobrej woli oraz władz państwowych, żeby losy nienarodzonych dzieci nie były nikomu obojętny, bo w naszym potomstwie leży przyszłość naszego i wszystkich narodów. Cyniczni egoiści urządzają publicznie chorą debatę, której przedmiotem staje się ludzkie życie. Jej przerwanie to wyższa konieczność, obowiązek nasz, jako ludzi, katolików i patriotów. Wszystkie nasze działania muszą być skierowane w jedną stronę, obronę życia, tradycji i przyszłości. Amen.