Rzut karny, na pierwszy rzut oka, wydaje się jednym z najprostszych elementów piłkarskiego rzemiosła. Piłka ustawiona na jedenastym metrze, ogromna bramka, a w środku niej w golkiper, który prosi o najniższy wymiar. To oczywiście teoria. W praktyce bywa bowiem różnie, o czym przekonał się napastnik Tottenhamu, Hary Kane.
Piłkarze Tottenhamu w środowy wieczór zmierzyli się w wyjazdowym spotkaniu z Southampton. Zważając na fakt, iż obie ekipy w tabeli angielskiej Premier League dzieliły zaledwie dwie lokaty (Southampton 7. pozycja, Tottenham 5.), mecz zapowiadany był jako niezwykle emocjonujący. I faktycznie tak było. „Koguty” pokonały swoich rywali aż 1-4. Do siatki „Świętych” trafiali kolejno: Alli, Kane, Heung Min-Son oraz jeszcze raz Alli. Bramkę dla gospodarzy, co ciekawe na 1-0, później mecz nie potoczył się po ich myśli, zdobył potężnym strzałem głową Virgil van Dijk.
Wysokie zwycięstwo, zdobyte 3 punkty – zawodnicy Tottenhamu wracali do Londynu w dobrych nastrojach. Jedynym piłkarzem, który po spotkaniu ze „Świętymi” czuł niesmak był Harry Kane. Reprezentant Anglii zdobył wprawdzie bramkę, jednak kilka minut później w fatalnym stylu przestrzelił rzut karny. Nie była to jednak zwykła pomyłka. Zawodnik „Kogutów” posłał bowiem piłkę w najwyższe kondygnacje stadionu! Miejmy nadzieję, że nie zrobił krzywdy żadnemu kibicowi!
Czytaj także: 20. kolejka Premier League: Chelsea gromi Crystal Palace, Artur Boruc zatrzymuje Leicester
Gwoli sprawiedliwości należy jednak oddać, ze piłka tuż przed strzałem wyraźnie podskoczyła na kępce trawy, co widać zresztą na poniższym nagraniu.
For those wondering if the penalty spot turf moved… pic.twitter.com/uWB2YGbjbR
— Matthew (@MTTRDDN) 28 grudnia 2016
No cóż, zdarza się najlepszym. W ostatecznym rozrachunku najważniejsze są jednak trzy punkty oraz fakt, iż „Koguty” do podium również tracą zaledwie trzy oczka.
źródło: Twitter, Vine, wMeritum.pl
Fot. Vine