Twarde stanowisko Donalda Trumpa na temat aneksji Krymu wywołało falę komentarzy. Amerykański prezydent oświadczył, że Rosja powinna zwrócić półwysep. Oświadczenie sprowokowało Janusza Korwin-Mikkego do kpin z administracji rządowej USA.
Na konferencji prasowej poświęconej dymisji Micheala Flynna z funkcji doradcy prezydenta do spraw bezpieczeństwa narodowego, padła jednoznaczna deklaracja ze strony rzecznika Białego Domu Seana Spicera. Powodem rezygnacji Flynna była kontrowersyjna sprawa jego bliskich kontaktów z Rosjanami.
Prezydent Donald Trump jasno postawił sprawę. Oczekuje ze strony rosyjskiego rządu deeskalacji konfliktu na Ukrainie oraz zwrotu Krymu – powiedział na konferencji Spicer. Rzecznik Białego Domu nie omieszkał podkreślić, że aneksja półwyspu miała miejsce podczas rządów Baracka Obamy. Przypomniał też wcześniejsze stanowisko ambasador USA przy ONZ Nikki Haley, która potępiła rosyjską okupację.
Czytaj także: Twarde stanowisko Trumpa wobec aneksji Krymu
Oświadczenie wywołało falę spekulacji o kierunkach polityki zagranicznej USA. Wcześniej spekulowano, że pod rządami Trumpa, może dojść do znacznego zbliżenia Waszyngtonu z Kremlem. Sprawę postanowił skomentować na Twitterze również Janusz Korwin-Mikke, który zakpił z nowego prezydenta. JE Donald Trump chce, by Rosja oddała Ukrainie Krym – i obiecuje Moskwie odpowiednią rekompensatę. Odda Rosji Alaskę? – dopytywał polityk.
JE Donald Trump chce, by Rosja oddała Ukrainie Krym – i obiecuje Moskwie odpowiednią rekompensatę. Odda Rosji Alaskę?
— Janusz.Korwin.Mikke (@JkmMikke) 15 lutego 2017
Źródło: wmeritum.pl; Twitter.com
Fot.: Wikimedia/Drabik