W hitowym starciu 24. kolejki hiszpańskiej Primera División Atletico Madryt uległo po zaciętym meczu FC Barcelonie 1:2. Na listę strzelców wpisywali się kolejno Rafinha, Diego Godin oraz Leo Messi. To ostatni mecz takiej rangi na Vicente Calderón, bo piłkarze Atleti od lata mecze rozgrywać już będą na nowym Wanda Metropolitano.
Barcelona rozpoczynała ten mecz w dość eksperymentalnej, a na pewno rzadkiej dla ekipy Luisa Enrique, formacji 3-4-3. Nie zobaczyliśmy w pierwszym składzie ani Ivana Rakiticia, ani Jordiego Alby, którzy zostali zastąpieni kolejno Rafinhą oraz Jeremym Mathieu. Skład madryckiej ekipy z kolei nie zaskoczył kibiców niczym szczególnym, bo Diego Simeone powołał do boju bliźniaczo podobną „jedenastkę”, co w ostanich spotkaniach, z Antoine Griezmannem i Kevinem Gameiro na czele.
Czytaj także: 25. kolejka La Liga: Potknięcie Realu, remis w hicie
Już w 15. minucie w dobrej sytuacji w „szesnastce” znalazł się Griezmann, którego płaski strzał zatrzymał interweniujący Samuel Umtiti. Atletico „siadło” na Barcelonie od początku meczu, wykorzystując swoje umiejętności wysokiego pressingu. Katalończycy bronili się dość rozpaczliwie, raz po raz wybijając piłkę byle dalej od swojego pola karnego.
W 26. minucie kolejny raz na listę strzelców miał okazję wpisać się Griezmann, który tuż zza linii „szesnastki” posłał torpedę w kierunku bramki gości. Dobrą interwencją popisał się jednak Mark Andre Ter Stegen, który zdołał przenieść futbolówkę ponad bramkę.
Przez większość czasu Barca pozostawała bezradna, niepotrafiając wydostać się nawet z własnej połowy. Jednak to Katalończycy w 29. minucie bliscy byli objęcia prowadzenia. Długą piłką z własnej połowy napastników uruchomił Andres Iniesta, ale w wielkim zamieszaniu w polu karnym Luis Suarez faulował Jana Oblaka i gol zdobyty przez Urugwajczyka nie został uznany.
W 43. minucie świetnym refleksem popisał się Oblak. Bramkarz Atletico wybronił główkę Gerarda Pique, który próbował zaskoczyć Słowaka uderzeniem z zaledwie pięciu metrów.W pierwszej połowie lepiej, pomimo okazji także po stronie przyjezdnych, prezentowali się podopieczni Cholo Simeone.
Na drugą odsłonę obie ekipy wybiegły w takich samych składach. Już w 47. minucie świetnym podaniem obsłużył Suareza Messi, ale Urugwajczyk w sytuacji „sam na sam” z golkiperem Los Rojiblancos fatalnie spudłował. Co się jednak odwlecze, to nie uciecze. W 64. minucie zamieszanie w polu karnym Atleti wykorzystał Rafinha, który pokonał Oblaka strzałem z około piątego metra.
Druga połowa przebiegała nieco inaczej niż pierwsza. Drużyna Enrique usłyszała chyba w szatni kilka dobrych rad od swojego trenera, bo choć formacja pozostawała ta sama, to sposób gry był już – na korzyść Barcy – totalnie inny. Teraz to Katalończycy mieli więcej okazji i to oni większość czasu spędzili na połowie swojego rywala.
Na bramkową odpowiedź na gola Barcy nie trzeba było jednak długo czekać. Kilka minut po trafieniu Dumy Katalonii perfekcyjne dośrodkowanie z rzutu wolnego Koke wykorzystał Diego Godin, który pokonał Ter Stegena po strzale głową. Okres od bramki na 1:1 obfitował w ogromną walkę o każdy metr placu gry i wiele boiskowego chaosu. Decydujący w tym starciu cios udało się jednak zadać Barcelonie. W 86. minucie dobrze ustawionego w polu karnym Messiego dostrzegł Suarez, a Argentyńczyk na raty pokonał Oblaka.
Barca pozostaje w walce o tytuł mistrzowski, ekipa Simeone powoli się z nim żegna – straty, jakie Atleti ma po tym meczu do przewodzącego w tabeli trio Barcelona – Sevilla – Real wydają się już nie do odrobienia.
Źródło: inf. własna/Jakub Komincz
Fot.: Wikimedia