25. kolejka La Liga obfitowała w grad goli. Málaga zabrała punkty Realowi Madryt, a Atlético Madryt zremisowało bezbramkowo w hicie tej serii gier z Villarreal CF. Ku uciesze FC Barcelony.
Levante – Getafe 3:0
Levante odbija się od dna. Piłkarze z Ciutat de Valencia odnieśli pierwsze zwycięstwo od czterech spotkań. Prowadzenie w meczu z Getafe mogli objąć już w 4. minucie, kiedy Deyverson z najbliższej odległości uderzył z „główki” wprost w Guaitę. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze. Kilka minut później kapitalną akcją popisał się José Luis Morales, który dostał piłkę niemal na połowie boiska, minął na pełnej szybkości trzech rywali i pewnym strzałem po długim rogu nie dał szans golkiperowi Getafe. W 42. minucie nieprzepisowe zagranie Verginiego poskutkowało rzutem karnym dla gospodarzy. Na 2:0 podwyższył wypożyczony z Fiorentiny Giuseppe Rossi.
Czytaj także: 24. kolejka La Liga: Pewna czołówka i pierwsze zwycięstwo Neville'a
10 minut po rozpoczęciu drugiej odsłony spotkania bliski honorowego gola był Álvaro Vázquez, który strzałem z „główki” w długi róg chciał zaskoczyć Diego Mariño. Bramkarz zespołu z Walencji, wyciągając się jak struna, okazał się być jednak na posterunku. W 71. minucie ten sam Vázquez „popisał się” pudłem z kilku metrów… do niemal pustej bramki. Piłka po jego strzale trafiła w słupek.
Niewykorzystane okazje się mszczą i tak też było w tym meczu. W 81. minucie na 3:0 rezultat spotkania ustanowił Joan Verdú i kibice miejscowych byli już w stu procentach pewni zgarnięcia przez ich podopiecznych 3 punktów. Dla Levante pierwsze od długiego czasu zwycięstwo oznacza jednak tylko początek walki o utrzymanie. „Żaby” znajdują się na odległym 19. miejscu w tabeli. Getafe okupuje z kolei 14. lokatę, mając zapas 5 oczek nad strefą spadkową.
Las Palmas – FC Barcelona 1:2
Tak emocjonującego meczu, zwłaszcza przez pryzmat lokaty, którą zajmowali przed tym widowiskiem gospodarze, nie spodziewało się większość piłkarskiego świata. Jego początek nie zapowiadał jednak zaciętego boju. W 6. minucie spotkania idealne dośrodkowanie Jordiego Alby wykorzystał najskuteczniejszy strzelec La Liga – Luis Suarez. Choć pierwsze minuty były lepsze dla Katalończyków, niewiele po bramce doszło do wyrównania. Finezyjnym podaniem, które nierzadko widzimy, ale w spotkaniach Barcelony, czy Realu, popisał się Tana. Stuprocentową sytuację wykorzystał Willian José.
W 27. minucie idealną okazję na drugiego gola zmarnował Suarez, który nie trafił z najbliższej odległości po precyzyjnym dośrodowaniu Leo Messiego. 10 minut później równie dogodną okazję zmarnował Nabil El Zhar, a dużym refleksem, broniąc strzał z bliskiej odległości, popisał się Claudio Bravo. Podobnie jak w spotkaniu Levante – Getafe, kibicom przypomniała się zasada o niewykorzystanych okazjach, które się mszczą. Chwilę po szansie El Zhara, piłkę po strzale Messiego dobił Neymar. Javi Varas był w tej sytuacji bezradny i Blaugrana wyszła na prowadzenie.
Końcówka pierwszej odsłony była prawdziwym szutrmem na bramkę Barcelony, ale Katalończykom po prostu sprzyjało szczęście. W 49. minucie kolejną okazję na podwyższenie wyniku zmarnował Suarez, który na piątym metrze trafił wprost w Varasa. 10 minut później w ślady Urugwajczyka poszedł Willian José, który dobijając futbolówkę z ostrego kąta, trafił jedynie z boczną siatkę. Gospodarze ciągle zaskakiwali kibiców oglądających to spotkanie, mając przez chwilę większe od Barcy posiadanie piłki, czy nawet wymieniając podobną ilość podań. W 78. i 83. minucie, po strzałach Sergio Araujo, futbolówka mimalnie miajała prawy słupek bramki.
Wynik do końca meczu nie uległ już zmianie. Katalońska drużyna może mówić o sporym szczęściu w drugiej odsłonie, choć należy też pamiętać o okazjach Suareza. Azulgrana nadal nie do zatrzymania, Las Palmas wciąż w strefie spadkowej.
Espanyol Barcelona – Deportivo La Coruña 1:0
Pierwsza połowa spotkania obfitowała w okazje bramkowe po obu stronach. Dobrą dyspozycją tego dnia wykazywali się jednak zarówno Pau Lopez, jak i German Lux. Bramkarze obu ekip raz po raz zatrzymywali strzały rywali, ale niedługo po rozpoczęciu drugiej połowy – w 52. minucie – bramkarz Deportivo był zmuszony skapitulować. Koronkową akcję całej drużyny atomowym strzałem zakończył w polu karnym Marco Asensio i Katalończycy wyszli na prowadzenie.
Wygrana Espanyolu mogła, a nawet powinna być bardziej okazała. Strzelec pierwszej i jedynek bramki w meczu nie potrafił jednak pokonać Luxa w bardzo dogodnych okazjach, kolejno w 75. i 80. minucie. Wynik do końca nie uległ już zmianie. Ekipa Espanyolu zanotowała pierwsze ligowe zwycięstwo od… 19. grudnia. Papugi mają teraz 4 punkty przewagi nad strefą spadkową, znajdując się na 16. lokacie. El Depor okupuje zaś, wysokie jak na beniaminka, 9. miejsce w tabeli.
Real Betis Sewilla – Sporting Gijón 1:1
To spotkanie było ważne szczególnie z perspektywy gości. Asturyjczycy mieli przed tym meczem zaledwie dwa punkty przewagi nad strefą spadkową. Pierwsza połowa nie obfitowała jednak w liczne sytuacje podbramkowe i zakończyła się remisem 0:0. W 66. minucie Sporting wyprowadził kapitalną kontrę. Wypożyczony z Barcelony Alil Halilović posłał długą, prostopadłą piłkę do Carlosa Castro, a ten lobem pokonał wychowanka Realu – Antonio Adana.
Odpowiedź ze strony gospodarzy nadeszła już minutę później. Dobre dośrodkowanie z rzutu wolnego w kapitalny sposób wykorzystał German Pezzela. Argentyński zawodnik bez zastanowienia uderzył piłkę z powietrza i zaskoczył tym samym zdezorientowanego bramkarza Sportingu. W 75. minucie piłkarze z Estadio Manuel Ruiz de Lopera bliscy byli wyjścia na prowadzenie. Na spalonym przez arbitra bocznego został jednak przyłapany Rubén Castro.
Wynik do końca potyczki nie uległ zmianie. Los Verdiblancos znajdują się po tym spotkaniu na bezpiecznej, 13. pozycji w tabeli. Z kolei ekipa z El Monlinón, z 24 punktami na koncie, okupuje 17. lokatę, z zaledwie trzema oczkami nad strefą spadkową.
Celta Vigo – Eibar 3:2
Po dwóch kwadransach katastrofalny błąd defensywy gości wykorzystała Celta. Dwójkowa akcja zakończyła się pewnym finiszem Szweda – Johna Guidettiego. W 39. minucie z narożnika karnego oddał strzał Jonny Castro. Piłka, po rykoszecie, zmieniła minimalnie tor lotu futbolówki i wpadła do bramki. Piłkarze z Vigo poszli za ciosem i w 69. minucie bardzo składną, zespołową akcję golem zakończył Guidetti.
Zawodnicy Eibar byli dotąd bezradni, a dodatkowo mieli sporo szczęścia w momentach ofensywnych szturmów ekipy z El Balaidos. W 81. minucie Sergi Gomez zagrał jednak w polu karnym ręką, a „jedenastkę” na bramkę kontaktową zamienił Saul Berjon. Trzy minuty później z kolei strzałem po długim rogu, z narożnika pola karnego, popisał się Takashi Inui i było już tylko 3:2 dla Celty. Ostatecznie gospodarze „dowieźli” jednak wynik do końca. Rezultat nie odzwierciedla z pewnością przebiegu spotkania, w trakcie którego podopieczni Eduardo Berizzo mieli zdecydowanie więcej okazji, większe posiadanie piłki, a także oddali zdecydowanie więcej strzałów na bramkę strzeżoną przez Asiera Riesgo.
Było to pierwsze zwycięstwo Celty od 16. stycznia. Ostatnia obniżka formy ma swój rezultat w spadku z 4. lokaty na 6. i w aż jedenastopunktowej stracie do miejsca premiowanego kwalifikacjami Ligi Mistrzów. Rewelacyjny w tym sezonie beniaminek z kolei – Eibar – ma zaledwie dwa oczka mniej niż piłkarze z Vigo i znajduje się na 7. miejscu w tabeli.
Malaga – Real Madryt 1:1
Piłkarze z La Rosaleda mogli w pierwszej odsłonie meczu wyjść na prowadzenie za sprawą Juanpiego, ale ten, w sytuacji „sam na sam”, uderzył zbyt lekko, by zaskoczyć strzegącego bramki Realu Keylora Navasa. Ta okazja zemściła się w 33. minucie, gdy prezycyjną wrzutkę Toniego Kroosa wykorzystał strzałem z „główki” Cristiano Ronaldo. Jak pokazały telewizyjne powtórki, Portugalczyk znajdował się w momencie podania na ponad metrowym spalonym.
Kilka minut później Ronaldo mógł podwyższyć rezultat na 2:0, ale Carlos Kameni wyczuł jego intencje i pewnie obronił rzut karny. W drugiej połowie, a mianowicie w 66. minucie gospodarze wykorzystali w końcu swoją okazję. Dobre podanie Welingtona silnym strzałem wykorzystał Albentosa. Prawie 10 minut później Malaga bliska była objęcia prowadzenia, ale efektowną interwencją po uderzeniu Charlesa popisał się Navas. Królewscy, choć w doliczonym czasie okazję zmarnował jeszcze James Rodriguez, nie potrafili odpowiedzieć na gola podopiecznych Javiego Garcii i stracili ważne punkty w kontekście mistrzowskiego tytułu. Tracą jedno oczko do Atletico Madryt i aż 9 do liderującej Barcelony. Malaga z kolei, z 31 oczkami na koncie, znajduje się na 12. pozycji.
Atlético Madryt – Villarreal 0:0
Spotkanie pomiędzy drugą, a czwartą drużyną tabeli nie może być określane inaczej niż hit kolejki. Choć mecz zakończył się bezbramkowym remisem, nie brakowało w nim emocji. Obie ekipy wykazały się w pierwszej połowie ogromną determinacją, a walka toczyła się głównie w środkowej strefie boiska. Zarówno Los Rojiblancos, jak i Żółta Łódź Podwodna potrafili jednak znaleźć drogę do pola bramkowego rywali. W 32. minucie, po rzucie rożnym, dobrym strzałem popisał się obrońca Villarreal – Daniele Bonera. Piłka po jego strzale z woleja wylądowała niewiele nad poprzeczką. W 42. minucie uderzeniem z 25 metrów próbował zaskoczyć golkipera przyjezdnych Koke. Trafił jednak tylko w boczną siatkę. Chwilę po tej akcji minimalnie obok słupka uderzył z „główki” Antoine Griezmann.
Kilka minut po rozpoczęciu drugiej połowy noga przy wrzutce powinęła się Saulowi Niguezowi, a to zaskoczyło Alphonse Areolę, który z trudem przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. W 63. minucie na prowadzenie mogli wyjść goście, ale w kapitalnej sytuacji spudłował Cedric Bakambu. W ostatnim kwadransie przewagę zyskali zdecydowanie podopieczni Diego Simeone, ale wynik do końca pozostał ten sam. Dla piłkarzy z Madrytu podział punktów oznacza zwiększenie straty do Barcelony do 8 oczek. Villarreal zaś ma ich na swoim koncie 49. Do trzeciego Realu zawodnicy Marcelino Garcii tracą 5 punktów.
Źródło: własne
Fot.: Wikimedia