Pierwsze zwycięstwo Valencii CF Gary’ego Neville’a i pewne zwycięstwa zespołów z czołówki Primera División. W Hiszpanii zakończyła się właśnie 24. seria gier.
W piątek spotkanie Sportingu Gijón i Rayo Vallecano otworzyło zmagania 24. kolejki ligi hiszpańskiej. Mecz zakończył się remisem 2:2. Na listę strzelców wpisał się między innymi będący na wypożyczeniu z FC Barcelony Alil Halilović. Gijón i zespół z Madrytu znajdują się, dzięki podziałowi punktów, kolejno dwa i trzy oczka nad strefą spadkową.
W sobotę koneserzy hiszpańskiego futbolu mogli liczyć na cztery mecze. Real Madryt, nie bez problemów, pokonał Athletic Bilbao 4:2. Dość zacięta i wyrównana pierwsza połowa zakończyła się dwoma trafieniami Los Blancos, co, jak mówi się kolokwialnie w piłkarskim żargonie, „zabiło mecz”. Piłkarze z Kraju Basków schodzili do szatni z niekorzystnym i, zapewne według wielu, nie do końca zasłużonym 1:3. W drugiej połowie Real dopiął swego dzięki bramce Cristiano Ronaldo. W 90. minucie wynik zamknął Gorka Elustondo. Real wciąż musi gonić Atlético Madryt i FC Barcelonę.
Czytaj także: 25. kolejka La Liga: Potknięcie Realu, remis w hicie
W kolejnym spotkaniu do bólu efektowne okazało się Villarreal CF – kolejna drużyna z hiszpańskiej czołowki. Żółta Łódź Podwodna pokonała skromnie Malagę CF – 1:0. Jako jedyny na listę strzelców wpisał się w 18. minucie Roberto Soldado. Dzięki temu zwycięstwu drużyna z Vila-real nie traci kontaktu z wiodącą czołówką, mając 5 punktów straty do Realu. Malaga z kolei spadła na 11. lokatę.
Do przełomowego meczu doszło na Estadio de Mestalla. Drużyna legendy Manchesteru United – Gary’ego Neville’a – Valencia CF, odniosła pierwsze ligowe zwycięstwo od 7. listopada. Łatwo nie było. Nietoperze zmuszeni byli odrabiać straty w meczu z Espanyolem Barcelona. Pomimo prowadzenia Katalończyków po golu Oscara Duarte, Los Ches odwrócili losy spotkania w ostatnich 20 minutach potyczki w Walencji. Najpierw gola wyrównującego zdobył Alvaro Negredo, a w 76. minucie na 2:1 podwyższył wypożyczony z Realu Denis Czeryszew. Rosjanin strzałem z „główki” wykorzystał dobre dośrodkowanie Feghouliego. Valencia znajduje się na odległym 12. miejscu w tabeli. Po drużynie, która w zeszłej kampanii awansowała do Champions League, pozostało tylko wspomnienie. To zwycięstwo może być jednak przełomowe, bo jest ono pierwszym od przeszło trzech miesięcy. Espanyol znajduje się w jeszcze gorszej sytuacji, mając zaledwie punkt przewagi nad strefą spadkową.
W A Coruñii kibice obejrzeli aż cztery gole. Deportivo, podejmując Real Betis Sewilla, zanotowało piąty remis z rzędu. Zaledwie po 35 minutach na tablicy wyników widniał rezultat 2:1 dla gości. Kapitalnym strzałem z wolnego popisał się Juan Vargas. W drugiej połowie gospodarze odpowiedzieli za sprawą Faycala Fayra.
W niedzielę trzecim z rządu zwycięstwem popisał się Real Sociedad. Baskowie, zdobywając trzy gole, pokonali bardzo pewnię Granadę. Kluczowym piłkarzem okazał się Carlos Vela, który popisał się dwoma wysokiej klasy asystami. Gole zdobywali Mikel Oiarzabal (dwie) oraz Jonathas. Sociedad, dzięki swojej formie, awansowało na 10. lokatę – miejsce w samym środku tabeli. Pogrążona Granada znajduje się wciąż w strefie spadkowej.
Grająca bez Grzegorza Krychowiaka Sevilla CF potwierdziła swoją wartość w meczach rozgrywanych na Sanchéz Pizjuan. Andaluzyjczycy pokonali pewnie beniaminka rozgrywek – Las Palmas – 2:0. Na listę strzelców wpisywali się kolejno Ever Banega i Kevin Gameiro. Sevilla, zajmująca 5. miejsce, ma wciąż aż osiem oczek straty do Villarreal, a zatem również do miejsca premiowanego grą w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów. Las Palmas, z punktem straty do Espanyolu Barcelona, znajduje się w strefie spadkowej, na 18. lokacie.
W kolejnym meczu, rewelacyjny beniaminek – Eibar – dopisał na swoje konto następne trzy, cenne oczka. Ekipa José Luisa Mendilibara pokonała pewnie Levante – 2:0. Bramki zdobywali Borja Baston oraz Tono (gol samobójczy). Eibar, mając 6. miejsce, znajduje się za plecami Sevilli, która ma 4 punkty więcej. Levante z kolei nie może otrząsnąć się z głębokiego kryzysu, jaki spotkał ekipę z Walencji w tym sezonie. Drużyna z Estadio Ciudad de Valencia nadal okupuje ostatnią lokatę w tabeli z zaledwie 17 oczkami na koncie.
W niedzielny wieczór swoje mecze rozgrywały dwa najlepsze dotąd zespoły La Liga. O 18:15 swój mecz rozpoczęło Atlético Madryt. Los Rojiblancos, tradycyjnie już, odnieśli skromne zwycięstwo i zainkasowali kolejne 3 punkty, dzięki którym nadal poważnie myślą o tytule Mistrza Hiszpanii. Jedyną bramkę w derbowym meczu z Getafe zdobył już 2. minucie Fernando Torres – żywa legenda zespołu z Vicente Calderón.
O wiele wyższym rezulatem zakończył się mecz aktualnego lidera – FC Barcelony. Katalończycy, choć do przerwy, po golu z wolnego Leo Messiego i Johna Guidettiego z karnego, remisowali z Celtą Vigo 1:1, rozprawili się z galicyjskim zespołem aż 6:1. Wynik na 2:1 ustanowił kapitalnym strzałem Luis Suarez. W 69. minucie Daniel Wass posłał piłkę minimalnie nad poprzeczką po niesamowicie silnym uderzeniu w polu karnym. Już chwilę później jednak, bo w 75. minucie, worek z bramkami na dobre otworzył Suarez. Na listę strzelców wpisywali się następnie: ponownie Suarez, Ivan Rakitić, a także Neymar. Trzecie trafienie urugwajskiego snajpera było jednym z najpiękniejszych, a także jednym z najmniej niespodziewanych w tym sezonie. Olbrzymim altruizmem przy wykonywaniu karnego popisał się Messi, który… podał piłkę do nadbiegającego Urugwajczyka. Będący dotąd w dobrej dyspozycji Sergio Alvarez był bezradny.
Barcelona, z trzema punktami więcej od Atléti, wciąż zajmuje pozycję lidera. Katalończycy mają jednak jeszcze do rozegrania zaległy mecz ze Sportingiem Gijón. Celta jest z kolei na 8. miejscu. Sen o europejskich pucharach, po kapitalnej pierwszej rundzie, zdaje się uciekać ekipie z Estadio Balaidos. Takich rozmiarów katastrofy zespołu Eduardo Berizzo w tym meczu nie spodziewał się zapewne nikt.
Źródło: własne
Fot.: Wikimedia