Adam Andruszkiewicz, poseł ugrupowania Kukiz’15 opublikował na swoim profilu na Facebooku obszerne wyjaśnienia dotyczące sprawy jego „kilometrówek”. Jak wynikało z publikacji „Super Expressu”, polityk miał wziąć ok. 40 tys. zł dofinansowania na paliwo, choć nie ma ani samochodu, ani prawa jazdy.
We wtorkowy poranek w mediach społecznościowych wybuchła bomba. Poseł Andruszkiewicz pobiera pieniądze na paliwo, a nie ma ani prawa jazdy, ani samochodu! Adam Andruszkiewicz jest parlamentarzystą z Białegostoku. Lubi o sobie mówić, że jest jednym z najbardziej aktywnych posłów w Sejmie. – I środki na paliwo wykorzystuję właśnie do pracy dla obywateli – oznajmia nam ogólnie. Ale jak się dowiadujemy, na posiedzenia sejmowe do Warszawy dojeżdża pociągiem. Poseł nie ma bowiem auta ani prawa jazdy. Nie przeszkadza mu to jednak pobierać ryczałtu na paliwo – czytamy w tekście opublikowanym na łamach se.pl. Andruszkiewicz stał się celem ataków jego przeciwników politycznych, a w jego obronie stanął m.in. publicysta Rafał Ziemkiewicz. Obszerniej na ten temat pisaliśmy TUTAJ.
Teraz młody poseł Kukiz’15 zamieścił na Facebooku obszerne wyjaśnienia. Zostałem dzisiaj pomówiony o rzekome nieprawidłowości związane z tym, że dużo podróżuję po kraju i spotykam się z wyborcami. Informuję, że moja służba polega na nieustannym przemieszczaniu się po Polsce i kontaktach z Polakami. Według rankingu Wprost, jestem w pierwszej dziesiątce najaktywniejszych posłów w obecnej kadencji Sejmu. Jako jeden z niewielu, organizuję w całym kraju regularne spotkania otwarte, by Obywatele mogli rozmawiać z posłem nie tylko w czasie kampanii, ale zawsze. Należy pamiętać, że każdemu posłowi przysługuje legalnie limit do wykorzystania na paliwo i ja go maksymalnie nie wykorzystuje – pomimo, że np. w dużym okręgu podlaskim jestem jedynym posłem Kukiz’15, a mam takie same środki na swoją pracę, jak posłowie innych partii, których jest kilka razy więcej i dzielą się między sobą regionami. – pisze Andruszkiewicz.
Poseł wyjaśnia, że choć sam nie ma samochodu, to zawarł umowę użyczenia pojazdu i wynajmuje kierowcę. Warto dodać, że jest to 20-letni samochód o wartości ok. 4 tys zł, co na tle innych polityków, raczej jest wyjątkiem. Nie wstydzę się tego i korzystam z pomocy moich pracowników, którzy posiadają prawo jazdy. Dzięki temu docieram do odległych miejscowości, nie tylko w woj. podlaskim. To wyjątkowo obłudne, że moją pracę krytykują przedstawiciele partii odpowiedzialnych za likwidację wielu połączeń PKP czy PKS, czy miliardowe afery. – pisze poseł.
W komentarzach zamieścił nawet fotografię samochodu, którym podróżuje po Polsce.
Andruszkiewicz zapowiedział przedstawienie wykazu miejsc i przejechanych kilometrów. Jak pisze, podróżował zawsze, aby wypełniać swoje obowiązki poselskie, do których należą również spotkania z wyborcami. Byłem przygotowany na ten atak i jestem gotowy na kolejne. Nasza aktywność, mówienie publicznie prawdy, domaganie się rozliczeń miliardowych przekrętów, zamykanie ust czołowym politykom PO czy Nowoczesnej – stanowi jasne zagrożenie dla kast III RP, które podzieliły między siebie Polskę, okradają ją i w żaden sposób za to nie odpowiadają. Ja ze swojej walki nie zrezygnuję, bez względu na liczbę oszczerstw, jakie będą na mnie wylewane. – napisał.
Cały wpis Andruszkiewicza:
Źródło; Fot: Facebook.com/Andruszkiewicz