Zanim Chrześcijaństwo stało się religią panującą w niemal całej Europie, musiało stawić czoła nie tylko licznym prześladowaniom i niechęci warstw możnych, ale też okazać się bytem trwalszym niż inne religie pretendujące do miana uniwersalistycznych. Postaram się pokrótce przedstawić źródła sukcesu Chrześcijaństwa od strony historycznej oraz społecznej z pominięciem aspektów natury religijnej i nadprzyrodzonej, które w przeciwieństwie do tych o charakterze empirycznym mogą być kontestowane przez osoby niewierzące lub wyznające inną wiarę.
Założycielem i pierwszym przywódcą Chrześcijan był Jezus z Nazaretu, postać historyczna, żyjąca prawdopodobnie w latach 8 p.n.e. – 30 n.e. lub 4 p.n.e. – 33 n.e. Jezus zgodnie ze spisem powszechnym przeprowadzonym za panowania Oktawiana Augusta w Cesarstwie Rzymskim, a w przeciwieństwie do przyjętych prawd wiary Kościoła Katolickiego, był synem Józefa i Marii wywodzących się z Galilei. Sam Jezus zalicza się do jednego z najwybitniejszych reformatorów Judaizmu i założyciela pierwszej zreformowanej gminy żydowskiej, którą od jego imienia zaczęto nazywać Chrześcijanami. Poniósł śmierć męczeńską skazany jako buntownik polityczny przez prokuratora i namiestnika cesarstwa w Judei Poncjusza Piłata, prawdopodobnie w roku 30 lub 33 n.e. Wraz ze śmiercią swojego przywódcy, Chrześcijanie obawiając się dalszych prześladowań ze strony wyznawców Judaizmu rozproszyli się i zaczęli przekazywać nauki Jezusa poza Judeą.
Analizując źródła pozostawione przez pisarzy i urzędników rzymskich wywodzących się z pogańskich kręgów kulturowych, należy zauważyć fakt, że w pierwszych dziesięcioleciach po śmierci Jezusa przywiązywali oni bardzo niewielką wagę do faktu pojawienia się nowego wyznania. Pogańska i politeistyczna ludność zamieszkująca obszar Cesarstwa Rzymskiego w większości przypadków traktowała Chrześcijan jako kolejną żydowską sektę. Jednak wraz ze wzrostem popularności Chrześcijaństwa w niektórych rejonach imperium, stosunek pogan do wyznawców nowej religii zaczął przybierać coraz bardziej nieprzyjazną formę.
Chrześcijanie znacznie różnili się od pogan stylem życia, stosunkiem do państwa, w którym żyją oraz własnym – zupełnie niezrozumiałym dla innych systemem wartości. Chrześcijanie jako wyznawcy jednego Boga nie uczestniczyli w pogańskich – politeistycznych obrzędach ludności imperium, np. w składaniu ofiar z wina na ołtarzu danego bóstwa. W Cesarstwie Rzymskim kult religijny miał zazwyczaj charakter państwowy, toteż wzbranianie się pojedynczych osób przed tym uczestnictwem postrzegane było jako przejaw ateizmu oraz działalność antypaństwową. Wyznawcy nauk Chrystusowych odmawiali również służby wojskowej oraz piastowania niektórych urzędów (celnik, miejski prefekt, nadzorca niewolników). Powodowało to nasilanie się podejrzeń ze strony pogan o jawnie antypaństwową działalność. Pierwsi Chrześcijanie z chęci utrzymania swoich spotkań w tajemnicy (a nieraz też z obawy o własne życie) organizowali zebrania najczęściej w nocy z dala od centrum osiedli ludzkich. Zachowanie takie jedynie potęgowało podejrzliwość i było dodatkowym polem do kreowania różnych, często nieprawdziwych oskarżeń.
Do pierwszych prześladowań Chrześcijan o charakterze lokalnym doszło już za panowania cesarza Nerona 54 – 68 n. e. Podstawą do wszczęcia represji było niesłuszne oskarżenie o doprowadzenie do wybuchu pożaru w stolicy imperium. Potem następowały kolejne prześladowania za panowania cesarzy Domicjana (81 – 96 n. e.), Trajana (98 – 117 n. e.), Marka Aureliusza (161 – 180 n. e.) i Septymiusza Sewera (193 – 211 n. e.). Wszystkie one charakteryzowały się tym, że miały lokalny zasięg, nie wynikały z inicjatywy władz centralnych, były jedynie działaniami indywidualnymi poszczególnych administratorów prowincji. Aż do rozpoczęcia prześladowania powszechnego za panowania cesarza Decjusza (249 – 251 n. e.) nie istniało żadne centralne prawo nakazujące czy sugerujące nękanie Chrześcijan jako wrogów państwa czy obywateli. Mimo tego w wielu rejonach imperium takie działania kończyły się publiczną śmiercią męczeńską wyznawców nowej religii.
Panowanie cesarza Konstantyna Wielkiego (280 – 337 n. e.) położyło kres prześladowaniom Chrześcijan uznając ich religię za oficjalną i legalną, ale jeszcze nie państwową. Mimo wielkich trudności towarzyszących ekspansji nowej wiary, zakończyła się ona powodzeniem. Źródłem sukcesu Chrześcijaństwa była bez wątpienia jego egalitarystyczna i uniwersalistyczna forma. W przeciwieństwie do religii pogańskich, w których warstwa kapłańska wywodziła się z pewnego określonego kręgu, Chrześcijaninem mógł być każdy. Nowa wiara nie wykluczała z kultu niewolników, plebsu miejskiego, ani nie różnicowała wiernych ze względu na ich pochodzenie. Dostęp do pogańskich bogów miał tylko ten, kto był człowiekiem wolnym, najlepiej obywatelem rzymskim i posiadał pewną majętność pozwalającą mu np. na składanie prywatnych ofiar. Wśród pierwszych Chrześcijan nie liczyło się bogactwo ani pozycja społeczna, której i tak zresztą często nie uznawali, ale sam fakt głębokiej chęci bycia jednym z nich.
Kolejnym czynnikiem, który świadczył o atrakcyjności nowego wyznania była treść przez nie głoszona. Dotychczasowe pogańskie kulty były nie tylko politeistyczne, ale również przepełnione bogatą oprawą zewnętrzną i nie zawierały w sobie żadnej głębi. Aby być „dobrym poganinem” i tym samym zyskać przychylność danego bóstwa wystarczyło złożyć ofiarę i wznosić modły. Tymczasem Chrześcijaństwo odrzucając ofiary koncentrowało się na życiu moralnym swoich członków, dając im wskazówki jak postępować zgodnie z naukami Chrystusa. Pogaństwo było skoncentrowane na życiu doczesnym, które tylko dla niektórych warstw ówczesnego społeczeństwa rzymskiego pozostawało dostatnie i atrakcyjne. Plebs miejski, ludzie wolni z prowincji, niewolnicy oraz służba w majątkach arystokracji była niejako wykluczona z materialistycznego panteonu pogaństwa. Chrześcijaństwo dawało to, czego nie mógł dać nikt inny – nadzieję. Życie niewolnika czy plebejusza od momentu narodzin aż do śmierci pozbawione było perspektyw na polepszenie swojego położenia. Nadzieja na życie wieczne jaką dawało Chrześcijaństwo – życie pozbawione ucisku, cierpień i poddaństwa względem innego człowieka czy instytucji, powodowało dużą popularność wśród najniższych warstw społecznych. To właśnie nadzieja na lepszą przyszłość nawet po śmierci była tym, czego nie mógł zaoferować tym ludziom żaden pogański bożek.
Paradoksalnie następnym czynnikiem przyczyniającym się do powszechności Chrześcijaństwa były prześladowania. Cierpienia pierwszych wyznawców, zarówno te lokalne, jak i usankcjonowane prawnie, realizowane na szeroką skalę, wbrew intencjom ich autorów zamiast odstraszać, powodowały wzrost popularności religii. Wielokrotnie ogromne poświęcenie wyznawców nauk Chrystusa, dochowanie wierności swojej wiary aż do samej śmierci oraz niekiedy wielka charyzma poszczególnych męczenników sprawiały, że krąg Chrześcijan systematycznie powiększał się. Znamienna jest tutaj prawidłowość, że po każdym większym prześladowaniu odsetek katechumenów wzrastał na przekór staraniom inspiratorów represji.
Nie bez znaczenia pozostaje również polityka wewnętrzna samego Cesarstwa Rzymskiego. Szeroko rozumiana tolerancja religijna stwarzała doskonałe warunki do rozprzestrzeniania się nowej wiary. W czasach średniego i późnego cesarstwa (głównie ze wschodniej jego części) zaczęły napływać nowe pogańskie wierzenia charakteryzujące się quasi-monoteizmem i mogące być alternatywą dla Chrześcijaństwa. Religie takie jak Manicheizm z Persji czy kult boga-bohatera Mitry, bądź też rodzima rzymska próba ustanowienia ogólnopaństwowej czci jednego boga Słońca Niezwyciężonego, nie przyjęły się. Podobnie jak wcześniej, tak i tym razem żadne z tych wierzeń nie było ani uniwersalistyczne, ani bogate w treść, a jedynie „przyozdobione” w różnoraką powierzchowną formę.
Współczesny Kościół Katolicki, który zarówno swoją tradycją, jak i dogmatami kontynuuje ciągłość apostolską pierwszych Chrześcijan, przeżywa niestety poważny kryzys. W mojej ocenie aktualne problemy współczesnego Kościoła nie były tak wielkie aż od czasów Reformacji. I nie chodzi tu bynajmniej o afery obyczajowe, czy spory doktrynalne wewnątrz niektórych wspólnot i zgromadzeń. Największym wyzwaniem współczesnego Kościoła – problemem, który ciągnie się od przeszło kilku stuleci, jest utrata jego najwspanialszych cech – egalitaryzmu, uniwersalizmu i umiejętności odpowiedzi na problemy współczesnego człowieka. Pierwotne Chrześcijaństwo potrafiło odpowiedzieć na pytania zadawane mu przez niewolnika. Czy Kościół Katolicki potrafi jeszcze odpowiedzieć na pytania zadawane mu dziś przez zagubionego we współczesnych problemach człowieka? Czy wzorem antycznych pogańskich kapłanów skupionych na rzeczach doczesnych i materialnych hierarchia kościelna zamknęła się w swoich rezydencjach i pozostaje niewzruszona? Odpowiadając sobie na te pytania, być może będziemy w stanie przewidzieć co czeka nas i naszą wiarę w niedalekiej przyszłości.
Foto. commons.wikimedia.org