– Ma ładny rekord, ale rekordy nie boksują. Nie ma w rekordzie takiego zawziętego pięściarza jakim ja jestem. Wiem czego chcę i Robert musi być gotowy na to, że będzie musiał wyrwać mi serce żeby zabrać mi zwycięstwo – powiedział Łukasz Wierzbicki na temat swojego najbliższego rywala podczas gali Polsat Boxing Night.
Krzysztof Chałabiś: Byłeś zaskoczony propozycją od Mateusza Borka, który zaproponował Ci walkę na jego debiutanckiej gali?
Łukasz Wierzbicki: Rozmawiałem z Mateuszem jeszcze przed powrotem do Kanady na gali w Nowym Jorku. Już wtedy mówił mi o swoich planach, dlatego nie było to dla mnie zaskoczeniem. Nie zmienia to faktu, że bardzo mu dziękuję, że znalazł dla mnie miejsce na tak dobrze obsadzonej gali.
Czytaj także: Stan współczesnej oświaty. Czy czas na radykalne zmiany?
Miałeś do wyboru innych rywali niż Robert Tlatlik? Możesz coś powiedzieć więcej na ten temat?
Mateusz podał mi nazwisko Roberta już na początku naszych rozmów o Polsat Boxing Night 7. Nie wahałem się zbyt długo, właściwie zgodziłem się od razu.
Z którym z polskich pięściarzy chciałbyś się zmierzyć w przyszłości?
Najpierw zajmę się Robertem Tlatlikem, później będziemy myśleć o kolejnych „ofiarach”!
Do swojej pierwszej walki w Polsce wyszedłeś przy utworze „Jestem jak strzała” w wykonaniu dobrze znanego polskim kibicom – Funky Polaka .Czy to już będzie u Ciebie stały repertuar?
Póki co tak, mam sentyment do tej piosenki, w Ergo Arenie również wejdę do ringu w rytmie tego utworu.
Do Polsat Boxing Night został niecały miesiąc, jak prezentuje się Twoja forma, z kim sparujesz?
Czuję się bardzo dobrze. Waga już praktycznie mam zrobioną, sparuje z kilkoma chłopakami z Warszawy oraz standardowo z moim bratem, z którym standardowo toczymy sparingowe wojny na sali.
Co wiesz o Robercie Tlatliku poza tym, że ma dobry rekord?
Ma ładny rekord, ale rekordy nie boksują. Nie ma w rekordzie takiego zawziętego pięściarza jakim ja jestem. Wiem czego chcę i Robert musi być gotowy na to, że będzie musiał wyrwać mi serce żeby zabrać mi zwycięstwo.
Niedawno na Twój temat wypowiedział się olimpijczyk, były bokser zawodowy, a obecnie promotor jednej z grup Dariusz Snarski, mówiąc, że chciałby z Tobą walczyć w pojedynku minimum sześcio-rundowym twierdząc, że wykorzystałby Twoje mankamenty oraz to, że nie bijesz kombinacyjnie. Jak się do tego odniesiesz?
Za bardzo nie mam do czego się odnosić, szanuje Pana Darka i na pewno ma prawo do swojej opinii. Jednak myślę, że jak będę patrzył na pojedynki z zawodnikami jak Snarski to chyba będzie znak że trzeba już kończyć karierę.
Od niedawna masz nowego szkoleniowca. Jakim trenerem jest Andrzej Gmitruk?
Trener Andrzej to bardzo dobry trener, który wbrew niektórym opiniom ma w sobie bardzo dużo pozytywnej energii, co również przekłada się na moje zaangażowanie i chęć do pracy. Dlatego myślę, że dobraliśmy się idealnie. Poza tym trener ma bardzo duże doświadczenie i to procentuje.
Czy chciałbyś na stałe zadomowić na polskich galach?
Tak, mam kontrakt z grupą Tymex Boxing Promotion, więc póki co będę stałym bywalcem na polskich galach boksu.
Mógłbyś wskazać główne różnice pomiędzy galami w Polsce i w Kanadzie?
Jeżeli chodzi o same gale to różnic za bardzo nie ma. Organizacja gal stoi na wysokim poziomie zarówno w naszym kraju, jak i w Kanadzie. Różnica jest taka, że czuję teraz dużo większe wsparcie ze strony bliskich mi osób, dlatego decyzji o powrocie do ojczyzny nie żałuję.