Do groźnego wydarzenia doszło na ostatnim odcinku Rajdu Sardynii. Cztery kilometry przed metą wypadkowi uległ polski kierowca Rafał Sonik, któremu udało się ukończyć etap dzięki wspaniałej postawie jego kolegi.
To był bardzo dobry odcinek polskiego kierowcy quada, Rafała Sonika. Polak ukończył wyścig na drugim miejscu, wyprzedził go jedynie Francuz Sebastien Souday. Jednak na cztery kilometry przed metą Sonik uległ groźnie wyglądającemu wypadkowi. Przy prędkości 80 kilometrów na godzinę jego quad wpadł w poślizg i kilka razy rolował. Sam kierowca wyleciał w powietrze, co mogło się bardzo źle skończyć.
Ostatecznie Sonik ukończył wyścig na drugiej pozycji dzięki pomocy kolegi, Kamila Wiśniewskiego, który ostatecznie był trzeci. Wiśniewski na miejsce zdarzenia dojechał po zaledwie kilku minutach, pomógł Sonikowi i asekurował go aż do mety. – Musiałem asekurować Rafała, bo na tak uszkodzonym quadzie coś mogło się jeszcze popsuć, a wtedy nie miałby kto dociągnąć go do mety – mówił Wiśniewski.
Czytaj także: Kwiatek, Majka i tęczowe gruchy - co zapamiętamy z TdF ?
Sam Rafał Sonik odebrał tylko puchar za drugie miejsce i udał się do szpitala. Miał duże problemy z oddychaniem. – Ból przy oddychaniu jest ogromny, więc prawdopodobnie mam złamanych kilka żeber. Prześwietlenia wykażą, w jakim stanie jest potłuczone lewe kolano oraz miednica – mówił Sonik.
Dodał także, że całe zdarzenie mogło zakończyć się znacznie gorzej. – To był bardzo śliski zakręt. Miałem mnóstwo szczęścia, bo na tym podłożu mogło skończyć się znacznie gorzej – powiedział polski kierowca.
Czytaj także: 48 lat temu rozpoczęła się Wojna futbolowa