Dziś kilka tysięcy spośród 30,5 tys. szkół w Polsce jest w zasięgu sieci o przepustowości co najmniej 100 Mb/s. Dzięki ustawie o Ogólnopolskiej Sieci Edukacyjnej (OSE), nad którą kończy prace Senat, na terenach wykluczonych cyfrowo powstanie nowoczesna infrastruktura. Podłączanie szkół do szybkiego internetu rozpocznie się w 2018 roku i potrwa przez trzy lata. Inwestycja będzie kosztowała 320 mln zł, a przez 10 lat na utrzymanie sieci trafi 1,3 mld zł z budżetu państwa. To oznacza, że gminy będą mogły zaoszczędzone środki zainwestować m.in. w cyberbezpieczeństwo najmłodszych.
– Program Ogólnopolskiej Sieci Edukacyjnej oznacza radykalną zmianę w sposobie nauczania. Oczywiście ta rewolucja nie nastąpi z dnia na dzień, bo szkoły muszą fizycznie zostać podłączone do sieci. Zaplanowaliśmy ten proces na lata 2018–2020. Już w 2018 roku zaczną się prace przygotowawcze i pierwsze inwestycje w 1,5 tys. szkół. Cały proces zakończy się w 2020 roku, i wówczas 100 proc. szkół w Polsce znajdzie się w szybkiej sieci internetowej – podkreśla w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Anna Streżyńska, minister cyfryzacji.
Kompleksowa inwentaryzacja stanu dostępu do internetu w jednostkach oświatowych wskazuje, że obecnie ok. 23 proc. korzysta z internetu o przepustowości co najmniej 100 Mb/s, a ponad 40 proc. – nieprzekraczających 10 Mb/s. Wprowadzenie Ogólnopolskiej Sieci Edukacyjnej (OSE) ma zniwelować wykluczenie cyfrowe, przyczynić się do wyrównywania szans edukacyjnych uczniów oraz rozwoju kompetencji i umiejętności cyfrowych. Do 2020 roku planowane jest podłączenie do sieci szkół w 19,5 tys. lokalizacji. Budowa OSE – zgodnie z przyjętą w czerwcu przez rządu uchwałą „100 Mega na 100-lecie” wpisuje się w obchody 100-lecia, odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 roku.
Czytaj także: Stan współczesnej oświaty. Czy czas na radykalne zmiany?
– Dla wszystkich uczniów w kraju, niezależnie od tego, czy mieszkają w Warszawie, Poznaniu czy w Pogorzałkach, OSE oznacza równe szanse w dostępie do nowoczesnej edukacji, m.in. dzięki dostępowi do tych samych zasobów edukacyjnych, zarówno firmowanych przez MEN, jak i przez firmy prywatne czy organizacje pozarządowe. Nauczyciele będą mieć ten sam dostęp do wiedzy, co umożliwi im stałe podnoszenie kompetencji, a rodzice uzyskają lepszy kontakt ze szkołą – przekonuje minister cyfryzacji.
Dziś pod względem kompetencji informatycznych polscy uczniowie odstają od rówieśników z Europy. Raport Edu-Tech 2016 wskazuje, że plasujemy się poniżej średniej dla państw OECD (287 przy 295 pkt). Mało rozpowszechnione są także umiejętności programowania. W przypadku najbardziej zaawansowanych krajów, takich jak np. Finlandia, odsetek osób, które napisało w swoim życiu jakikolwiek program przy wykorzystaniu specjalistycznego języka wynosi 38 proc. W Polsce to 14 proc.
– W miarę jak nauczyciele będą doskonalić swoje umiejętności, a dzieci zdobywać wiedzę, będą sięgać po bardziej zaawansowane rozwiązania cyfrowe. Nie będzie to tylko nauka podstaw programowania, ale również pierwsze quasi zawodowe wybory, edukacja informatyczna na poziomie średnim lub wyższym – mówi Anna Streżyńska.
Na świecie programowanie uważane jest za kluczową nowoczesną kompetencję i uznawane za trzeci język, którego należy się uczyć równolegle z ojczystym i obcym. Dlatego na Zachodzie tego rodzaju zajęcia od lat znajdują się w planie zajęć nawet najmłodszych uczniów. Od września 2017 roku nauka programowania rozpoczęła się także w Polsce, w I klasach szkół podstawowych. To poważne wyzwanie dla szkół.
– Mamy do czynienia z pewnym niedostatkiem w dostępie do internetu w szkołach. Ustawa o OSE ma za zadanie to zmienić, aby szkoły rzeczywiście miały dostęp do sieci, zasobów edukacyjnych, które są w sieci, możliwości komunikowania się z innymi szkołami, realizowania wspólnych projektów edukacyjnych i do tego wszystkiego, do czego zachęca nowa podstawa programowa – tłumaczy Rafał Lew-Starowicz z Ministerstwa Edukacji Narodowej.
Podłączenie wszystkich szkół do sieci szybkiego internetu będzie kosztowało 320 mln zł (pozyskanie z programu operacyjnego Polska Cyfrowa), a przez 10 lat od 2022 roku na utrzymanie sieci trafi 1,3 mld zł z budżetu państwa. To oznacza, że samorządy mogą zaoszczędzone w ten sposób środki przeznaczyć np. na sprzęt lub cyberbezpieczeństwo.
– Bezpieczeństwo edukacji cyfrowej to w pierwszej kolejności zapewnienie dostępu do tych treści, które są pozytywne, eliminowanie treści negatywnych, które na pewno źle oddziaływałyby na młodzież i dzieci. To są stosunkowo proste rzeczy, które można wyeliminować w sposób automatyczny, używając narzędzi dostępnych w tej chwili na rynku. To będzie robione w ramach OSE i jest w tej chwili testowane w trakcie pilotażu – mówi dr inż. Wojciech Kamieniecki, dyrektor NASK.
Bezpieczne korzystanie z internetu to także blokowanie mowy nienawiści i treści obraźliwych. Przydatne mogą okazać się programy, które wyłapują określone frazy i blokują na tej podstawie dostęp do danych treści.
– Potrzebna jest cała sfera działań i rozwiązań związanych z cyberbezpieczeństwem, czyli odporność na włamania do tej sieci, na próby kradzieży tożsamości czy zdjęć. Sieć powinna być chroniona przed atakami. Uczniowie często nie zdają sobie sprawy, że zrobiony dla zabawy atak na jakiś portal może spowodować poważne konsekwencje – wskazuje dyrektor NASK.
Duża rola spoczywa tutaj również na nauczycielach, którzy mają nie tylko wprowadzać dzieci w cyfrowy świat, ale i budować u nich cyfrową świadomość.
– Nawet najlepsze rozwiązania technologiczne nie zagwarantują całkowitego bezpieczeństwa ucznia. Jeżeli u dziecka nie ma wykształconej świadomości, że korzystanie z tego, co jest negatywne w internecie przynosi złe skutki, to uczeń choćby ze zwykłej przekory po wyjściu ze szkoły, gdzie ta sieć będzie zabraniała dostępu do złych treści, w domu będzie odreagowywać i próbować dostać się do tych treści. Dlatego musimy w szkole i domu kształtować świadomość dziecka o tym, że internet tak, ale bez tych niepożądanych i niebezpiecznych treści – podkreśla dr inż. Wojciech Kamieniecki.
Źródło: biznes.newseria.pl