Naczelniku, masz odwagę na fakty? To łap ten obrazek: – Zabij to gówno! – powiedział mąż do żony goniącej ze szmatą za komarem. W tym czasie ich dzieci patrzą, jak w akwarium o wymiarach 50x30x30 cm w plastykowym kółku zapieprza chomik Bartek…
…babcia wpatruje się w toń małego wazonu z przysadziście grubą złotą rybką, a miłość prozwierzęca tej i większości polskich rodzin wyraża się w skórzanych butach, kurtkach i torebkach (hello, ta skóra do kogoś należała!) i w zakupach kiełbaski, szyneczki i kabanosików, które przecież rosną na drzewach! Ale ten „mord” załatwia za nas – jak słusznie zauważył Abelard Giza – „pan TESCO”. To nie my! To pan TESCO… Bronisz Jarosławie życia norek, broń tez chomików i złotych rybek! Albo rybka, albo pipka.
A na koniec, tuż przed snem, my, Eko-Polacy i być może Ty, Naczelniku, wchodzimy na stronę internetową Fundacji Viva!, która żyje z naszego współczucia dla życia np. takich norek, których futro kupuje od polskiego przemysłu futrzarskiego pół świata, bo jesteśmy nr 2 w Europie w tej dziedzinie. Oglądamy obrazy od Vivy! czy Otwartych Klatek i roztkliwiamy się nad hasłami, zdjęciami, które ekologom zapewniają sowite wpłaty na ich przepastne konta bankowe. Zasypiamy… nastawiając pułapkę na myszy, bo to cholerstwo znowu przylazło i szwenda się nam po domu. Jeb i ginie, albo zdycha pół nocy krwawiąc i dusząc się, ale to jest okay, bo na myszach nikt nie zarabia, nie ma srebrników, to i ekoterroryści siedzą cicho. Gilotynę upierdzielającą główkę małej myszki, która chciała skrobnąć serek-przynętę kupimy za 3 zeta w każdym sklepie spożywczo-przemysłowym, ale za zabicie norki hodowanej na odzież ma grozić paragraf karny. I to nie jest hipokryzja i paranoja? Myszka w czymś od norki gorsza? Tak wygląda ekologiczna logika wspierana przez PiS.
Czytaj także: Terror propagandowy ekologów z Vivy! Zieloni chcą zaszantażować polityków ws. futer?
To nie koniec. Eko-tkliwcy od „dnia bez futra” mają swoje mantry o substytutach futra, o takich sztucznych futerkach, „ale, Panie, jak prawdziwe”. Primo, futro prawdziwe rozkłada się przez jeden sezon w ziemi, bo jest ekologiczne, a sztuczne – tysiące lat, bo jest nieekologicznym syfem reklamowanym przez zielonych aktywistów. Ekologia ich mać pełna gębą, co?! Naturalność powiadają i wybierają zamiast znanego od czasów paleolitycznych naturalnego futra syntetyczny włos będący pochodnymi ropy naftowej. A kiedy naukowcy przyznają, że jonizacja i inne zjawiska potwierdzają, że dla skóry naturalne futro jest zdrowsze niż sztuczne (a dziwota?) to chóry wegańskie ujadają, że to lobbing!
Mało tego, ekolodzy wypuszczają norki na wolność łamiąc prawo i… zabijając te zwierzaki, bo norka amerykańska hodowlana ma tyle wspólnego z norką żyjącą w przyrodzie co kuna z agrestem. W przyrodzie zdechnie. Wniosek? Ekolodzy zabijają norki! Nie jest tak?
Łapie to wszystko ktoś? Albo jeszcze lepiej. Ekolodzy z pomocą PiS chcą zlikwidować branżę futrzarską w Polsce i wysłać na bezrobocie 50 tysięcy ludzi. Norki wpierdzielają odpady z ryb i mięsa II i III kategorii, których nie zjedzą ludzie, a noreczka się obliże i spałaszuje ze smakiem. A co, jeśli nie będzie branży? Producenci mięsa (Polacy) nie zarobią na sprzedaży karmy dla norek, ale będą musieli zapłacić za utylizację tej karmy firmom utylizacyjnym (głównie Niemcom!), które spalą 750 tysięcy ton tej karmy rocznie. 750 tysięcy ton! Z inicjatywy ekologów Niemcy wyślą do atmosfery masę spalonego ścierwa i jakoś nikt nie rozdziera szat, że coś jest nie teges. Ludzie, globuś! Darli się o globalnym ociepleniu, a teraz grają na Niemców, którzy będą palić tony pokarmu, którego już więcej norki nie zeżrą, bo przemysł futrzarski PiS wyśle na wschód. I mamy PiS robiący dobrze krajowi Putina i Chinom. Ale kontynuujmy o papu dla norek.
To czego norka nie zje nie tylko będzie spalone, ale ktoś na tym zarobi, a ktoś straci. Stracą polscy producenci mięsa i my, bo szyneczka, jajeczko i rybka będą po likwidacji ferm norek o 10 proc. droższe. Tak, Kaczorku, to fundujesz rodakom, bo memów z masłem ci chyba za mało… Wiadomo też kto zyska, bo ten sam scenariusz został zrealizowany w Austrii, Holandii i niedawno w Czechach. Kto? Polski rynek wart miliard złotych (ta papka, którą szamią norki) zostanie przejęty przez zachodnie firmy (zapewne głównie będzie to niemiecka Saria, bo to samo stało się w innych państwach), a z dniem likwidacji polskich futerek Helmuty zaczną nam zasmradzać niebo i jeszcze cały geszeft odbywać się będzie pod hasłem ekologii i działań prośrodowiskowych! To obłuda warta nagrody od samego Goebellsa! Nota bene, skoro o politykach mowa, pewien austriacki akwarelista z wąsikiem, też kochał zwierzęta, a ludzi puszczał z dymem… Wróćmy jednak do wspólnych interesów ekologów i utylizatorów karmy dla norek itp. zwierzaków.
Ogarniacie, Szanowni Państwo, ten temat? A pani prezes Otwartych (na YT śmiga nagranie z ukrytej kamery) przyznaje się do współpracy z niemieckimi firmami utylizacyjnymi i nikt nie widzi tu niteczki nieekologicznego interesiku? ABW śpi? CBA dostrzega przynajmniej pewną pokusę?
Za to nie śpi eko-biznes. Wystarczy wywalić do Internetu lisa z chińskiej fermy lub zdjęcie z pisma o weterynaryjnej chorobie skórnej lisów spowodowanej gronkowcami (tak, takie dokładnie manipulacje były w raporcie prozwierzęcej Fundacji Viva!) oraz zagonić tymi obrazkami jednego z drugim łosia, żeby na zasobne eko-konta wysłali pieniądze, bo przecież człowiek chce być dobry to i wyśle stówkę na ratowanie nutrii, a potem zje kiełbasę i pójdzie spać ze spokojnym sumieniem…
A na koniec taki statystyczny eko-Polak przy porannej debacie ze swoja starą/ze swoim starym zechce wejść na poziom erudycyjny i ze swoim ćwierć intelektualizmem silić się na półinteligenta, argumentując, że solidaryzuje się z ludźmi, którym na wsi śmierdzi, bo mieszkają niedaleko fermy norek… – I dlatego jestem za likwidacją polskich hodowli – powtórzy taki mędrek za Kaczyńskim. Człowieku, wieś pachnie, a nie śmierdzi, a jeśli jednak ci śmierdzi, to hodowle krów, owiec, świń, kur już ci nie śmierdzą? Norka to nie skunks! Nie pachnie gorzej od krowy! Jeśli to jest twój argument, to inne hodowle też trzeba zamknąć. A nie lepiej wprowadzić prawo, że budowa ferm jest możliwa kilometr od najbliższych zabudowań? To takie proste. Ale nie, bo chodzi o szemrane interesy, oddanie rynku, obce przejęcie, a nie zwierzęta, zapachy czy etykę. Chodzi tylko i wyłącznie o kasę i stąd ta cała poruta, przebieranka i teatrzyk.
Zresztą, tę hipokryzję ekologów i „animalsów” pobił li tylko PiS, a więc partia, która zasuwa w niedzielę do kościoła, co oczywiście emituje rządowa TVP przy tej czy innej patriotycznej rocznicy. Blask chwały bije wówczas tak, że nawet drące się niemowlaki milkną przed telewizorami. Te co przeżyły… bo w październiku 2016 roku, posłowie PiS zatopili ustawę zakazującą zabijania małych dzieci w łonach swoich matek, pozwalając m.in. na legalną aborcję ze względu na ciężką chorobę dziecka. Za to teraz, najnowsza ustaw(k)a PiS, którą posłowie Kaczyńskiego zajumali Nowoczesnej (sic!), zakazuje – przypomnijmy to jeszcze raz – hodowania zwierząt na futra. Dlaczego? Bowiem Kaczyński et consortes może i zawalił z ochroną życia nienarodzonych dzieci, ale teraz za to skutecznie chronić będzie życia norek od ich poczęcia do naturalnej śmierci.
Ej, mało tego! Podobno Czabański doradzał też premierowi, tfu, posłowi Kaczyńskiemu, by dawać 500 plus gram karmy na każde norcze szczenię, ale ostatecznie z projektu się wycofano… No dobrze, to ostatnie to beka, ale coś jest na rzeczy w tych pisowskich zwierzęcych absurdach. A skąd imć Czabański z PiS, co dyryguje całą akcją antyfutrzarską w Polsce? Jakbyście nie wiedzieli, to pokazuje i objaśniam. Szef mediów narodowych to prywatnie wegetarianin, który uważa, że zwierząt nie powinno się zjadać, tylko je kochać. „Czaban” to także wieloletni członek PZPR, który podobno później szczerze nawrócił się na Solidarność, a teraz inspiruje się pomysłami ekologów z Vivy! i Otwartych Klatek. A ci z kolei mają swoją strategię i na norkach się całe to show nie zakończy. Następne po futerkowych fermach będą hodowle kur. Dlaczego? Bo walcząc z jajami z trójką (z chowu klatkowego) znowu zyskają na tym Niemcy, tak jak kilka lat temu na zlikwidowaniu w Polsce uboju rytualnego zarobili Niemcy, Litwini, Duńczycy, Holendrzy i Francuzi. Proste? Voilà! My wypadniemy, ktoś zyska, a hodowle norek w Polsce trafią np. do Chin, a tam naprawdę nikt nie słyszał o dobrostanie zwierząt. Ergo, likwidując norki w Polsce ekolodzy szykują norkom piekło w Chinach. Tu jest cała logika eko-empatii dla zwierząt. Bo chodzi tylko o kasę.
P.S.
Wątpię, by Pan to przeczytał, Panie Kaczyński (Rachoń tego Panu raczej na Nowogrodzką nie przyniesie, tak, tak, wiemy, że tam chodzi, chociaż jeszcze „Ucho prezesa” tego nie wie), ale gdyby stał się cud i trafił Pan na ten tekst, to proszę chwilę nad nim pomyśleć…
Piotr Strumieński