Od dwóch tygodni środowisko związane z Fundacją Viva!, Otwartymi Klatkami i wieloma tzw. prozwierzęcymi organizacjami, za którymi stoją w kółko te osoby, alarmuje, rozdziera szaty i bije na alarm. Dlaczego? W Sejmie może nie przejść ustawa, która daje zielonym dostęp do potężnej kasy i niebywałych uprawnień. Przyznał to w RMF sam wódz wegetariańskiej wspólnoty, Krzysztof Czabański z PiS. Posłowie odpuszczają. Dlaczego?
Okazuje się, że:
- Trudno znaleźć większość dla nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, która zakazuje profesjonalnych ferm zwierząt futerkowych w Polsce i wysyła zwierzaki (bo tak by się stało) na wschód, gdzie nikt o dobrostanie zwierząt nigdy nie słyszał.
- Połowa Polaków nie chce dobijania cyrków poprzez zakaz pokazów tresowanych zwierząt, bo zrozumiała, że idiotyzmem jest pozwolenie na woltyżerkę koni na Służewcu, a zakaz tej samej (!) woltyżerki w cyrku; pozwolenie na tresurę psów domowych, a zakaz pokazu tresowanych psów w cyrku itd.
- Posłowie dowiedzieli się, że ustawa nakaże zdjęcie wszystkich i wszędzie (także na parapetach, szkołach, zabytkach, a nawet szpitalach) kolców odstraszających gołębie, czego nawet bardzo liberalne państwa na zachodzie nigdy nie zrobiły.
- Społeczeństwo myśli już coraz częściej, że zaprogramowane w nowelizacji uprawnienia, by każdy członek organizacji prozwierzęcej mógł wchodzić do naszego domu bez nakazu prokuratorskiego i zabierać nam zwierzęta (a potem wystawiać za nie wielotysięczne faktury, za opiekę…) to skok na kasę, a nie troska o czworonogi.
To wszystko dotarło do polityków, stąd nawet najwięksi orędownicy nowelizacji mówią, że trudno przekonać do sprawy posłów (nawet Prawa i Sprawiedliwości, pomimo wielkiej sympatii do kotów Jarosława Kaczyńskiego).
Co na to ekolodzy? Odpuszczą? Nie! Nowelizacja to za dobry biznes. Dlatego chwytają się ostatniej deski ratunku:
SZANTAŻU EMOCJONALNEGO NA POLITYKACH.
Nagle TVN emituje reportaż, że posłowie w większości nie poprą antyfutrzarskiej nowelizacji (tam znajdują się zapisy o cyrkach, gołębiach, schroniskach itd.) i podprogowo mówią do prezesa Kaczyńskiego: „albo wprowadzisz zakaz hodowli norek albo będziemy emitować, że nikt cię w PiS nie słucha”. Taki jest przekaz tego materiału. Tyle, że Kaczyński nie lubi być manipulowany i szantażowany, zwłaszcza przez TVN. Tak samo w ostatnich dniach szantażują z uporem maniaka eko-aktywiści, którym złotodajna krowa w postaci nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt przechodzi koło nosa. Przykład pierwszy z brzegu.
Nagle obserwujemy przebudzenie.
Fundacja Viva! organizuje „Apel do polityków – czas na zakaz hodowli zwierząt na futra!”. Wszędzie u animalsów pojawiają się banery z nawoływaniem do dzwonienia i pisania maili na Nowogrodzką (warszawska siedziba PiS) i dzwonienia do swojego posła z okręgu z szeregów partii rządzącej. Powstaje też czarna lista tych złych, według lewicujących ekologów polityków. Gazeta.pl poza o. Tadeuszem Rydzykiem wymienia jednym tchem Kornela Morawieckiego, ojca premiera, który stakże przeciwia się likwidacji branży futrzarskiej. W PiS podobnego zdania jest szereg innych posłów, a wicepremier Jarosław Gowin i wicemarszałek Senatu Maria Koc, którzy także negatywnie ocenili legislacyjno-wegetariańskie pomysły z nowelizacji to już dla ekologów za dużo i za wysoko postawione postaci w polskiej polityce. Biją więc na alarm. Sojusznicy Vivy! w nerwowych ruchach obrażają ludzi (zwłaszcza połowę starszych kobiet!) nazywając, jak Katarzyna Moś „człowiekiem zacofanym” każdego, kto nosi futra. Z kolei autorce reportażu o podejrzanych interesach Vivy!, Ewie Zajączkowskiej eko-internauci grożą śmiercią i… oskórowaniem. Najpopularniejsza jednak jest akcja zachęcania do wysyłania do posłów PiS informacji, by popierali zakaz hodowli zwierząt futerkowych. Akcja ma na celu stworzyć atmosferę, że stoją za nią zwyczajni Polacy, a nie kilka organizacji czerpiących zysk z zielonej ideologii (najczęściej powielany temat na komunikatorach to tkliwe zdjęcia i towarzysząca im prośba o pieniądze na i tak bardzo zasobne konta organizacji ekologicznych)
Dla przykładu, jednego, ale rozłożonego dla Czytelnika na łopatki, pokazujemy jak Akcja dla Zwierząt (Fundacja Viva!) podprogowo próbuje wywrzeć presję na parlamentarzystach:
”Tak o decyzji polityków pisze mieszkanka miejscowości, w której jest ferma norek. Nie jest sama. Takich ludzi są tysiące. Pokażemy politykom, że to żadne „wymysły obrońców zwierząt”. Ludzie nie chcą ferm!” (Wpis na Twitterze Akcji dla Zwierząt z 19 czerwca 2018 r.)
Ludzie nie chcą ferm? Z sondażu IBRIS dla „Super Expressu” wynika, że 53,4 proc. badanych PRZECIWNIE, nie chce całkowitego zakazu ferm zwierząt futerkowych w Polsce. Ale Viva! twierdzi inaczej, a przynajmniej próbuje stworzyć takie wrażenie na podstawie cytowanego przez nią wpisu sygnowanego „Agnieszka K. woj. Zachodniopomorskie”.
Pozwólmy sobie na mini analizę i nakarmienie wrodzonej ludziom logiki. Wnioski są tak banalne, że można je wyciągnąć w przerwie meczu. A więc: mamy anonim wygenerowany przez żywą osobę lub nie – nie wiadomo – ale podprogowo „K” z kropką zamiast nazwiska sugeruje, że ktoś boi się podpisać. Dlaczego? Może nie dlatego, że nie istnieje; może nie dlatego, że jest tchórzem, ale – zapewne taką strategię zastosowali ekolodzy – dlatego, że boi się potężnego lobby? Złowieszczego i zagrażającego. Stąd Agnieszka K.? Kiedyś anonimy nazywały się donosami, a najlepiej strukturę donosopodobną à la z poprzedniej epoki pokazuje sama treść apelu do polityków pióra „Agnieszki K.” cytowanej przez ekologów.
Co pisze „Agnieszka K.” i co politykom jej wpisem komunikuje Viva!?
”Widać, że tutaj nie o społeczeństwo i potrzeby ludzi chodzi, a o prywatne interesy naszych decydentów” – pisze kobiecy anonim z zachodniopomorskiego.
Czyli Viva! cytuje kobietę (jeśli ta istnieje), która twierdzi, że posłowie nie głosujący w imię interesów finansowych organizacji ekologicznych (bo jedno wiąże się z drugim) zarobią na tym pieniądze mają w tym interesy, są lobbystami, chodzą na pasku… Czyli jednym słowem, ekolodzy w pewien sposób szantażują posłów podprogowym przekazem: popierasz polski przemysł futrzarski, dostałeś kasę! A to jest już propagandowy terroryzm i manipulacja, a przede wszystkim forma ukrytego SZANTAŻU.
Czytajmy dalej cytowaną przez Vivę! „Agnieszkę K.”.
”Doskonale to się przekłada np. na przykładzie mojej gminy. Mieszkańcy jasno mówią, że nie chcą następnej fermy norek. Praca – żaden argument, bo już w istniejących 2 fermach w gminie hodowca zatrudnia większą część obcokrajowców, bo nawet z okolic nie ma chętnych do pracy” – twierdzi przedstawicielka podobno tysięcy ludzi.
W grudniu pod Sejm zjechało kilka tysięcy nie anonimowych Polaków, by protestować przeciwko zamknięciu ferm. Nie przybyli z księżyca! Przyjechali także z zachodniopomorskiego! Czy także z tych dwóch gmin? Nie wiadomo, bo anonimowy donos podpisany jest przez nikogo, a gminy nie mają nazw. Nikt tego nie sprawdzi, ale chyba o to właśnie chodzi. Za to pod Sejmem protestowali ludzie rzeczywiściem pokazując się realnie, a nie wirtualnie. Ludzie, którzy chcą pracować, a nie biedować i bumelować na zasiłku. Wśród nich, owszem, są także Ukraińcy z rodzinami, bo – jak napisała „Agnieszka K.” „z okolic nie ma chętnych do pracy”.
Tak, to chyba jedyne prawdziwe słowa. Zachodniopomorskie jest w dużej mierze strefą popegeerowską, zdeprawowaną socialem, gdzie wielu mieszkańców (zwłaszcza mężczyzn) nie pracuje; żyje z MOPSu, ZUSu, dotacji unijnej na nieużytki itd. To problem społeczny, a nie hodowli norek! Ale o tym propaganda szantażu nie wspomina. Za to lewicujący z natury ekolodzy szczują polityków obcokrajowcami? Szok?! Lewacy straszą polityków nie Polakami? To nowość w ich retoryce. Ale jak widać, po trupach do celu. A cel jest jeden: nowelizacja, która nakarmi konta ekologów.
Na czym polega biznes, który zielonym umyka? Warto obejrzeć reportaż red. Ewy Zajączkowskiej z wSensie.pl: „Ciemna strona Animalsów. Co organizacje prozwierzęce chcą przed Tobą ukryć?”
Ale czytajmy dalej, krótki wpis anonimowej „Agnieszki K.”, którym Viva! podprogowo chcąc nie chcąc szantażuje polityków (zwłaszcza PiS, a ci coraz częściej mówią NIE ekoterrorystom).
Czytamy dalej cytowany przez Vivę! wpis anonimowej pani.
”Nie liczy się interes społeczny, tylko prywatny znacznej części ustawodawców, a hodowle futerkowe to ogromna kasa i to bez podatku, bo to zalicza się do produkcji rolnej, choć norka amerykańska jest gatunkiem inwazyjnym, a w mojej okolicy wystarczy nad jeziorem posiedzieć w jasną noc, by zaobserwować norki” – puentuje „Agnieszka K. woj. Zachodniopomorskie”.
A więc mamy powtórzenie i teraz wiemy już, podwójnie, że znaczna część ustawodawców ma prywatny interes (w domyśle finansowy) w obronie polskiego przemysłu futrzarskiego, a każdy więc kto nie poprze postulatów takich jakie głosi np. Viva! czy Otwarte Klatki działające w porozumieniu z niemieckimi utylizatorami (vide FILM z ukrytej kamery, gdzie mówi o tym wprost nagrana prezeska Otwartych Klatek) ma w tym biznes.
Mamy więc zwykłe i prymitywne pomówienie bez dowodów czy szantaż zielonych i próbę presji na politykach? Co pisze jeszcze „Agnieszka K.”? Że hodowcy nie płacą podatków. Zwyczajne kłamstwo, ale najprostsze kłamstwa bywają najskuteczniejsze więc warto spróbować. Hodowcy po prostu płacą podatki. I wie o tym każdy, kto zada sobie minimum trudu, by to sprawdzić. Za to hodowcy nie biora dotacji państwowych i unijnych. Odnoszą sukces na rynku bez pieniędzy podatnika, ale o tym ekolodzy nie piszą. Viva! cytuje za to kłamstwa o podatkach. Widać, tonący brzytwy się chwyta, a złotonośne złoże w postaci nowelizacji znika zielonym z horyzontu.
I na koniec, jak amen w pacierzu anonimowa „Agnieszka K.” rzuca, że norki uciekają z ferm i widać je nocą (!) nad jeziorem.
Wystarczy, że koledzy ekologów z tzw. zespołów interwencyjnych przestaną łamać prawo i wdzierać się na fermy, by „uwalniać” zwierzęta! I problem z głowy!
Posłowie za to muszą odpowiedzieć sobie na pytanie, czy są wolnymi ludźmi i służą ludziom, czy są listkiem na wietrze uginającym się pod wirtualnymi akcjami i podprogowymi szantażami ekologicznych grup wpływu.
Autor: Daria Kurzawa, z-ca redaktora naczelnego „Warszawskiego Wieczoru”
Fot. Flickr/Sejm RP/Rafał Zambrzycki