„Fakt” opublikował artykuł, którego autor wieszczy koniec partii Wolność. Według dziennika istnieją trzy powody, które ostatecznie pogrążają ugrupowanie Janusza Korwin-Mikkego. Do rewelacji „Faktu” odniósł się sam prezes Wolności, zaprzeczając jakoby partia chyliła się ku upadkowi.
Wyłudzanie pieniędzy z Parlamentu Europejskiego, wyprowadzanie środków pochodzących z subwencji budżetowej do znajomych fundacji oraz odpływ działaczy do ugrupowań współpracujących z PiS – to według „Faktu” mają być gwoździe do trumny partii Janusza Korwin-Mikkego.
Z naszych ustaleń wynika, że nie tylko nie było oszczędzania, ale pieniądze wypływały z partii szerokim strumieniem. Na co? Wśród przelewów są tajemnicze transakcje na fundacje powiązane z członkami partii. Jest wiele umów cywilnoprawnych, m.in. z kancelariami adwokackimi. Pieniądze płynęły też do Przemysława Wiplera , który nagle pojawił się u boku Korwin-Mikkego i szybko zdobył sobie mocną pozycję w partii Wolność – czytamy na stronie internetowej Faktu.
Czytaj także: Stan współczesnej oświaty. Czy czas na radykalne zmiany?
Dziennik wskazuje również, że partia Korwin-Mikkego ma problem z Brukselą. Proceder wyłudzania pieniędzy z europarlamentu przez polityków Wolności nie był ich wynalazkiem. Polegał na zgłaszaniu członków rodzin i znajomych jako tzw. asystentów akredytowanych. Faktycznie nigdy nie pracowali w sposób, którego wymaga PE. W efekcie partia czeka na ustalenie wysokości kary finansowej – czytamy. Więcej szczegółów TUTAJ
Do zarzutów stawianych przez „Fakt” odniósł się Janusz Korwin-Mikke. Jak informuje portal wSensie.plm polityk partii Wolność powiedział, że „jedyne co jest prawdziwe to to, że kolega wiceprezes (ale to wiadomo od dawna) zdaje się, źle podchodził do pieniędzy i rzeczywiście prawdą jest, że mniej więcej od roku jest kontrola OLAF-u”. Nie ma się czym przejmować – ocenił.
Zapewnił też, że zarzuty dotyczące wyprowadzania pieniędzy i problemów z wystartowaniem w kampanii w 2018 roku nie są prawdziwe. Pieniądze mamy, nikt nic nie wyprowadził, to jakaś bzdura kompletna – podkreślił Janusz Korwin-Mikke.
Oskarżenia pod adresem Roberta Anackiego i porównywanie go do Mateusza Kijowskiego jego zdaniem także nie ma żadnych podstaw. Ja nie chcę obwiniać pana Anackiego. Nie chcę panu Anackiemu też nic zarzucać nie mając żadnych dowodów, ale były kłopoty z panem Anackim, właśnie dlatego chcieliśmy się go pozbyć już w kwietniu, kiedy był wniosek na Radzie Krajowej, żeby go usunąć. Niestety nie poparłem tego wniosku jak wiecie. No to był błąd – przyznaje prezes partii Wolność.
Źródło: Fakt.pl, wSensie.pl