Jeden z pasażerów będących na pokładzie samolotu, który awaryjnie lądował wczoraj na warszawskim Okęciu udzielił wywiadu portalowi Wirtualna Polska. Z jego relacji wynika, że sytuacja była naprawdę dramatyczna, a pasażerowie żegnali się nawet ze swoimi rodzinami.
Przypomnijmy, wczoraj wieczorem w Warszawie musiał awaryjnie lądować Bombardier Q-400, który leciał z Krakowa do Warszawy. Jak poinformowało Radio Zet, w maszynie nie wysunęło się podwozie. Według informacji Radia RMF FM, w samolocie było 59 pasażerów i czterech członków załogi. Wszyscy zostali już ewakuowani.
Dzisiaj jeden z pasażerów feralnego lotu, Łukasz Skowroński przyznał w rozmowie z wp.pl, że osoby będące na pokładzie obawiały się nawet najgorszego. Żyjemy w takich czasach, że wszyscy pożegnaliśmy się z rodzinami. Z powietrza napisałem, że może być różnie, a później rodzina czekała, aż zadzwonię. – wspomina.
Czytaj także: Kolejne awaryjne lądowanie! Samolot musiał zawracać
W połowie lotu stewardesa powiedziała nam, że przednie koło może się nie otworzyć. Wszyscy się obawiali, bo pamiętamy, jak kapitana Wrona posadził maszynę. – wspomina. Pasażerowie zostali poinstruowani, jak mają zachowywać się podczas awaryjnego lądowania, jak trzymać głowy – dodał.
Skowroński nie szczędził pochwał dla załogi i pilota, którzy robili co w ich mocy, aby bezpiecznie posadzić maszynę na ziemi. Chwalił również opiekę na lotnisku. Po przewiezieniu wszystkich do strefy VIP, opieka była bardzo dobra. Było więcej lekarzy niż pasażerów. – dodał.
Źródło: wp.pl
Fot.: Pixabay/albert22278