Espadon Szczecin nie notuje ostatnio najlepszej serii. Ekipa Michała Gogola przegrała trzy spotkania z rzędu i wciąż czeka na pierwsze zwycięstwo w roku 2018. Szansa na to pojawi się w najbliższy piątek, gdy do stolicy Pomorza Zachodniego przyjadą Cerrad Czarni Radom.
0:3 z Rzeszowem i Olsztynem, teraz 1:3 w Lubinie. Dalej bez punktów, ale jakiś mały progres już jest?
Adrian Mihułka: Nie udało się wprawdzie wygrać tego spotkania, ale można było wyciągnąć kilka pozytywów. Urwaliśmy seta, a w pierwszej partii też byliśmy naprawdę blisko. Na dobrą sprawę nasza gra wyglądała zdecydowanie lepiej niż chociażby w pojedynku przeciwko Indykpolowi AZS Olsztyn. W zespole Cuprum po kontuzji wrócił właśnie Robert Taht, a to bardzo ofensywny zawodnik, który pomaga drużynie dźwigać grę w ataku. W piątek zaprezentował się naprawdę solidnie i niestety wracaliśmy do Szczecina bez jakiejkolwiek zdobyczy punktowej.
Czytaj także: Mihułka: Atmosfera na trybunach motywuje nas do lepszej gry
Seria trzech przegranych z rzędu siedzi w głowach czy staracie się o tym w ogóle nie myśleć?
Może każdy gdzieś cicho w głowie o tym trochę rozmyśla, ale sądzę, że nie ma to wpływu na naszą postawę czy mentalność. Teraz poświęcamy już całą uwagę meczowi z Cerradem i zrobimy co w naszej mocy, aby w piątek triumfować.
To właśnie z Radomiem odnieśliście pierwsze zwycięstwo w sezonie, więc to chyba dobry przeciwnik, aby gra znów zaskoczyła, a wy rozpoczęlibyście kolejną udaną serię w lidze.
Rzeczywiście tak było i fajnie, gdyby to zwycięstwo przyszło także i teraz, a my znów zaczęlibyśmy seryjnie zdobywać punkty. Na pewno trzeba się nastawić na to, że będzie ciężko, bo radomianie przegrali z nami u siebie 1:3, więc z pewnością przyjadą do Szczecina żądni rewanżu. Gramy jednak we własnej hali i mamy sporo czasu na przygotowanie się do tego starcia.
Jak zachęciłbyś kibiców, żeby po dwóch nieudanych meczach ponownie przyszli na trybuny i wspomogli was dopingiem. Do trzech razy sztuka?
Wielokrotnie pokazywaliśmy już, że warto przychodzić na nasze spotkania, bo dzieje się w nich naprawdę sporo. Te dwa ostatnie nam po prostu nie wyszły, ale doskonale zdajemy sobie sprawę nad czym musieliśmy popracować przez ten miniony okres i jestem przekonany, że w piątek nie zabraknie emocji.
Co w takim razie kulało i nad czym pracowaliście przez ten czas?
W szczególności musieliśmy skupić się nad pierwszą akcją, czyli tak zwanym side outem. W ostatnim czasie mieliśmy słabe procenty w tym elemencie, więc trzeba było na to zwrócić szczególną uwagę. No i nie da się ukryć, że zagubiła nam się trochę zagrywka. Mieliśmy dużo zepsutych serwisów, a mało bezpośrednio zdobytych w ten sposób punktów. Jeśli dobrze pamiętam, to w inauguracyjnej partii w Lubinie popełniliśmy chyba dziewięć błędów w zagrywce, a przegraliśmy dwoma „oczkami”. Byliśmy lepsi od rywali w zasadzie we wszystkich innych elementach, a i tak nie zdołaliśmy wygrać, więc wiadomo, że serwis to aspekt, nad którym musieliśmy w ostatnich dniach solidnie popracować.