W miniony piątek Espadon przegrał we własnej hali z Asseco Resovią Rzeszów 0:3. Ten rezultat sprawił wprawdzie, że drużyna Michała Gogola straciła szansę na występ w Pucharze Polski, ale nie można zapominać o tym, jak udana dla szczecinian była pierwsza runda ligowych rozgrywek. Ekipa ze stolicy Pomorza Zachodniego w piętnastu meczach zgromadziła aż 23 punkty i na półmetku sezonu zajmuje bardzo wysokie, ósme miejsce w tabeli.
0:3 w ostatnim meczu na pewno zabolało, ale nie zmienia to faktu, że pierwsza część fazy zasadniczej PlusLigi była dla was więcej niż dobra.
Adrian Mihułka: Na pewno nie chcieliśmy zakończyć 2017 roku w taki sposób, ale spotkanie z Resovią po prostu nam nie wyszło. Wydaje mi się, że był to nasz najsłabszy występ w tym sezonie i z Rzeszowem przegraliśmy na własne życzenie. Rywale nie grali może nie wiadomo jak wspaniałej siatkówki, ale my nie weszliśmy na odpowiedni poziom. Jeśli natomiast chodzi o szersze spojrzenie, to uważam, że z minionej rundy możemy być naprawdę zadowoleni.
Czytaj także: Adrian Mihułka: Chcemy znów seryjnie zdobywać punkty
Porażka z Resovią zabolała bardziej od tych z MKS-em Będzin czy BBTS-em Bielsko-Biała?
W starciu z Rzeszowem zagraliśmy chyba najsłabiej, chociaż wcześniej też były spotkania, w których prowadziliśmy, powinniśmy wygrać, a koniec końców nie postawiliśmy kropki nad „i”. Taka sytuacja miała miejsce właśnie we wspomnianych meczach z Będzinem i Bielskiem. W obu tych konfrontacjach prowadziliśmy 2:1 w setach, by finalnie przegrać 2:3.
A który mecz uznałbyś za wasz najlepszy występ? Wygrana w Warszawie, Gdańsku lub Jastrzębiu?
Trudno powiedzieć, bo każde zwycięstwo było ważne. Najlepiej smakują takie, gdzie mecz jest wyrównany, a triumf wyszarpuje się w samej końcówce. Każda z tych wymienionych wygranych bardzo nas cieszyła i oby w rundzie rewanżowej takich momentów było jak najwięcej.
Pucharu Polski trochę żal czy wyrzuciliście już ten temat z głowy i skupiacie się tylko na tym, co przed wami?
Puchar Polski to był nasz mały, cichy cel i chcieliśmy awansować do ćwierćfinału rozgrywek. Niestety, nie udało się go zrealizować, więc przechodzimy do porządku dziennego i skupiamy się już wyłącznie na lidze. W tej chwili liczy się zatem tylko najbliższe spotkanie z Indykpolem AZS Olsztyn.
W pierwszej rundzie nie zapunktowaliście tylko w meczach z Bełchatowem, Rzeszowem i właśnie Olsztynem. Drzemie w was sportowa złość, żeby zrewanżować się rywalom za 1:3 z początku sezonu?
Na pewno tak. To była inauguracja rozgrywek, a my byliśmy dosyć nową drużyną, w której nie wszystkie elementy były jeszcze dopracowane. Teraz jesteśmy już dużo mocniejszym zespołem i będziemy się chcieli zrewanżować za tamtą porażkę.
W spotkaniu z Resovią pobiliśmy rekord frekwencyjny, a na trybunach Areny Szczecin zasiadło 3580 osób. Jak czuliście się przy takiej widowni?
Kiedy w hali jest tylu ludzi, to na pewno zdecydowanie lepiej się gra, a my czujemy ten głośny doping i wsparcie. Kibice są najważniejsi i to dla nich gramy, zawsze walcząc o zwycięstwo. Mam nadzieję, że liczba fanów i atmosfera na meczu z Olsztynem będą podobne, bo to jeszcze bardziej motywuje nas do coraz lepszej gry.