Henryk Kowalczyk, od niedawna minister środowiska, a wcześniej przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów, skomentował sprawę przyznania członkom rządu PiS gigantycznych nagród pieniężnych. Polityk twierdzi, że zapracował na otrzymaną gratyfikację. Słowa szefa resortu środowiska zirytowały Pawła Kukiza, który wyprowadził mocną ripostę.
W grudniu 2017 roku poseł PO Krzysztof Brejza zwrócił się do Prezesa Rady Ministrów z interpelacją ws. wysokości nagród przyznanych członkom rządu. Na stronie Sejmu opublikowano odpowiedź w tej sprawie. Z zestawienia wynika, iż nagrody otrzymało 21 konstytucyjnych ministrów, 12 ministrów w KPRM oraz była premier Beata Szydło.
Mateusz Morawiecki (minister finansów i rozwoju) i Anna Zalewska (minister edukacji narodowej) otrzymali po 75 100 zł. Ministrowie Piotr Gliński (kultury), Witold Bańka (sportu), Anna Streżyńska (cyfryzacji), Witold Waszczykowski (spraw zagranicznych) otrzymali nagrody w wysokości 72 100 zł każdy. Na konto szefowej rządu Beaty Szydło z tego tytułu wpłynęło zaś 65 100 zł.
Czytaj także: Mateusz Morawiecki skomentował przyznanie gigantycznych nagród ministrom. \"Nic nie dzieje się po cichu\
Łączna suma nagród za 2017 rok wyniosła 1 529 200 zł brutto.
Przyznanie nagród, w rozmowie przeprowadzonej na antenie Radia ZET, skomentował Henryk Kowalczyk, który na początku 2018 roku zastąpił na stanowisku szefa resortu środowiska Jana Szyszkę. Polityk, na którego konto wpłynęła kwota w wysokości ponad 65 tys. złotych brutto, przyznał, że na gratyfikację zasłużył.
Minister Henryk Kowalczyk mówi, że dostał 60 tys. premii, ponieważ
pracował 14 godzin dziennie.Zapytam więc: Obywatelu, a ty kiedy ostatnio dostałeś 60 tysięcy złotych premii za nadgodziny? pic.twitter.com/RegwcRe91y
— Przemysław Henzel (@PrzemekHenzel) 13 lutego 2018
Słowa przedstawiciela partii rządzącej oburzyły Pawła Kukiza, który wyprowadził pod jego adresem mocną ripostę. Lider Kukiz’15 posłużył się przykładem swojej żony. Moja Żona -nauczycielka, zarabia w szkole 2400 zł. W domu przygotowuje tematy lekcji, sprawdza klasówki, pisze charakterystyki uczniów,itd. Jednym słowem, drugie tyle co w szkole, pracuje poza nią. Czy w związku z tym należy jej się roczna nagroda np. 20 tysięcy złotych „bo zapracowała”? – zapytał.
Moja Żona-nauczycielka zarabia w szkole 2400 zł.W dom przygotowuje tematy lekcji, sprawdza klasówki, pisze charakterystyki uczniów,itd.Jednym słowem drugie tyle co w szkole pracuje poza nią.Czy w związku z tym należy jej się roczna nagroda np.20 tysięcy złotych „bo zapracowała”? pic.twitter.com/U7g2lc7sDc
— Paweł Kukiz (@pkukiz) 13 lutego 2018
Morawiecki: Nic nie dzieje się po cichu
Sprawę nagród, która w przestrzeni publicznej wywołała spore kontrowersje, skomentował Mateusz Morawiecki. Szef polskiego rządu, podczas birefingu w Piszu (woj. warmińsko-mazurskie), pytany o to czy kwoty, które zasiliły konta ministrów nie są zbyt wysokie, oświadczył, że informacja o przyznaniu nagród jest dostępna publicznie i „nic nie dzieje się po cichu”. Premier dodał również, że świadczy to tym, że rząd nie zamierza niczego ukrywać.
Wszyscy w Polsce pracują bardzo ciężko, chciałbym żeby wszyscy (…) zarabiali jak najlepiej, a jakiekolwiek zmiany wynagrodzeń, zwłaszcza w administracji publicznej, powinny być zawsze procentowo ciut niższe niż w całej gospodarce – oświadczył Morawiecki.
źródło: Radio ZET, Twitter, wMeritum.pl
Fot. Wikimedia/Adrian Grycuk