Informacja o śmierci Agnieszki Kotulanki wstrząsnęła fanami polskiej kinematografii oraz całym środowiskiem aktorskim. Wprawdzie wszyscy wiedzieli, że serialowa Krystyna Lubicz zmaga się z chorobą alkoholową, jednak jej nagłe odejście zaszokowało wszystkich. Niecałe trzy tygodnie temu o problemach aktorki oraz próbie skontaktowania się z nią opowiadał aktor serialu „Klan”, Jacek Borkowski.
O próbach kontaktu z Kotulanką Borkowski opowiadał na początku lutego. Agnieszka nie chce widzieć nikogo z ekipy serialu. Nie otwiera drzwi. Tu pomóc mogą tylko najbliżsi – mówił w rozmowie z „Na Żywo”.
Aktor podkreślał, że problemy Kotulanki są mu szczególnie bliskie ze względu na fakt, iż w jego domu alkohol również był częstym gościem. Przeżyłem całe dzieciństwo w zapachu alkoholu. Wieczory i ranki. Nie życzę tego nikomu. Do dziś reaguję spazmatycznie na alkohol. Czuję wstręt. Widziałem, co się dzieje z rodziną. Matka zapłakana, ojciec pijany. Mając 16 lat, już zarabiałem w teatrze. Musiałem być głową domu – mówił.
Czytaj także: Nie żyje Agnieszka Kotulanka. Znana aktorka miała 61 lat
Niestety, pomimo opieki córki, Katarzyny Sas-Uhrynowskiej, oraz leczenia, które aktorka podjęła w ośrodku terapeutycznym, jej organizm nie wytrzymał. Agnieszka Kotulanka zmarła 23 lutego. Informacja o jej śmierci została podana do publicznej wiadomości dzień później.
Smutno było od 15 lat przez problemy Agnieszki z alkoholem, a teraz jest bardzo smutno. Nie miałem z nią kontaktu od wielu lat, ale doszła do mnie przykra wiadomość, że ona nie żyje. Tylko przypuszczam, że doszło do wycieńczenia organizmu w skutek wyniszczającej choroby, jaką jest alkoholizm – powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską Tomasz Stockinger, serialowy mąż aktorki.
Czytaj także: Najpierw Stockinger, teraz Paulina Holtz. Serialowa córka wspomina Agnieszkę Kotulankę
źródło: „Na Żywo”
Fot. Paweł Matyka/Wikimedia