Niedawno media obiegła informacja o tym, że wnuk Lecha Wałęsy został zatrzymany przez policję po tym jak prowadził samochód w stanie nietrzeźwości. Mężczyzna trafił do aresztu, ale długo tam nie przebywał, bo dziadek zapłacił za niego kaucję.
Problemy 21-letniego wnuka Wałęsy zaczęły się w minioną niedzielę. Pomimo że był kompletnie pijany (miał 1,88 promila we krwi), to i tak wsiadł za kierownicę pożyczonego volkswagena golfa. Jeździł po chodniku, taranował inne samochody, a gdy zatrzymali go policjanci, zachowywał się tak agresywnie, że musieli zakuć go w kajdanki, by doprowadzić na badania. – opisuje jego zachowanie „Super Express”.
Po wszystkim, wnuk byłego prezydenta usłyszał aż sześć zarzutów. Najpoważniejszy z nich to sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, za co grozi mu kara pozbawienia wolności nawet do 8 lat. Oprócz tego sąd zastosował wobec 21-latka tymczasowe aresztowanie na okres 3 miesięcy. Długo za kratkami jednak nie przebywał.
Lech Wałęsa wpłacił kaucję
Warunkiem opuszczenia przez niego aresztu było opłacenie kaucji w wysokości 10 tys. zł. Jak się okazało, dla jego dziadka to nie problem. Dominik już na drugi dzień wyszedł na wolność. To tata dał te 10 tys. – mówi w rozmowie z „SE” syn byłego prezydenta Sławomir Wałęsa.
Czytaj także: Krzysztof Stanowski nie wytrzymał. Powiedział, co myśli o Kamilu D.
Tata jest taki, że jak jakiś wnuczek zrobi do niego maślane oczy, to on mu wszystko da, co tylko wnuk będzie chciał. Tata dał mu na kurs na prawo jazdy. On go nie skończył. Teraz tata dał na kaucję – przyznaje Sławomir Wałęsa.
Źródło: se.pl
Fot.: flickr.com/wlodi