W środę dziennikarze RMF FM poinformowali o tragedii, która miała miejsce w Zelczynie (woj. małopolskie). Wracający z pracy mężczyzna zastał w domu ciała swojej żony i trójki dzieci. Mieszkańcy wioski nie mogą uwierzyć w dramat, który miał miejsce dziś nad ranem.
Z informacji, które podało RMF FM wynika, że 41-latek wracał w godzinach porannych z pracy. Kiedy wszedł do domu zobaczył ciało powieszonej żony Aldony (36 lat) i trójkę martwych dzieci: Kamila (12 lat), Aleksandrę (9 lat) i Nadię (4 lata). Na ciałach dzieci nie było żadnych widocznych obrażeń, jednak RMF FM dowiedziało się nieoficjalnie, że zostały uduszone.
Jak informuje Radio Kraków, mężczyzna, który znalazł w domu ciała swojej żony i dzieci przebywa aktualnie w szpitalu pod opieką psychologa. Rzecznik prokuratury okręgowej w Krakowie poinformował, że obecnie trwają oględziny, a policja przesłuchuje świadków.
Czytaj także: Śmierć matki i trójki dzieci to samobójstwo rozszerzone? Śledczy wyjaśniają i podają nowe informacje ws. tragedii w Zelczynie
Wciąż nie ustalono przyczyny. Wiadomo, że rodzina nie była monitorowana przez opiekę społeczną, nie zajmowała się nią również policja. Z wstępnych informacji wynika również, że jej członkowie nie sprawiali problemów pozostałym mieszkańcom wsi.
Jak podkreślają mieszkańcy lokalnej społeczności, nic nie wskazywało, że może dojść do tragedii. Dziennikarzowi Wirtualnej Polski udało się porozmawiać z sołtysem Zelczyny, Januszem Śmiechem.
Nikt by nie pomyślał, że rodzina może mieć jakiekolwiek problemy – przekonuje sołtys, dodając, że nie można powiedzieć o tej rodzinie złego słowa. Pani była zawsze uśmiechnięta i kulturalna. Wierzyć się nie chce – dodał.