Katowicki oddział „Gazety Wyborczej” opisuje szczegóły śmierci Tomasza Chady. Rapera, który 14 marca wyskoczył z okna na trzecim piętrze budynku, a trzy dni później, po przewiezieniu do szpitala psychiatrycznego w Rybniku, zmarł podczas badań.
Tomasz Chada został znaleziony na chodniku przed blokiem w Mysłowicach. Raper miał na sobie jedynie koszulkę i majtki. Leżał nieprzytomny i nie było z nim żadnego kontaktu. Świadkowie zeznali, że mężczyzna wyskoczył z trzeciego piętra. Na miejscu natychmiast zjawili się ratownicy, którzy przewieźli go do szpitala. Według relacji „GW” raper był pod wpływem substancji psychoaktywnych.
Raper spędził w mysłowickim szpitalu trzy dni. 17 marca dostał ataku szału. Dziennikarze podają, że Chada krzyknął do salowej, żeby „spierd****a, bo ją zabije”, po czym wybiegł na korytarz. Tam miał wzywać Jezusa. Personel szpitala wezwał na miejsce funkcjonariuszy policji, co jeszcze bardziej rozwścieczyło mężczyznę. Podniósł stojący balkonik wspomagający chodzenie i zaczął nim uderzać o ścianę, a po chwili wybiegł do pobliskiego parku. Tam ujęli go policjanci.
Czytaj także: Tomasz Chada zginął w tajemniczych okolicznościach. Powstaje o nim film
Chada został skrępowany pasami, a następnie przewieziony do szpitala psychiatrycznego w Rybniku. Raper zmarł podczas badań. Jak relacjonują lekarze, nastąpiło zatrzymanie akcji serca.
Wstępne wyniki sekcji zwłok
Wczoraj w serwisie wMeritum.pl opisywaliśmy informację nt. wstępnych wyników sekcji zwłok rapera. Wiadomo po niej tylko jedno: specjaliści wykluczyli, aby raper zmarł w wyniku interwencji policjantów, którzy go obezwładnili. Nie użyli oni paralizatora, ani gazu, jedynym środkiem przymusu bezpośredniego były kajdanki – twierdzi informator katowickiej „Gazety Wyborczej”.
Dziennikarze informują również, że w śmietniku na sali szpitalnej, w której leżał raper odnaleziono woreczek strunowy ze śladami zielonej substancji. Znalezisko została przewiezione do laboratorium kryminalistycznego Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. Tam zostanie poddane analizie. Jeden z oficerów policji twierdzi, że substancja została najprawdopodobniej wręczona Chadzie przez jego kolegów, którzy odwiedzili go w mysłowickim szpitalu 17 marca.
Przypuszczamy, że Tomasz Ch. mógł dostać to w prezencie od dwóch kolegów, którzy odwiedzili go w szpitalu w sobotę. Teraz ich szukamy – mówi i dodaje, że śledczy analizują również zapis ze szpitalnego monitoringu.
Oprócz sekcji zwłok przeprowadzone zostaną również badania toksykologiczne na obecność w organizmie substancji psychoaktywnych.
źródło: katowice.wyborcza.pl
Fot. Facebook