Do ostrej polemiki doszło na linii Dariusz Mioduski-Krzysztof Stanowski. Chodzi o tekst tego drugiego, w którym dziennikarz opisywał finanse klubu z Łazienkowskiej. Twierdził w nim, że jeżeli klub ze stolicy definitywnie odpadnie z europejskich pucharów będzie miał spore problemy z płynnością finansową. Prezes Legii zaprzecza, by taka sytuacja miała miejsce i sugeruje podjęcie kroków prawnych.
Opisując finanse klubu Stanowski posłużył się stwierdzeniem „bankructwo”. Zdaniem założyciela serwisu Weszło.com w przypadku braku awansu Legii do fazy grupowej Ligi Europy klub utraci płynność finansową. Szerzej na ten temat pisaliśmy W TYM MIEJSCU.
Opisze to dokladnie po meczu z Luksemburgiem, a przed Cluj. Generalnie bankructwo jesli nie pojawi sie aniol z kasa.
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) 12 sierpnia 2018
Do doniesień Stanowskiego odniósł się prezes Legii Warszawa, Dariusz Mioduski, który nie szczędził cierpkich słów pod adresem dziennikarza.
„Jeżeli nam nie idzie, to jesteśmy krytykowani – ja nie mam z tym żadnego problemu. Natomiast to, co się dzieje z Weszło, jeżeli chodzi o rzetelność informacji i ich stosunek do klubu, to co się stało teraz, jeżeli chodzi o tę publikację, to przekroczyło… dziennikarstwo. To nie jest żadne dziennikarstwo. To jest po prostu… nie wiem, działanie na zlecenie?” – powiedział prezes „Wojskowych”.
„W każdym razie dla mnie to już jest kwestia bardziej prawna niż dziennikarska. Bo tutaj ewidentnie jest kwestia działania na szkodę klubu – i to tak poważnie. Także w ciągu najbliższych dni można się spodziewać, że podejmiemy zdecydowane kroki prawne, jeżeli chodzi o tę kwestię. Jeżeli mówimy o bankructwie, to może bardziej Weszło i pan Stanowski powinien się tego obawiać w tym momencie. Bo naprawdę nie będziemy tutaj już spokojnie do tego podchodzić” – dodał.
„Mówiąc o sytuacji klubu, to mogę powiedzieć tylko tak: oczywiście, jeżeli nie daj Boże nie zakwalifikujemy się do Ligi Europy, no to jasne, że to wpływa na naszą sytuację finansową. Ja nigdy się z tym nie kryłem, że nasze budżety są skonstruowane w taki sposób, że zakładamy, że się tak kwalifikujemy. Czyli oczywiście, jeżeli będzie jakaś dziura – sytuacja finansowa klubu jest stabilna i mam konkretne rozwiązania – na końcu to spada na mnie – które dotyczą tej sytuacji. Także tutaj Legia sobie poradzi i ja sobie poradzę” – oświadczył Mioduski.
Odpowiedź Stanowskiego
Słowa Mioduskiego spotkały się z reakcją samego zainteresowanego, czyli Krzysztofa Stanowskiego, który najpierw odniósł się do całej sprawy za pośrednictwem Twittera, a następnie opublikował tekst na łamach swojego serwisu Weszło.com.
Prezes Legii zapowiada sprawę w sądzie i moje bankructwo, po czym w kilku zdaniach potwierdza wszystkie tezy teksty:
– budżet planowany o awans do LE
– dziura budżetowa drugi rok z rzędu
– bankructwo wątpliwe, bo Legia za duża
– trzeba szukać rozwiązań (np. transfery)Gratuluję.
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) 13 sierpnia 2018
„Panie Mioduski, nie spodziewałem się zbyt wiele po wczorajszej konferencji prasowej, ale takiego żałosnego zachowania – również nie. Być może wydaje się panu, że można zastraszać media groźbami spraw cywilnych i w ten sposób blokować pisanie prawdy. Być może to nawet w niektórych przypadkach działa. Ale tak się akurat składa, że nie w tym. Mam do pana wielką prośbę: niech pan idzie do sądu, niech pan nie wycofuje tej sprawy za pół roku i nie kończmy jej żadną ugodą. Doprowadźmy to do końca. Niech to nie będzie PR-owa zagrywka obliczona na zdobycie taniego poklasku jesienią 2018 i planowanym wycofaniem się rok później. Oczywiście ja równolegle wytoczę sprawę panu i będziemy w ogniu krzyżowym. Na koniec ktoś kogoś będzie musiał przeprosić i jestem dziwnie pewny, że pan mnie, a nie ja pana. Ego zaboli, ale wiadomo: dopiero za kilka lat” – napisał dziennikarz.
Cała odpowiedź Stanowskiego – W TYM MIEJSCU.