Egzaminator, który wybiegł z samochodu stojącego na przejeździe kolejowym w Szaflarach, w którym znajdowała się 18-letnie kursantka, na proces poczeka wolności. Taką decyzję podjął sąd.
Sąd nie uwzględnił wniosku prokuratury o tymczasowe aresztowanie na 3 miesiące egzaminatora na prawo jazdy, podejrzanego o nieumyślne spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym na przejeździe kolejowym w Szaflarach. Zginęła w niej 18latka zdająca egzamin @RadioZET_NEWS
— Przemysław Taranek (@PrzemekTaranek) 28 sierpnia 2018
Czytaj także: 18-latka, która zginęła podczas egzaminu na prawo jazdy, zdawała go kolejny raz. Nowe informacje ws. tragedii w Szaflarach
Radio ZET podaje, że śledczy, którzy chcieli, aby egzaminator na proces poczekał za kratkami (ich zdaniem może on wpływać na zeznania świadków oraz utrudniać śledztwo) mają siedem dni czasu na zaskarżenie decyzji do Sądu Okręgowego.
Egzaminator nie przyznaje się do winy
Egzaminator Edward R. pojawił się w prokuraturze w towarzystwie swojego adwokata Władysława Pocieja – informuje „Gazeta Krakowska”. Ten sam broni kierowcę seicento, który kilkanaście miesięcy temu miał kolizję z rządową limuzyną przewożącą ówczesną premier Beatę Szydło. Pociej poinformował, że jego klient przyznał się, ze brał udział w zdarzeniu, ale nie przyznał się do stawionych mu zarzutów.
Tragedia w Szaflarach
Tragedia rozegrała się w czwartek na nieoznaczonym przejeździe przez tory kolejowe. Podczas egzaminu na prawo jazdy, 18-letnia kursantka zatrzymała się na torach. Zgasł jej silnik, a po chwili uderzył w nią nadjeżdżający pociąg. Lekarzom nie udało się uratować jej życia.
TUTAJ informowaliśmy o relacjach świadków tragedii, którzy wspominali, że egzaminator nie był w stanie im pomóc w uratowaniu dziewczyny. Jeden z nich opowiadał, że to zgromadzeni obok miejsca zdarzenia ludzie, a nie egzaminator, wezwali karetkę. Mężczyzna ujawnia, że instruktor stał, jak wryty i nie był w stanie zrobić nawet kroku.