Trzy dni temu Real Madryt ogłosił transfer nowego zawodnika. Został nim Mariano Diaz, który jeszcze dwa sezony temu reprezentował barwy „Królewskich”.
Mariano przed rozpoczęciem minionego sezonu trafił do Olympique Lyon. We francuskim klubie prezentował się na tyle dobrze (zdobył 21 bramek), iż wzbudził zainteresowanie czołowych ekip z całej Europy. Ostatecznie z prawa pierwokupu skorzystał Real Madryt, który ponownie ściągnął zawodnika na Santiago Bernabeu.
Dominikańczyka do transferu przekonywał opiekun Realu, Julen Lopetegui, który jest wielkim orędownikiem jego talentu. Hiszpan twierdzi, że Mariano może zostać następcą Cristiano Ronaldo.
„Uważam, że to bardzo dobra, inteligentna decyzja. Mariano to piłkarz o zdecydowanie innej charakterystyce niż Benzema. Da Lopeteguiemu sporo opcji, których wcześniej nie miał. A nawet gdyby nie grał i się nie sprawdził, to Real bez problemu sprzeda go za rok za większą sumę” – twierdzi Jorge Valdano, były trener i dyrektor sportowy Królewskich.
Transfer Mariano został przyjęty przez kibiców „Królewskich” bez większego entuzjazmu. Ot, wraca zawodnik, który już kiedyś w Realu grał, ale gwiazdą na miarę CR7 nie jest i zapewne nigdy nie będzie. Gdy wydawało się, że cała sprawa przejdzie bez echa, wybuchła burza. Wszystko przez numer, który na koszulce nosić będzie Dominikańczyk. Władze Realu uznały bowiem, że nowy-stary zawodnik ekipy ze stolicy Hiszpanii otrzyma numer siedem, który jeszcze niedawno widniał na plecach największego gwiazdora „Królewskich, Cristiano Ronaldo.
Mariano to nowy Cristiano. Nawet się rymuje :) pic.twitter.com/oJMeCNtb8E
— Łukasz Szot (@SzooRM) 31 sierpnia 2018
Decyzja o przyznaniu siódemki Mariano oburzyła niektórych kibiców, którzy twierdzą, że numer ten powinien otrzymać zawodnik reprezentujący podobny poziom do Cristiano Ronaldo. Ich zdaniem przyznawanie po Ronaldo zawodnikowi znacznie słabszemu uwłacza klubowi oraz samemu Portugalczykowi.