Akcja poszukiwawcza pytona znad Wisły została zakończona. „Przyjmujemy, że poszukiwany od kilkunastu tygodni gad nie żyje” – mówi w rozmowie z „Super Expressem” Dawid Fabjański Służby Ochrony i Ratownictwa Zwierząt Animal Rescue Polska. Ekspert wyjaśnił, skąd u niego to przekonanie.
7 lipca na terenie gminy Konstancin-Jeziorna odkryto wylinkę pytona tygrysiego. Na miejscu szybko pojawili się eksperci, którzy odnaleźli kolejne ślady obecności gada, jednak samego węża nigdzie nie było. Wkrótce o akcji poszukiwawczej było głośno w całej Polsce.
Czytaj także: Zagadka pytona znad Wisły. Poszukiwacze wpadli na trop właściciela?
Po ponad dwóch miesiącach bezowocnych poszukiwań, przyrodnicy podjęli decyzję o jej zakończeniu. Dlaczego? Okazuje się, że kluczowe okazało się załamanie pogody w Polsce. Dawid Fabjański z Animal Rescue Polska przekonuje, że wąż nie mógłby przetrwać tak nagłego ochłodzenia, w związku z tym nie ma sensu kontynuować działań.
„Decyzja o zakończeniu poszukiwań została podjęta po konsultacji z pracownikami zoo. Jest za zimno, żeby wąż mógł przeżyć” – powiedział w rozmowie z „Super Expressem”. Koordynator akcji poszukiwawczej dodał, że „Znalezienie zwłok to będzie tylko kwestia czasu”. Fundacja zastrzega jednak, że będzie nadal reagować na wszelkie sygnały od mieszkańców.
Właściciel węża nie żyje?
Na początku września pojawiły się nowe informacje na temat domniemanego właściciela. Fabijański w programie „Między Nami” przyznał, że przyrodnicy trafili na ciekawy ślad. „Znaleźliśmy ogłoszenie z okresu luty-marzec, gdzie pod Lublinem zmarł właściciel samicy pytona tygrysiego, 6-metrowego, takiego, jakiego szukamy” – powiedział.
Niestety, szybko okazało się, że ich numer był nieaktywny. Fabjański przypuszczał, że spadkobiercy mogli mieć problem ze zwierzęciem i w ostateczności zdecydowali się je wypuścić. „To mógł być ten wąż, którego szukamy. Że spadkobiercy mieli duży problem, bo najprawdopodobniej ogród zoologiczny nie chciał go przyjąć” – wyjaśnił.