Daniel Andre Tande znalazł się w składzie reprezentacji Norwegii na Letnią Grand Prix w Klingentahl. Skoczek przeszedł ciężką chorobę Stevensa Johnsona i dopiero w lipcu mógł wrócić do treningów.
Jeszcze w styczniu tego roku podczas rozgrywanych w Obersdorfie Mistrzostw Świata w lotach narciarskich Daniel Andre Tande zdobył dwa złote medale – indywidualnie i drużynowo. Na Igrzyskach Olimpijskich wraz z drużyną sięgnął po złoty medal. Niedługo później trafił do szpitala.
Okazało się, że Norweg zapadł na zespół Stevensa-Johnsona – chorobę z pogranicza dermatologii i immunologii. To rodzaj wielopostaciowego rumienia, który wywołuje nagłą reakcję skórną zagrażającą życiu. Skoczek na szczęście trafił do szpitala bardzo szybko i udało się go uratować. W szpitalu przebywał jednak dwa tygodnie i sam przyznał, że wyszedł stamtąd jako „wrak człowieka”.
Daniel Andre Tande w maju po opuszczeniu szpitala przyznał, że choroba była bardzo groźna. „Myślałem, że umieram. Na szczęście, jak powiedzieli lekarze, znalazłem się w szpitalu w niecałą dobę po pierwszych poważnych objawach i zdążyłem przed rozszerzeniem się choroby na inne części ciała. Jak się dowiedziałem, przy 10 procentach zaatakowanej skóry prawdopodobieństwo śmierci wynosi 30 procent” – powiedział.
Czytaj także: Skoki narciarskie: Podsumowanie sezonu 2013/2014
W lipcu norweski skoczek wznowił treningi, a teraz znów zobaczymy go na skoczni. Wystąpi w zawodach Letniego Grand Prix, które w dniach 2-3 października zostaną rozegrane w Klingentahl. „Przez kilka miesięcy w ogóle nie trenował, później robił to ostrożnie i w ograniczonym cyklu, lecz teraz przeszedł całkowitą odnowę i oceniając po ostatnich treningach zdecydowałem się włączyć go do reprezentacji na LGP w Klingentahl” – powiedział trener norweskich skoczków, Alexander Stoeckl.