Wiele wskazuje na to, że sobotni pojedynek, w którym Popek Monster zmierzył się z Erko Junem, był ostatnią walką rapera dla federacji KSW. Po zakończeniu pojedynku raper ogłosił zakończenie kariery sportowej. Głos ws. Popka zabrał szef KSW, Martin Lewandowski.
Popek został znokautowany przez Erko Juna w drugiej rundzie pojedynku. Raper popełnił fatalny błąd, po którym wylądował na deskach. Jun siadł na jego plecach i zaczął wyprowadzać potężne ciosy na głowę Polaka. Gdy sędzia zobaczył, że Popek nie ma siły się bronić, zakończył walkę.
Była to trzecia porażka rapera w czwartym pojedynku dla KSW. Popek przegrywał wcześniej z Mariuszem Pudzianowskim oraz Tomaszem Oświecińskim. Wygrać udało mu się jedynie z kulturystą, Robertem Burneiką.
Po zakończeniu rywalizacji w sieci zawrzało. Internauci spekulowali, iż porażka z Junem oznacza dla Popka koniec kariery sportowej. Co na to sam zawodnik? W wywiadzie przeprowadzonym po walce kontrowersyjny raper oświadczył, że więcej do ringu nie wyjdzie.
Martin Lewandowski zabrał głos ws. Popka
Sytuację po gali KSW skomentował Martin Lewandowski, właściciel organizacji. Zaznaczył on, że Popek jest zawodnikiem, który wzbudza duże emocje wśród fanów. Lewandowski stwierdził, że byłoby dużą stratą, gdyby raper teraz zakończył sportową karierę.
– „Mam nadzieję, że Popek będzie chciał jeszcze wrócić do oktagonu. Jego odejście byłoby dużą stratą dla KSW. Zobaczcie, jak wielka rzesza kibiców go dzisiaj dopingowała. Popek przegrał walkę, ale rywal, mówiąc kolokwialnie, wcale się po nim nie przejechał. Szkoda byłoby, gdyby miał zakończyć już przygodę w klatce. Ale nawet jak ma takie myśli, to jeszcze czeka go rozmowa z nami. I liczę, że zmieni zdanie – oświadczył po gali Martin Lewandowski.