Decyzję rządu o ograniczeniu handlu w niedzielę uznaje za dobrą dla siebie aż 71% kasjerów, którzy wzięli udział w III już edycji badania platformy TakeTask. To samo wykazała poprzednia analiza. Po raz drugi ubyło przeciwników wśród osób bezdzietnych, a przybyło ich w gronie rodziców. Zatarła się między nimi różnica. W dużych miastach wzrósł odsetek pracowników, którzy nie zauważają, by zyskali więcej wolnego czasu, a w małych i średnich ośrodkach – zmalał. 45% wszystkich respondentów deklaruje, że pasuje im praca w niedzielę. I tu ostatnio nastąpił wzrost. Natomiast w każdej edycji zwiększa się udział sprzedawców twierdzących, że ich miesięczne zarobki wcale się nie zmniejszyły. Od samego początku bardzo zawęziła się grupa ludzi niezdecydowanych co do tego, czy zamiast wolnego dnia woleliby mieć wyższą stawkę godzinową.
Ogólny poziom poparcia dla ograniczenia handlu w niedzielę wśród kasjerów i kasjerek od drugiej edycji badania utrzymuje się na identycznym, bardzo wysokim poziomie – 71%. Tylko za pierwszym razem było ich 56%. Odsetek przeciwników wynosił na początku 28%, potem spadł do 22%. Obecnie jest to 25%. Zatem w tym zakresie tak naprawdę niewiele się zmieniło.
– Początkowo, tj. w I i II fali badania, wśród bezdzietnych respondentów odsetek przeciwników zakazu handlu był ponad dwukrotnie wyższy niż w gronie rodziców. Obecnie w obu grupach niezadowolenie deklaruje jedna czwarta badanych. Osoby niemające dzieci raczej uważały, że zmiana nie była dedykowana dla nich. Ponadto obawiały się obniżki zarobków. Jednak z czasem dostrzegły więcej zalet nowego rozwiązania. Z kolei różnica w opiniach matek i ojców wynikała z malejącego udziału niezdecydowanych – informuje Sebastian Starzyński, prezes zarządu platformy TakeTask.
Czytaj także: Jak zmieniła się sytuacja kasjerów po wprowadzeniu zakazu handlu w niedziele? Znamy najnowsze opnie
Natomiast 76% ankietowanych przyznało, że w co drugą niedzielę zyskało więcej czasu dla siebie, rodziny i znajomych w porównaniu z okresem sprzed marca br. W II edycji badania ten odsetek wyniósł 81%, a w I fali był na poziomie 66%. Z analizy wynika również, że następuje stały wzrost osób niezgadzających się z tym stwierdzeniem wśród mieszkańców dużych miast. Najpierw było ich 19%, potem 24%, a obecnie jest to 28%. Jednocześnie ciągle maleje grupa mieszkańców średnich i małych miast, którzy nie zgadzają się z ww. opinią. Kolejno było ich 24%, 14% i ostatnio 13%.
– W dużych ośrodkach jest inne tempo życia. Ponadto więcej osób potrzebuje elastyczności zatrudnienia. Wśród nich są studenci. Oni też wybierają branże pozwalające na dopasowanie czasu pracy z zajęciami na uczelni. W średnich i małych miastach jest nieco inna specyfika handlu. Nie ma aż tylu placówek. Z drugiej strony, tam zwykle mniej pracowników potrzebuje niestandardowych rozwiązań. I z tego wynika większość różnic w deklaracjach obu grup – komentuje Maciej Ptaszyński, dyrektor generalny Polskiej Izby Handlu.
Z kolei 45% respondentów stwierdziło, że praca w niedzielę im pasuje. Sebastian Starzyński zwraca uwagę na postawy mieszkańców dużych miast. Oni częściej niż w ubiegłych edycjach badania wskazywali „tak”. Nastąpił wzrost z 39% (I fala) i 38% (II fala) do 59%. Tym osobom może bardziej zależeć na braniu dni wolnych w środku tygodnia, by załatwić wiele spraw, m.in. w urzędach, na spokojnych zakupach czy też w szkołach w przypadku wychowywania dzieci. I dlatego chętniej przychodziłyby one do pracy w niedzielę.
– Nie każdy chce być zatrudniony na pełny etat w tych samych godzinach przez 5 dni w tygodniu. Handel stwarza spory wybór pod tym względem. Dla przykładu, w Niemczech dużo kobiet, które są po urlopie macierzyńskim, ceni sobie możliwość pracy w niedzielę. Dla nich jest to sposób na stopniowy powrót do aktywności zawodowej. I podobnie może być w Polsce – podkreśla Maciej Ptaszyński.
Jeszcze przed marcem br. prognozowano, że jednym ze skutków wprowadzenia nowych przepisów będzie zmniejszenie miesięcznych zarobków pracowników handlu. W pierwszym badaniu nie zgodziło się z tym stwierdzeniem 37%, a w drugim – już 56%. Ostatnio ta grupa powiększyła się do 62%, co było wynikiem spadku udziału respondentów niemających zdania. W ostatniej fali niezdecydowanych zostało tylko 10%. W opinii Sebastiana Starzyńskiego, potencjał do zmiany poglądów jest już dość niewielki, oczywiście o ile nie odwróci się sytuacja na rynku pracy.
– Na wątek wynagrodzeń nie należy patrzeć tylko przez pryzmat ograniczenia handlu. Z pewnością nie jest on kluczowy. W tym momencie mamy do czynienia z dobrą koniunkturą gospodarczą i z rynkiem pracownika. To przekłada się na oferowanie wyższych stawek, również dla kasjerów. Kandydaci do pracy i już zatrudnieni mają najlepsze możliwości negocjacyjne od lat – stwierdza dyrektor generalny PIH.
Jak zauważa dr Maria Andrzej Faliński, prezes Stowarzyszenia Forum Dialogu Gospodarczego, walczące o rynek sklepy dyskontowe bardzo mocno podniosły poprzeczkę wynagrodzeniową. W tej chwili podstawowe pensje są kalkulowane między 3500 a 4000 zł brutto. Inne formaty handlowe, szczególnie supermarkety, również podniosły płace. W wielu przypadkach były to podwyżki o ok. 500 zł brutto. I dlatego kasjerzy mogą dobrze oceniać swoją sytuację zarobkową.
– W okresie letnim zaobserwowaliśmy wzrost liczby osób, które deklarowały konieczność dodatkowej pracy w sobotę do późna lub bardzo wcześnie w poniedziałek. Teraz sytuacja wygląda inaczej. Wyraźnie widać to w dużych miastach. Poprzednio 36% ich mieszkańców nie zgadzało się z takim stwierdzeniem, a ostatnio – 59%. Wzrost jest wynikiem zmniejszenia się ilości osób potwierdzających niekorzystne sytuacje. To dobry sygnał, że sieci coraz lepiej sobie radzą z organizacją pracy przed i po wolnych niedzielach – ocenia prezes zarządu platformy TakeTask.
Ankietowani po raz kolejny odpowiedzieli też na pytanie o to, czy zamiast wolnego dnia wolą wprowadzenie 2,5 razy wyższej stawki godzinowej we wszystkie niedziele. W tej kwestii opinie w dalszym ciągu się polaryzują. Od I do III edycji badania odsetek zwolenników tego pomysłu wzrósł z 43% do 53%, a przeciwników przybyło z 29% do 39%. Już tylko 8% respondentów nie ma zdania. I od samego początku ich udział spadł aż o 20%.
– Dla mnie akurat zaskakujący jest wzrost liczby przeciwników wśród osób bezdzietnych, najpierw z 23% do 25%, a następnie – do 32%. Ponadto zwiększyło się poparcie dla tego pomysłu w grupie rodziców, z 39% do 41%, a ostatnio – do 52%. Znacznie wyższa stawka za niedzielną pracę może być atrakcyjną opcją również dla części matek i ojców, dla których byłaby okazją do poprawienia sytuacji finansowej w gospodarstwie domowym – wskazuje Sebastian Starzyński.
Jednak, według opinii dr. Falińskiego, wprowadzenie 2,5 razy wyższej stawki godzinowej w Polsce jest nierealne. Ekspert przypomina, że zwolennikiem tej koncepcji był przede wszystkim OPZZ. Ale wizja ewentualnej zmiany prawdopodobnie wystraszyła pracodawców. Obecnie większość formatów handlowych konkuruje przecież z dyskontami, które stale obniżają ceny. Wprowadzenie tego typu rozwiązania, niezwykle kosztownego, zrodziłoby pytanie o rentowność wielu firm.
– Moim zdaniem, podwyższenie stawki godzinowej nie byłoby problemem dla sieci, bo obowiązywałoby wszystkich graczy. Natomiast zwiększyłoby to atrakcyjność handlu jako miejsca pracy, na czym oczywiście zyskaliby kasjerzy. Uważam, że ważniejszym powodem niewprowadzenia tego rozwiązania, poza kwestiami światopoglądowymi i politycznymi, była obawa, że inne branże zaczęłyby się domagać tego samego, w tym sektor budżetowy – podsumowuje prezes zarządu platformy TakeTask.
Pierwsze badanie opinii kasjerów odbyło się w lutym br. w 20 miastach, gdzie analizą objęto 118 pracowników. 59,3% z nich to rodzice, a 40,7% – osoby bezdzietne. Po raz drugi przeprowadzono ankietę pod koniec czerwca br. Wówczas w badaniu wzięło udział 134 osób z 38 ośrodków. 61,9% ankietowanych miało dzieci, a 38,1% – nie. Natomiast trzecia edycja została zorganizowana końcem października br. i objęła 36 miast oraz grupę 101 osób. Wśród nich było 67 rodziców i 34 bezdzietnych respondentów.
Czytaj także: Ujawniono niepokojący raport o niemieckim rynku pracy
Źr.: Materiały prasowe