Jak się okazuje Stefan W. już po wyjściu z więzienia zachowywał się bardzo agresywnie. Jego dawny kolego w rozmowie z „Super Expressem” przyznał, że groził mu nawet śmiercią.
Gdy Stefan W. wyszedł w grudniu z więzienia rozpoczął poszukiwania swojego dawnego kolegi Tobiasza Ł. Razem dorastali i później wspólnie napadali na banki. Tobiasz również został skazany, ale tylko na dwa lata. Teraz przekonuje, że po wyjściu z więzienia zmienił swoje życie.
Jednak gdy Stefan W. opuścił zakład karny obrał sobie za cel właśnie Tobiasza. Szukał go, a gdy do niego dotarł trzykrotnie atakował jego dom, rzucając cegłami i kamieniami. „Chciał się na mnie zemścić, bo ubzdurał sobie, że jestem odpowiedzialny za to, co go spotkało. Byłem przygotowany na to, że jak go spotkam na ulicy to będziemy się bić.” – powiedział Tobiasz Ł. w rozmowie z „Super Expressem”.
Czytaj także: Co Stefan W. powiedział prokuratorom? Wyciekły szczegóły
Rodzina za każdym razem zgłaszała sprawę na policję, ale to nic nie dało. „Mówiłem, że Stefan rozpowiada, że mnie zabije i że mnie szuka.” – wspomina Tobiasz. Ataki powtarzały się w sumie trzy razy. Po raz ostatni Stefan W. zaatakował dom Tobiasza 1 stycznia, dwa tygodnie przed zabójstwem Pawła Adamowicza. Choć policja i tym razem nie pomogła, to jednak ataki już ustały. Stefan W. znalazł sobie już wtedy najprawdopodobniej nowy cel.
Zabójstwo Adamowicza
Podczas 27. finału WOŚP w Gdańsku na scenę wtargnął napastnik uzbrojony w nóż. Zadał trzy ciosy Pawłowi Adamowiczowi. Ratownicy medyczni podjęli reanimację jeszcze na scenie i następnie zabrali go do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku.
W szpitalu lekarze podjęli walkę o życie prezydenta Gdańska. Bezpośrednio po przewiezieniu do szpitala, przeprowadzili 5-godzinną skomplikowaną operację. Następnie przez całą noc walczyli o jego życie. Niestety walka zakończyła się niepowodzeniem. Paweł Adamowicz zmarł, o czym poinformował Tomasz Stefaniak z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego.
Źr. se.pl