Każdy mężczyzna ma oczywiście prawo uważać się za kobietę, Napoleona czy nawet meblościankę. ALE JA TEŻ MAM PRAWO UWAŻAĆ GO ZA MĘŻCZYZNĘ I TAK GO NAZYWAĆ. I to moja sprawa.
Jak tylko wspomnę o panu Krzysztofie Bęgowskim (pseudonim Anna Grodzka), niektórzy mają do mnie pretensje, bo „przecież każdy ma prawo uważać się za kogo chce i ubierać się jak chce – to jego sprawa… gdzie to Twoje umiłowanie Wolności?”. OCZYWIŚCIE, ŻE KAŻDY MA PRAWO! Podejrzenie, że chciałbym facetom zakazać ubierać się w sukienki (lub kostiumy królika… lub cokolwiek), to zupełnie nieuprawniona implikatura. Każdy mężczyzna ma oczywiście prawo uważać się za kobietę, Napoleona czy nawet meblościankę. ALE JA TEŻ MAM PRAWO UWAŻAĆ GO ZA MĘŻCZYZNĘ I TAK GO NAZYWAĆ. I to moja sprawa.
[image src=”https://scontent-a-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-frc1/733772_262212430601356_1175338634_n.png” width=”391″ height=”391″ title=”Konrad Berkowicz o Annie Grodzkiej na swoim facebooku.” lightbox=”yes” url=”http://facebook.com/KonradBerkowicz1″ align=”center”]
Czytaj także: Ciche ludobójstwo
To jest kwestia mojej Wolności. Krzysztof Bęgowski i reszta lewactwa chcą nam tę Wolność odebrać. Temu służy prawny zakaz stosowania tzw. mowy nienawiści i temu służą próby zmiany naszego języka i pojęć, którymi operujemy. Niestety, jak widać, w niektórych wypadkach, próby udane. Niektórzy bowiem (nie do wiary!) w moim stwierdzeniu („To tak jakby powiedzieć, że ja na tle tzw. p. Grodzkiej jestem ładną kobietą”) dostrzegli… przytyk do urody! Nie zauważywszy, że ani Grodzki, ani ja, nie tyle nie jesteśmy „ładnymi kobietami”, co nie jesteśmy kobietami wcale! Przymiotnik więc tutaj nic nie znaczy. Tak samo, jak sytuacja w żadnym z krajów UE nie jest powodem do radości – wcale! Tzn. niezależnie od rezultatu ich porównywania…
A tym, którzy twierdzą, że nazywanie Grodzkiego mężczyzną jest oznaką braku szacunku wobec tego pana (a co w byciu mężczyzną jest aż tak złego?), zwracam uwagę, że nazywanie go kobietą może być odczytane za brak szacunku wobec kobiet! Polecam popytać same zainteresowane…
Oczywiście, wobec osób chorych należy podchodzić z należytą delikatnością. Człowiekowi, który upiera się, że jest Napoleonem, nie wykrzykuje się (zwłaszcza publicznie), że nim nie jest. I dopóki nie szkodzi innym, może sobie nim „być”. Ale jak ten Napoleon zostaje posłem, jako Napoleon dostaje pensje z moich podatków, wpływa na prawo, którym chce swe „napoleoństwo” chronić, występuje w TV jako Napoleon i – co gorsza – jest jako taki przedstawiany, to trzeba krzyczeć: „Król jest nagi!”. I mieć nadzieję, że nie będziemy musieli tego robić zza kratek…