W rozmowie z portalem Onet.pl, Hanna Gronkiewicz-Waltz skomentowała tzw. taśmy Kaczyńskiego. Była prezydent Warszawy użyła pod adresem Kaczyńskiego zaskakującego określenia.
„Gazeta Wyborcza” opublikowała artykuł pt. „Taśmy Kaczyńskiego”. Dotyczy on rozmowy prezesa Prawa i Sprawiedliwości, która odbyła się w centrali partii przy ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie. Publikacja jest szeroko komentowana przez dziennikarzy i polityków. Głos w sprawie zabrała m.in. Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Hanna Gronkiewicz-Waltz o „taśmach Kaczyńskiego”
Hanna Gronkiewicz-Waltz powiedziała w rozmowie z Onetem o powodach niewydania tzw. wuzetki, czyli warunków zabudowy dla wieżowca przy ul. Srebrnej 16. Według byłej prezydent chodziło o brak obiektów o podobnych gabarytach w okolicy. Zapewniła też, że nie chodziło o złośliwość wobec PiS.
Czytaj także: Kaczyński idzie na wojnę z \"Wyborczą\". Zawiadomił prokuraturę
Gronkiewicz-Waltz odpowiedziała również na pytanie słowa Kaczyńskiego, że PiS musi wygrać wybory, bo inaczej wieżowce w ogóle nie powstaną.
– „Na pewno chciałby mieć w Warszawie przyjaznego partyjnego prezydenta, który wydawałby odpowiednie decyzje. Wydaje mi się, że prezes PiS generalnie zawsze uważał, że, wbrew pozorom, najwięcej faktycznej władzy jest w samorządach” – powiedziała.
Była prezydent Warszawy użyła wobec prezesa PiS zaskakującego określenia.
– „Wiele osób uważa pana prezesa PiS za niezgułę, a on jest raczej „cwany gapa„. Widać, że jest bardzo sprytny i umie w odpowiedni sposób postępować z kontrahentami” – oceniła Hanna Gronkiewicz-Waltz. Jej zdaniem Kaczyński wycofał się z inwestycji związanej z budową wież, bo nie było wystarczającego finansowania.
Taśmy Kaczyńskiego
We wtorek „Gazeta Wyborcza” opublikowała stenogram nagrania rozmowy prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z austriackim biznesmenem Geraldem Birgfellnerem. Tematem spotkania były uzgodnienia związane z planem inwestycji – wybudowania dwóch 190-metrowych wieżowców w Warszawie przez spółkę Srebrna.
Kontrowersje wzbudził zwłaszcza fragment, z którego wynika, że inwestycja będzie sfinansowana z kredytu od Pekao S.A.Bank miałby wypłacić do ok. 300 mln euro (1,3 mld zł). Prezes tłumaczy jednak, że do rozpoczęcia inwestycji potrzebne jest zwycięstwo w Warszawie, ponieważ PO nielegalnie nie wydaje zgody na budowę.
Ostatecznie Kaczyński i Birgfellner nie doszli do porozumienia. Austriacki biznesmen zarzucił szefowi PiS „oszustwo wielkich rozmiarów”. Złożono zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa w tej sprawie.
Źródło: Onet.pl, wMeritum.pl