W niedzielę reprezentacja Polski pokonała na Stadionie Narodowym Łotwę 2-0. Po meczu niektórzy zawodnicy narzekali jednak, że murawa na stadionie… została pomalowana na zielono. Głos w całej sprawie zabrał producent trawy.
Podczas meczu Polska-Łotwa kibice przed telewizorami zauważyli, że dłonie Krzysztofa Piątka, napastnika naszej reprezentacji, były pobrudzone na zielono. Już po zakończeniu gry głos zabrał z kolei Mateusz Klich, który stwierdził, że w jego ocenie trawa na Stadionie Narodowym była pomalowana na zielono. Kamil Glik, strzelec drugiego gola w meczu z Łotwą, przyznał z kolei, że z murawą „było coś nie tak”.
Głos w całej sprawie zabrał właściciel firmy, która przygotowała trawę na Stadionie Narodowym. Mowa o Arkadiuszu Gumieniczuku z firmy „Trawnik Producent”. W rozmowie z serwisem Sportowe Fakty odpowiedział on piłkarzom w bardzo dosadny sposób.
Czytaj także: Skandaliczny stan murawy na Narodowym. Piłkarze poprosili o pomoc premiera
„Ja takiej żenady jak w pierwszej połowie, to na Narodowym jeszcze nie widziałem. Piłkarze niech się wezmą za grę, a nie gadają głupoty o ubrudzonych rękach czy butach” – powiedział.
Swoje stanowisko przedstawił również Michał Proszowski z PGE Narodowego. Stwierdził on, że gdyby murawa faktycznie była pomalowana na zielono wówczas zawodnicy mieliby pobrudzone stroje. Tymczasem takiej sytuacji nie było.
Czytaj także: PE podjął decyzję. Plastikowych sztućców już nie kupicie [LISTA]
„Jednym z nich jest sztuczne pobudzanie wzrostu, podczas którego stosuje się duże dawki nawozów i biostymulatorów wzrostu, co w połączeniu z podgrzewaniem płyty boiska, wprowadza trawę w fazę intensywnego wzrostu. Cały proces budowy i późniejszej pielęgnacji jest szczegółowo monitorowany tak, aby murawa spełniała najwyższe parametry UEFA i FIFA, co jest sprawdzane i odbierane przez delegatów przed meczem” – powiedział w rozmowie ze Sportowymi Faktami.
Więcej TUTAJ.