Pani Władysława otrzymała rachunek za wodę na ponad 5 tysięcy złotych. Wszystko dlatego, że licznik w jej ogródku działkowym wskazywał na zużycie ok. 900 litrów wody. Nic nie wskazywało, że doszło do wycieku. O sprawie poinformował „Teleexpress” TVP1.
Do zdarzenia doszło Świętochłowicach (woj. śląskie) na terenie ogródka działkowego należącego do pani Władysławy. 83-latka otrzymała astronomiczny rachunek za wodę. „Przyjechał do mnie prezes i poinformował, że mam natychmiast zapłacić 5,5 tys. złotych za wodę” – relacjonuje w rozmowie z „Teleexpressem”.
Tak gigantyczna kwota oznacza zużycie ok. 900 tys. litrów wody. I licznik umieszczony na posesji pani Władysławy faktycznie tyle wskazywał. Co więcej, wodę pobrano w ciągu zaledwie kilku dni. Tymczasem, jak wyliczają dziennikarze, 900 tys. litrów przeciętny Polak zużywa w ciągu… 30 lat.
Nie widząc innego wyjścia, kobieta zdecydowała się sprzedać działkę. Dopiero po czasie okazało się, że doszło do wycieku z rury pod ziemią. Dodatkowo, w trakcie sprawdzania licznika wyszło na jaw, że urządzenie miało uszkodzoną plombę. 83-latka nie miała o tym pojęcia, sprzedając działkę. Początkowo sprawę umorzyły policja i prokuratura. Teraz śledczy do niej wrócą.
Eksperci ostrzegają, że wyciek wody może występować na różną skalę i nie zawsze oznacza on zalanie mieszkania, czy problemy z poborem wody. Paradoksalnie to niewielkie wycieki stanową wyzwanie dla hydraulika. Fachowcom ciężko jest wówczas ustalić miejsce usterki i przeprowadzić naprawę. Dlatego też powinniśmy zwracać uwagę na każdą większą zmianę zużycia wody.
Źródło: TVP1/ „Teleexpress„