Trwają poszukiwania 5-letniego Dawida Żukowskiego. Chłopiec zaginął będąc pod opieką ojca, który miał odwieźć go do matki. Mężczyzna rzucił się pod pociąg i popełnił samobójstwo a o 5-latku słuch zaginął.
To największe poszukiwania w historii polskiej policji. Zaangażowani są w nie policjanci, strażacy, żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej, a także zwykli ludzie, którzy również chcą pomóc. Wszyscy przeszukują okolice, w których może przebywać chłopiec.
Piotr Cabański, szef grupy poszukiwawczej poinformował, że każdego dnia przeszukiwane jest około tysiąc hektarów. „Codziennie przeszukujemy około 1000 hektarów. Jest to niesamowity obszar i niesamowity trud ludzi. Bo skala trudności, w jakiej pracują ci ludzie jest bardzo wysoka” – mówił.
Na jaw wychodzą coraz to nowe fakty w sprawie zaginięcia. Wiadomo, że chłopca z domu dziadków w Grodzisku Mazowieckim mężczyzna odebrał o godzinie 17:00. O godzinie 20:52 policjanci otrzymali zgłoszenie o mężczyźnie potrąconym przez pociąg. Szybko ustalono, że to ta sama osoba. Wszczęto alarm, ale chłopca nie udało się odnaleźć. O godzinie 18:56 ojciec dziecka wysłał do matki informację, że więcej nie zobaczy chłopca.
Tymczasem proszący o anonimowość znajomi mężczyzny powiedzieli dziennikarzom „Uwagi! TVN”, że miał on aż 200 tysięcy złotych długu, które miał stracić w grach hazardowych. Co więcej, oprócz Dawida miał jeszcze córkę z pierwszego małżeństwa. Jego pierwsza żona uciekła jednak na Ukrainę razem z dzieckiem. Druga żona to Rosjanka, nad którą ojciec chłopca miał się znęcać. Wiele wskazuje na to, że mężczyzna mógł obawiać się, iż historia z pierwszego małżeństwa się powtórzy.
Czytaj także: Poszukiwania Dawida. Były szef Polskiej Policji o akcji
Źr.: Uwaga! TVN