Janusz Korwin-Mikke zakpił na Twitterze z ambasador USA. Poszło o wpis jaki wczoraj Georgette Mosbacher zamieściła w kontekście naklejek „Strefa wolna od LGBT”, które mają być dołączane do jednego z tygodników.
Sprawa, do której odniósł się Janusz Korwin-Mikke dotyczy burzy jaka wybuchła po zapowiedzi „Gazety Polskiej”. Tygodnik ogłosił, że do kolejnego numeru pisma dołączy naklejki z przekreślonym symbolem LGBT i napisem „Strefa wolna od LGBT”.
Czytaj także: Matka Dawida Żukowskiego złożyła zeznania. Wyciekła treść
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Część polityków i dziennikarzy krytycznie odniosła się do pomysły gazety. Jednak redakcja z pewnością nie spodziewała się, że do ich pomysłu krytycznie odniesie się nawet ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce.
„Jestem rozczarowana i zaniepokojona tym, że pewne grupy wykorzystują naklejki do promowania nienawiści i nietolerancji. Szanujemy wolność słowa, ale musimy wspólnie stać po stronie takich wartości jak różnorodność i tolerancja.” – napisała na Twitterze Georgette Mosbacher. Właśnie ten wpis wziął na celownik Janusz Korwin-Mikke.
Korwin-Mikke kpi z ambasador USA
Polityk odniósł się do sprawy również za pośrednictwem mediów społecznościowych. Na twitterze podał dalej wpis ambasador, ale nie mógł odmówić sobie własne komentarza. „Bardzo przepraszam, ale Wasza Ekscelencja nie opanowała jeszcze dobrze języka polskiego.” – zadrwił na wstępie Korwin-Mikke.
Czytaj także: Sekielski w nowym filmie poruszy temat Jana Pawła II
Dalej polityk przedstawił swoją definicję tolerancji. „Różnorodność” oznacza po polsku, że ludzie się różnią – i mogą być, na przykład, rasistami; a „tolerancja” oznacza, że trzeba to tolerować.” – napisał Janusz Korwin-Mikke.
Źr. twitter