Nowe informacje ws. zabójstwa czterech noworodków w Ciecierzynie. Prokuratura przesłała do Sądu Okręgowego w Opolu akt oskarżenia przeciwko rodzicom zabitych dzieci. Aleksandrze J. i Dawidowi W. grozi dożywocie. Wiadomo również, w jaki sposób matka zabijała swoje nowo narodzone dzieci.
Wszystko zaczęło się od wizyty pracowników opieki społecznej u mieszkanki Ciecierzyna. Zauważyli oni, że 27-letnia kobieta jest w ciąży. Po pewnym czasie nie widzieli jednak kobiety z dzieckiem, a ona zaprzeczała, by w ogóle była w ciąży. Pracownicy opieki zawiadomili policję. W grudniu 2018 roku na jednej z posesji w Ciecierzynie mundurowi znaleźli zwłoki noworodka. Kilka dni później odnaleźli ciała kolejnych dzieci. Jak informuje prokuratura, mieszkanka miejscowości usłyszała zarzuty dotyczące zabójstw swoich dzieci.
Kilka dni później zarzuty usłyszał mąż kobiety, którego prokuratura oskarża o pomocnictwo w zabiciu dzieci. Czyn ten jest karany identycznie jak zabójstwo, co oznacza, że parze grozi dożywocie. Oboje znajdują się w areszcie tymczasowym.
Czytaj także: Zabójstwa noworodków w Ciecierzynie. Są zarzuty dla dziadków
Wiadomo, jak matka zabijała swoje dzieci
„Aleksandra J. oskarżona jest o popełnienie czterokrotnej zbrodni zabójstwa na nowo narodzonych dzieciach. Mechanizm za każdym razem był ten sam. Narodzone dziecko było umieszczane w worku foliowym i doprowadzone do zgonu przez odcięcie dostępu powietrza i pozostawienie bez opieki. Dawid W. został oskarżony o pomocnictwo w zabójstwach dzieci poprzez zaniechanie. Wiedział, że konkubina jest w ciąży i ukrywa to przed otoczeniem, wiedział, że nie korzysta z opieki medycznej, a dzieci po urodzeniu są zabijane. Akceptował ten fakt, wywierał presję, żeby w ich związku nie było więcej dzieci, więc obiektywnie ułatwił popełnienie tych czynów” – powiedział „Nowej Trybunie Opolskiej” Stanisław Bar, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu
Śledztwo wykazało, że wszystkie dzieci urodziły się żywe i zginęły w wyniku uduszenia. Urodziły się w latach 2013, 2015, 2016 i 2018. Pierwsze dziecko zakopano pod drzewem. Zwłoki pozostałych 3 noworodków ukryto w nieczynnym piecu.
Dziadkowie usłyszeli zarzuty
Halina i Arnold W. – rodzice podejrzanego w tej sprawie ojca dzieci – mieli w czasie przesłuchania jako świadkowie zeznać, że nic nie wiedzieli o ciążach kobiety. Śledczy uważają jednak, że było inaczej i stąd zarzut składania fałszywych zeznań.
Dziadkowie noworodków nie przyznali się do winy, ale złożyli obszerne wyjaśnienia. Prokuratura będzie teraz sprawdzać, czy podejrzani mogli też ewentualnie wiedzieć coś o popełnianych przez matkę zbrodniach. Po przesłuchaniu podejrzanych zwolniono. Są pod dozorem policji.
Dramat w Ciecierzynie
Policjanci zatrzymali i przesłuchali 27-latkę. Kobieta przyznała, że urodziła żywe dziecko i spaliła je w piecu. Następnie wskazała także miejsce, w którym funkcjonariusze znaleźli ciała kolejnych noworodków. Szczątki, które odkopano znajdują się w różnym stopniu rozkładu.
Jak podaje RMF FM, śledczy mieli ustalić, iż to kobieta zabijała dzieci. Jej mąż wywierał jednak psychiczną presję i sugerował, że nie chce mieć więcej potomstwa. Para ma 6-letniego syna.
Reporter RMF informuje, że kobieta zgadzała się na zabijanie dzieci, bo była finansowo uzależniona od partnera. Rodziła ona zawsze w domowej wannie, bez udziału lekarza. Kobieta miała dusić dzieci w reklamówce. Do narodzin i zabójstw dochodziło w 2013, 2015, 2016 i 2018 roku.
Źródło: o2.pl, wMeritum.pl